wtorek, 30 grudnia 2014

Paulina cz. 80

No niestety obietnica mojego narzeczonego poszła na marne, mówiąc że będzie wcześnie dochodziła 18 a jego dalej nie było. Ja właśnie powoli kończyłam czytać książkę pt: "Złota Orchidea", zaczęłam czytać ją tydzień temu ale nie miałam czasu żeby ją dokończyć choć była bardzo interesująca. Pół godziny później zaczęłam szykować kolację kiedy akurat do domu wszedł mój narzeczony.
- Cześć Słonko
- O Hej,
Marcin podszedł do mnie i pocałował a ja to odwzajemniłam.
- Myj ręce kochanie i siadamy do stołu.
- Dobrze, już idę.
Kolację podałam ale ja jakoś szczególnie nie byłam głodna a Marcin od razu to zauważył.
- Mysza wszystko w porządku?
- Co? .. Tak tak okej
- No własnie nie. Co się dzieje?
- Nic. nie jestem głodna.
- Co się stało?
- Marcin nic się nie stało, po prostu jestem zmęczona.
- Idź się połóż ja tam zaraz do Ciebie przyjdę.
- Nie posiedzę z tobą. A wiesz, była u mnie dziś Kasia.
- I co mówiła?
- A ma problem z Piotrkiem i Kingą.
- A co się stało?
No i tak opowiedziałam Marcinowi co się dzieje, a on obiecał, że porozmawia z Piotrem. Miałam nadzieje, że to wszystko jakoś szybko się wyjaśni. Po kolacji poszłam pod prysznic i zasnęłam jak małe dziecko
*** Następny dzień *** (Niedziela)
Dziś ma przyjść Kasia z córką zobaczymy czy uda mi się od niej coś  wyciągnąć. Z łóżka wstałam o 8:00  i od razu wzięłam poranną toaletę. Pół godziny później byłam gotowa i poszłam obudzić Marcina, który jeszcze smacznie spał.
- Kochanie jest już prawie dziewiąta wstawaj o 13 mają przyjść dziewczyny, a ty na którą umówiłeś się z Piotrkiem?
- Co? no na 17 w pubie.
- Ja idę robić śniadanie a ty się ogarnij.
Pocałowałam go i wyszłam z pokoju. Po kilku minutach kończyłam przygotowywać śniadanie gdy do kuchni wszedł mój narzeczony.
- Paulina a ty nie miałaś iść na badania kontrolne?
- Tak pójdę w poniedziałek
- Mam nadzieje.
- Dobra cicho jedz.
Po skończonym śniadaniu Marcin zaczął sprzątać a ja odpoczywałam. W końcu wczoraj ja się narobiłam. Przed 12 dostałam SMS od Kasi ze będą trochę wcześniej bo jej się śpieszy. Z jednej strony się cieszyłam bo będziemy miały z Kingą więcej czasu a z drugiej denerwowałam, miałam nadzieje że jakoś wyciągnę od niej prawdę i za uwarzę czy jest w ciąży czy nie. Myślałam jak z nią porozmawiam i jak ją wypytać, kiedyś miałyśmy bardzo dobre kontakty i zawsze o wszystkim mi mówiła. Od razu powiedziałam Marcinowi żeby wyszedł wcześniej bo wczoraj ustaliłam z nim, że lepiej będzie jak wyjdzie i zostaniemy we dwie. Mój ukochany z domu wyszedł 12:30 i poszedł do kolegi a ja czekałam na dziewczyny. 10 minut później usłyszałam dzwonek do drzwi; wstałam i poszłam otworzyć
- Hej :)
- Cześć, to ja ci ją zostawiam potem wpadnę.
- No okej.
- Kinga jest zła że musiała tu przyjechać także wiesz.
- Okej damy rade.
Pożegnałam się z Kaśka i podeszłam do stolika przy którym siedziała Kinga.
- Napijesz się czegoś?
- Tak kawę możesz ciociu zrobić.
- W twoim stanie?
- Co to znaczy w moim stanie?
- Kinia proszę nie mów mi że nie jesteś w ciąży. Przecież od razu to zauważyłam jak weszłaś.
- ...  nie jestem, tylko tak przytyłam - od razu można była wyczuć od niej ściemę.
- Oj coś widzę że przed nami długa rozmowa.
- Ale ciociu.
- Nie ma żadne ciociu. A na razie napijesz się herbaty.
Zaparzyłam herbatę i usiadłam koło niej przy stole.
- Dobra a teraz możesz mi powiedzieć co się dzieje
- Nic się nie dzieje.
- Przecież widzę, po pierwsze jesteś blada, smutna, jesteś w ciąży.
- To tylko z przemęczenia i nie jestem w ciąży.
- Kinga, posłuchaj mnie. Powinnaś pójść do lekarza zobaczyć czy z dzieckiem jest wszystko w porządku i z tobą.
- Ciociu nie jestem w ciąży. Ile razy mam powtarzać?
- Kinga mnie nie oszukasz. Pracuje na ginekologii, ja to nie twoja mama.
- No właśnie mama.
- Co z mamą?
- No właśnie to że straciłam z nią kontakt, ciągle się czepia, nawet nie, nawet nie zauważyła - w tym momencie dziewczyna się przyznała
- Twoja mama jest zabiegana ale czemu jej tego nie powiesz, powinnaś z nią porozmawiać czemu nie ma dla ciebie czasu.
- Ona tylko widzi pracę a jak przychodzi to jest wieczór, ja mam doła i nie chce z nią rozmawiać. - Kinga zaczęła płakać.
- Czemu masz doła?
- A co ty byś zrobiła w moim stanie. Jestem w ciąży, co ja zrobię?
- Wszystko aby twoje dziecko było szczęśliwe. Nie możesz teraz się poddać. Jak już uprawiałaś sex to teraz musisz, musicie ponieść tego konsekwencje.
- Ale to nie jest takie proste.
- Kinia wiem że to nie jest proste ale ty razem z ojcem dziecka musicie wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. A właśnie kto jest ojcem dziecka.
- Mój chłopak, jesteśmy razem prawie od 4 lat. Ma na imię Darek jest kochający czuły, opiekuńczy. Zawsze mogę na niego liczyć, nawet teraz troszczy się o mnie Kocham go.
- No właśnie. poradzicie sobie. Jak powiesz mamie to na pewno się wszystko ułoży.
- Też w to wierze. - nagle Kinga zaczęła blednąć
- Hej Kinga wszystko w porządku?
- Tak tylko trochę mi słabo i kręci mi się strasznie w głowie.
- Okej chodź, położysz się.
Pomogłam dziewczynie wstać i położyłam ją na łóżko. Zrobiłam jej zimny okład, a nogi trzymałam jej w górze żeby nie zemdlała.
- Wszystko w porządku?
- Tak tak, zaraz mi przejdzie.
Ja nie czekałam na nic tylko zadzwoniłam szybko do Piotra.
- Hej Piotrek mam ogromną prośbę. Mógłbyś przyjechać szybko do mnie?
- Hej Paula a co się dzieje. Gorzej się czujesz?
- Nie nie ja. Po prostu jest u mnie córka koleżanki, jest w ciąży i zasłabła. Jest strasznie blada.
- To po karetkę może dzwoń.
- Nie, ona pójdzie do lekarza jutro tylko chodzi żeby teraz mniej więcej zobaczyć a ja nie będę fatygować karetki jak ona i tak nie zgodzi się na transport do szpitala.
- Okej będę za 10 minut.
- Dzięki Piotr.

- Kinga, jak się czujesz.
- Okej. Kto to Piotr?
- To kolega z pracy też jest lekarzem. Przyjedzie cię zbadać
- Nie ciociu po co. To bez sensu. ... O nie, gdzie łazienka. - pokazał jej drzwi na wprost a ona szybko pobiegła i zaczęła wymiotować
Po chwili
- Ciociu co mi jest. To jest już męczące.
- Spokojnie. Mdłości są normalne. Ale niepokoi mnie to zasłabnięcie.
- Możesz wstać?
- Tak spróbuje. - Kinga próbowała się podnieść ale niestety nic z tego nie wyszło. W między czasie usłyszałam puknie do drzwi.
- Wchodź Piotr! - krzyknęłam głośno.
- Tu jesteśmy - zawołałam z łazienki.
- Co się dzieje?
- Pomóż mi ją przenieść do sypialni a potem Ci wszystko wyjaśnię.
Piotr wziął Kingę na ręce i zaniósł ją do pokoju obok i potem wyszliśmy.
Na szybko opowiedziałam co jest a Piotrek obieca że coś wymyśli.

niedziela, 28 grudnia 2014

Paulina cz. 79

Pod moim blokiem pożegnałyśmy się a ja weszłam do środka. Marcina nie było w domu, ale miał dziś wrócić wcześnie. Ściągnęłam buty, położyłam torbę na podłodze i weszłam do kuchni. Zaparzyłam sobie kawę i usiadłam na kanapie, odpoczywając przy tym jednocześnie. Około 15:00 przyszedł  narzeczony i razem pojechaliśmy do sklepu, po choinkę i pooglądać rzeczy potrzebne na Boże Narodzenie. Za ponad tydzień święta jak o tym pomyślałam od razu posmutniałam - nie wspominam dobrze świąt z czasów dzieciństwa
Wróć.
Z czasów gdy wiedziałam co się dzieję pomiędzy rodzicami. Ciągle tylko kłótnie i nic innego, gdy się wyprowadziłam nigdy nie pojechałam do rodziców na święta bo nie miałam ochoty słuchać jak się kłócą, słuchałam tego przez kilka dobrych lat. W tym roku mam nadzieję, że te święta Bożego Narodzenia będą inne, zero stresu, kłótni, wspólna kolacja wigilijna taką zawsze marzyłam mieć gwiazdkę.
Kupiliśmy żywą choinkę, stroik, lampki itp. itd.. Po drodze pojechaliśmy jeszcze do mojego brata na kawę. Gdy wracaliśmy od Zbyszka wstąpiliśmy do Auchan bo nasza lodówka świeciła pustkami, dlatego do domu wróciliśmy około 20:00, Marcin poszedł się myć a ja rozpakowałam zakupy i zaczęłam przygotowywać kolację. Po zjedzonym posiłku ukochany pozmywał naczynia a ja w między czasie wzięłam odprężającą kąpiel i przebrałam się do piżamy. Od razu po wyjściu z łazienki skierowałam się do sypialni gdzie czekał już mój narzeczony. Położyłam się obok niego i jeszcze przez chwilę rozmawialiśmy. Potem oboje poszliśmy spać
*** Następny dzień ***
Rano przebudziłam się o 6:30 ale nie umiałam już zasnąć dlatego poszłam do kuchni zaparzyć sobie kawę a w między czasie poszłam się ubrać. Dziś nie miałam nic w planach i postanowiłam zacząć sprzątać. Musiałam ogarnąć całe mieszkanie a zostały mi zaledwie 3 dni, bo potem muszę iść do pracy i od razu na trening. Marcin wstał pół godziny po mnie bo szedł do pracy, ja na szczęście miałam wolne.
- O której będziesz?
- Nie wiem, ale postaram się być wcześnie.
- Okej, będę tęsknić.
- Ja też
Na do wiedzenia przytulił mnie mocno. Ja dopiłam kawę i zaczęłam sprzątać mieszkanie.
*** Kilka godzin później ***
Właśnie skończyłam sprzątać sypialnie. Jedyne o czym teraz marzyłam to o kawie i kanapie. Zmęczona usiadłam kiedy rozległ się dźwięk mojego telefonu, wstałam  powoli i skierowałam się na regał gdzie leżał mój telefon.
- Halo?
- ...
- Hej, skończyłam sprzątać a ty co robisz?
- ...
- To wpadaj do mnie, ja i tak nic takiego nie robię.
- ...
- No dobra, to ja już stawiam wodę na herbatę
- ...
- Pa.
Szybko nalałam wody do czajnika postawiłam na gazie i w między czasie poszłam się przebrać.
Po kilku minutach byłam gotowa i czekałam na Kaśke....
Po niedługim czasie usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - odpowiedziałam i poszłam w stronę drzwi
- Hej - przywitałam się z nią całując w policzek
- Cześć, nie przeszkadzam Ci.
- Nie, no coś ty. Wchodź
- Jezu, jak ty tu masz gorąco.
- Ja? Gorąco. nie tak tu zawsze mamy. Siadaj - wskazałam miejsce przy stole
Podałam herbatę i usiadłam obok Kasi.
- No, mów co tam u ciebie?
- A .... nic, wszystko po staremu. - od razu zauważyłam że Kasia posmutniała.
- Nie uwierzę. - w tym momencie od razu Kasi poleciały łezki
- Ej co jest? Kasia? Co się dzieje?
- Nic, po prostu Piotr mnie chyba zdradza, z Kingą w ogóle się nie dogaduje ja sobie z tym wszystkim nie daje rady
- Piotrek? Ciebie? zdradza? , nigdy w to nie uwierzę, przecież on nie widzi świata poza tobą. Skąd takie wnioski?
- Rano idzie do pracy, na noc też znika, prawie ze sobą nie rozmawiamy, czuć od niego damskie perfumy no i co ja mam o tym wszystkim myśleć?
- Kasia co ja ci mam powiedzieć? Nie wiem, spróbuje go jakoś wypytać. Powiem Marcinowi żeby zaprosił go na piwo i niech coś się wypyta.
- Dzięki, jesteś wielka.
- Nie no, robię co do mnie należy? A z Kingą co się dzieję?
- Sama nie wiem, nie uczy się. Najpierw dużo schudła teraz znów przytyła, często płacze, zaczęła pić i palić. Ja już nie wiem, ona mi nic nie mówi. Kiedyś to wszystko mi powiedziała a teraz nic ciągle tylko się kłócimy.
- Wiesz, to w końcu nastolatka spowiadać Ci się nie będzie. A to chyba dobrze że przytyła.
- Wiesz na początku to tak ale tak dziwnie przytyła bo biodra jej się powiększyły i piersi. Nosi luźne bluzki to tak za bardzo tego nie widać i nie wiem czy ma brzuch.
- Kasia, a może on jest w ... - nie zdążyłam dokończyć bo koleżanka mi przerwała.
- Nawet tak nie mów.
- Ale pomyśl. A może miała poranne mdłości, była zmęczona, nie miała apetytu?
-  Wiesz co miesiąc temu słabo wyglądała, rano często słyszałam jak wymiotowała ale jak zapytałam to mnie zbyła, że się zatruła a potem że się przesłyszałam, nawet ostatnio Pani zwolniła ją do domu bo w szkole o mało co nie zemdlała, a co do apetytu to ona zawsze mało jadła więc wiesz. Chciałam ją zabrać do ciebie, żebyś ja zbadała ale nie chciała uparła się że nie i wiesz co ja jej mogę powiedzieć w końcu ma prawie 18 lat.
- No tak, a nie znalazłaś nigdzie testu ciążowego? - zapytałam z nadzieją
- No właśnie nie, przeszukałam cała łazienkę a jej pokój ona zamyka na klucz a ja go nie mam, więc wiesz.
- Kurde Kasia,ja teraz skończyłam chyba dyżur na ginekologii ale nie wiem ,czekaj przedzwonię do     Dominiki to się dowiem. Razem coś wymyślimy nie przejmuj się.
Wykręciłam szybko numer do przełożonej.
- No Hej Dominika, mam pytanie czy ja od poniedziałku mam jeszcze z tobą dyżur czy już gdzieś indziej?
- ....
- Okej dzięki. Nie nic się nie stało, po prostu muszę z tobą porozmawiać, ale to w poniedziałek.
- ...
- Nie naprawdę. To pa
- ...
 ----
- Okej Kasia, ja mam dyżur jeszcze na ginekologii także dobrze. Ja jutro do Ciebie wpadnę i spróbuje z nią porozmawiać... Albo nie inaczej wy do mnie wpadniecie i ja spróbuje z nią porozmawiać. Będzie dobrze zobaczysz. Na pewno wszystko się ułoży - Posłałam koleżance ciepły uśmiech.
- Mam nadzieje, że Ci się uda. Dziękuje, że mi pomagasz.
- Nie ma za co, to drobiazg.
Przez niedługi czas siedziałyśmy jeszcze i plotkowałyśmy głownie co u mnie. Na koniec, mocno ją przytuliłam, żeby dodać jej otuchy. Pożegnałyśmy się i Kasia poszła a ja dałam się dalej do sprzątania.
Po kilku godzinach byłam już taka zmęczona. Stwierdziłam, że mam dość i nie sprzątam, resztę posprząta Marcin.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Świątecznie :*

Z Okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałabym Wam złożyć Świąteczne życzenia takie od serca:
Wszystkie Najlepszego, dużo zdrowia,
mnóstwo prezentów pod choinką,
spełnienia najskrytszych marzeń.
Żeby te Święta były spędzone wspólnie z rodziną,
żeby nikt nie czuł się samotny,
żebyśmy Wszyscy razem
zasiedli przy stole wigilijnym w rodzinnym gronie,
żebyście wspólnie śpiewali kolędy,
żeby Każdy był szczęśliwy,
żeby o 00:00 poszliście na pasterkę do Kościoła i śpiewali
Mam nadzieję, że to wszystko się spełni
a Święta będą magiczne.
Tego wszystkiego życzę Wam i Waszym bliskim.

WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU <3

MERRY CHRISTMAS AND HAPPY NEW YEAR :*

FROHE WEIHNACHTEN UND EIN GUTES NEUSE JAHR ☺






piątek, 12 grudnia 2014

Paulina cz. 78

Weszłam do domu i położyłam torebkę na ziemi, rozebrałam kurtkę i weszłam do salonu. Na ziemi były płatki róż, na stole były astry - moje ulubione kwiaty a w dodatku wszędzie były porozkładane zapalone świece. Marcina tam nie było, a ja byłam zaskoczona. Na stole była przygotowana kolacja. Nagle ktoś zasłonił mi oczy ręką - wiedziałam, że to on.
- Zgadnij kto to?
- Ty, mój głuptasie - odpowiedziałam rozbawiona.  
Obróciłam się i namiętnie go pocałowałam, on zaczął odwzajemniać moje pocałunki. Gdy już nie mieliśmy tchu oderwaliśmy się od siebie. 
- To na potem kochanie, a teraz kolacja. 
- Co narozrabiałeś? - uśmiechnęłam się cwaniacko. 
- Nic, po prostu Kocham Cie. 
Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść, nie wiem jak mu się to udało ale danie było wyśmienite, nawet ja nie gotuję tak dobrze.
- Sam to wszystko przygotowałeś?
- Sam. a co zaskoczona?
- Nie, tylko po prostu się tego nie spodziewałam po Tobie. 
- No widzisz. Twój przyszły mąż jeszcze Cię nie raz zaskoczy
Po skończonej kolacji chciałam to wszystko pozmywać, ale jak widać narzeczony miał już inne plany. Podszedł do mnie do tyłu i przytulił, całując przy tym moją szyję, uśmiech sam się pojawił na mojej twarzy. Obrócił mnie w swoją stronę nie odrywając się ode mnie, 
- A może chodź do sypialni  - zaproponowałam
- Dobry pomysł.
 Marcin podniósł mnie i zaniósł do pokoju. W miedzy czasie zaczęłam piszczeć i krzyczeć żeby mnie puścił, jednak on nie spełnił mojej prośby. Położył mnie na łóżku i zaczął pieścić moje ciało. Dalej było tak jak sobie wymarzyłam - namiętny sex.
***
Otworzyłam oczy, ziewnęłam i przytuliłam się do niego. Wreszcie mogłam odpocząć w domu, to było nie do pomyślenia, że ja marzyłam o wolnym. Razem z dziewczynami mamy zamiar wybierać dla mnie suknię. Marzy mi się biała długa i welon, ale zobaczymy co znajdziemy. Mój Kotek zdążył się już obudzić.
- Obudziłeś się już skarbie
- Tak, a ty już nie śpisz?
- Nie. Ja niestety idę dziś do pracy a ty chyba umówiłaś się z dziewczynami.
- Tak, idziemy do galerii i na kawę.
- No oczywiście babskie pogaduszki.
- Bardzo śmieszne
Uśmiechnęłam się, pocałowałam go i wstałam.w yciągnęłam pierwsze ciuchy z szafy i zaczęłam się ubierać. Włosy zostawiłam rozpuszczone, zrobiłam lekki makijaż i poszłam do kuchni zjeść śniadanie i wziąć tabletki.
Po zjedzonym śniadaniu i wypiciu kakao zadzwoniłam do Agnieszki i Emilii żeby potwierdzić nasze spotkanie. Ubrałam buty, pocałowałam mojego Kotka i wyszłam z domu. Umówiłyśmy się tam gdzie zawsze czyli przy głównym wejściu do galerii handlowej, koło fontanny. Aga już była, pocałowałam ją w policzek na przywitanie.
- O Hej, już jesteś? Jak tam?
- Cześć, dobrze a tam?
- W porządku.
- To dobrze.
Czekałyśmy tylko na Emilkę i potem wspólnie poszłyśmy szukać sukni ślubnej dla mnie. W pierwszym sklepie do jakiego weszłyśmy było kilka ładnych, nawet przymierzałam ale cena też była "piękna". W drugim żadna z przymierzanych nie przypadła mi do gustu. W kilku następnych salonach zawsze mi coś nie pasowało. Byłam załamana to już ostatni salon, jak tu nic nie znajdę to chyba się zastrzelę - pomyślałam i weszłam razem z dziewczynami.
- Dzień Dobry.
- Witam, w czym mogę pomóc? - zapytała mile ekspedientka 
- Szukam sukni ślubnej.
- A jakie ma Pani wymagania?
- Musi być na pewno biała i do ziemi.
- Wydaje mi się, że znajdziemy coś dla Pani.
Przyjaciółki usiadły na kanapie a ja zaczęłam mierzyć wszystko co mi się podobało, one w międzyczasie coś oglądały i patrzyły na mnie jak na wariatkę, albo przytakiwały albo nie.
- O ta jest świetna! -Krzyknęła Aga
- Noo, świetna jest. Idealnie ci w niej. - dopowiedziała Emi
- Mi też się strasznie podoba, czuję się w niej dobrze i jest w sam raz dla mnie.
Po tym wszystkie wybuchłyśmy śmiechem. Stałam i przeglądałam się w lustrze, w którym wyglądałam przepięknie.
- Ej, bo wpadniesz w samo zachwyt.
- Już wpadłam odparłam zachwycona
Byłam szczęśliwa, bo suknia leżała na mnie idealnie a ja wyglądałam a niej przepięknie. Nie mogłam się doczekać tego szczęśliwego dla nas dnia. Zamówiłyśmy suknie i poszłyśmy do kawiarni. Tam usiadłyśmy przy stolikach i kupiliśmy kawę i pucharek lodów.
- Ej jak ja będę tak jadła z wami te lody to się nie zmieszczę do tej sukni - powiedziałam z uśmiechem 
- Cicho siedź. Wciśniemy Cię w nią jakoś.
Razem zaczęłyśmy się śmiać.
Około 14:30 wyszłyśmy z kawiarni i poszłyśmy w stronę mojego domu.


poniedziałek, 1 grudnia 2014

Paulina. cz 77

Budzik zadzwonił o 5:00. Wstałam uśmiechnięta, zadowolona i wypoczęta. Wyciągnęłam wybrane dzień wcześniej ciuchy  i poszłam do łazienki. Ubrałam się, włosy spięłam w kok, nie malowałam się bo na zawody to zbędne, nie jedziemy tam na wybieg tylko po to żeby wygrać złoto. Spakowałam jeszcze bluzkę, spodenki i ochraniacze. Na śniadanie zjadłam kanapki i wypiłam kawę. Gdy miałam już wychodzić szybko z szafki wyciągnęłam butelkę wody i włożyłam ją do torby. Ubrałam buty kurtkę i wyszłam z domu. Wsiadłam na motocykl i ruszyłam na hale, po 15 minutach już wchodziłam pod schody. Razem z dziewczynami spotkałyśmy się w szatni i czekaliśmy na trenera. W między czasie rozmawiałyśmy o zawodach, o życiu prywatnym i o tym jak świętujemy wygraną. Po 15 minutach wszyscy byli gotowi do wyjazdu, trener wyjaśnił co musiał i udaliśmy się do autokaru. Podczas jazdy mówiliśmy o siatkówce, to głownie był nasz temat rozmów. Po ponad godzinie dojechaliśmy na miejsce. Udaliśmy się na hale sportową, przebraliśmy się w stroje i jeszcze rozmawialiśmy z trenerem. W między czasie na sali dojrzałam Piotrka, podeszłam do niego i przytuliłam go na powitanie.
- Co ty tu robisz?
- Gram, a ty?
- A nie widać? - cwaniacko się uśmiechnął - pilnuje.
Oboje się zaczęliśmy śmiać. Potem poszłam już do szatni i czekaliśmy aż się zacznie. O 12:00 rozpoczęły się zawody, mieliśmy mocną drużynę przeciwną ale to dla nas żadna przeszkoda. W pierwszym secie wygraliśmy 28:23. Niestety pod koniec 1 setu musiałam zejść bo źle się poczułam. Posiedziałam trochę na ławce ale i tak podszedł do mnie Piotrek jak widział, że zeszłam i od razu zaczął koło mnie latać, a mnie nic nie było.  Weszłam dopiero na początku w środku 2 setu i dotrwałam do końca 3 setu. Potem toczyła się mocna walka na boisku ale i tak .... zwyciężyliśmy wynik był 31:29. Wszystkie byłyśmy na maxa szczęśliwe i dumne z siebie. Trener nas pochwalił i powiedział, że mamy 4 dni wolnego, do następnych zawodów były 3 tygodnie tym razem to krajowe. Całą drużyną poszłyśmy na dyskotekę i tam odetchnęłyśmy. Niestety ja długo nie posiedziałam bo jutro musiałam iść do pracy - miałam dyżur w szpitalu.
Po przyjściu do mieszkania mój ukochany już spał, dlatego ja przebrałam się i zrobiłam to samo.
***
Następnego ranka wstałam z bólem głowy ale nie przeszkadzało mi to, bo w duszy byłam bardzo szczęśliwa z wczorajszego dnia. Ubrałam się, zjadłam śniadanie i poszłam do pracy. Miałam jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia dyżuru dlatego w pokoju lekarskim zrobiłam sobie kawy i usiadłam na kanapie. W miedzy czasie przyszła dr. Dominika.
- Hej
- A cześć. A ty znowu kawę?
- Wiesz, że ja bez kawy nie funkcjonuje.
- Dobra nie gadaj tylko chodź.
- Idę idę. - wstałam i razem ruszyłyśmy na nasz oddział
- A właśnie jak tam Twoje zawody?
- A super. zajęłyśmy pierwsze miejsce
- No to gratulacje. A słyszałam, że pod koniec 1 setu zeszłaś, to prawda?
- Kto ci to powiedział?
- Piotrek
- A no tak Piotruś na niego zawsze można liczyć
- To jak było?
- No zeszłam ale nic takiego. Znasz mnie przecież.
- Ty jesteś niemożliwa.
- Dobra, koniec plotek idziemy na oddział.
Na szczęście dziś nie było żadnych planowych operacji tylko 12 pacjentek z czego 3 odwołały wizytę. Nie działo się nic niepokojącego - na całe szczęście. W między czasie dyżurowałam dziś na izbie ale po za 3 rannymi z wypadku motocyklowego nie było nic poważniejszego. Praktyki skończyłam o 17:30 i prosto pojechałam zmęczona do domu. A tam czekała na mnie miła niespodzianka ...


niedziela, 23 listopada 2014

Paulina cz. 76

Po przyjeździe do domu, rozpakowałam zakupy. Marcina nie było w domu, ale dostałam od niego SMS
"Kochanie, przepraszam ale będę dopiero za pół godziny, Kocham Cię i tęsknie"
Szybko przebrałam się i zaczęłam robić dla nas kolacje. W między czasie przyszedł mój narzeczony więc szybko dokończyłam posiłek i razem zasiedliśmy do stołu. Rozmawialiśmy o pracy, ślubie, treningu i zawodach. Za dwa dni zawody nie mogłam się już doczekać.
Wzięłam tabletki i poszłam się myć. Po odprężającej kąpieli przebrałam się do koszuli nocnej i wpatrywałam się w lustro, w siebie jak wyglądam. Zastanawiałam się nad dzieckiem a co jeżeli nie będę mogła mieć dzieci. Zawsze o tym marzyłam a teraz mogę tego nigdy nie doczekać. Wyszłam z łazienki, udałam się do sypialni usiadłam na łóżku i próbowałam o tym nie myśleć. Marcina jeszcze nie było, dopiero po chwili do mnie przyszedł.
- Paulina nie wiesz gdzie jest moja koszula?
- Nie wiem - odparłam zamyślona.
- Co się stało?
- Nic.
- Przecież widzę, że jesteś smutna.
- Nic się nie stało. Po prostu tak jakoś.
- Chodź tu do mnie.
Podeszłam  i mocno się w niego wtuliłam a on objął mnie swoim ciałem. Czułam, że jestem przy nim szczęśliwa, bezpieczna i wierzyłam, że wszystko się ułoży. Jeszcze przez chwilę ze sobą porozmawialiśmy i położyliśmy się.
***
Już jutro mamy zawody, z taką myślą wstałam z łóżka. Jak spojrzałam na zegarek to mnie olśniło, zostało mi 20 min na to żeby się wyszykować i być w pracy. Zapomniałam nastawić budzika, byłam na siebie wściekła jak nigdy. Szybko się ogarnęłam i wyszłam do pracy. Postanowiłam jechać motocyklem choć był deszcz, ale wiedziałam, że jest to jedyny sposób na to aby nie spóźnić się do pracy. Na szczęście dojechałam szczęśliwie i zdążyłam w ostatnim momencie. Przywitałam się z ordynatorem i usidłam na krześle. Za 10 minut rozpoczynaliśmy obchód, potem mieliśmy wizytę kontrolne - 6 pacjentek, jedną planową operację i w sumie nic takie nie było. O 14 przywieźli nam rannych z wypadku i byliśmy potrzebni. Dyżur skończyłam 3 godziny później, zmęczona i wykończona. Musieliśmy utrzymać dziecko przy życiu i zbadać nastolatkę, którą bardzo bolał brzuch. Jak się okazało 19-latka była w 8 tygodniu ciąży, na szczęście udało nam się utrzymać ciąże, jednak stan jest poważny. Nie miałam siła wracać sama w takiej pogodzie dlatego zadzwoniłam do Marcina, żeby przyjechał po mnie do pracy, on już 20 minut później czekał na mnie pod szpitalem.
- Hej
- Cześć
- Zmęczona?
- Tak nawet sobie nie wyobrażasz. Przywieźli nam rannych z wypadku.
- Dlatego musiałaś zostać dłużej.
- Tak, padam na twarz. Zrobisz dziś kolację?
- Tak jasne. A ty musisz dziś odpocząć jutro masz ważny dzień.
- Wiem, wiem a będziesz?
- Nie wiem, jak uda mi się wyrwać z pracy to tak.
Uśmiechnęłam się do niego i mocno przytuliłam. W domu byliśmy dość szybko dlatego wzięłam tylko potrzebne rzeczy i udałam się do łazienki. Spędziłam tam ponad godzinę, zjadłam kolację wzięłam tabletki i poszłam do sypialni. Narzeczony rozmawiała jeszcze przez telefon dlatego ja w między czasie wzięłam piłkę do siatki, położyłam się na ziemi i odbijałam.
- Z kim rozmawiałeś?- zapytałam jak wszedł do sypialni.
- Z Adamem. A ty co robisz?
- Odbijam.
- Daj tą piłkę i odpoczywaj
- No ja właśnie tak odpoczywam
 Marcin zaśmiał się, zabrał piłkę, wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Namiętnie go pocałowałam, przytuliłam się do niego i poszłam spać.


czwartek, 20 listopada 2014

Paulina cz. 75

Marcin pomógł wysiąść z samochodu i zaprowadził mnie na górę. W między czasie w samochodzie zaczęła strasznie boleć mnie głowa. Weszłam do mieszkania i sięgnęłam po proszki przeciwbólowe.
- Ej, kotku co Ci jest?
- Nic, strasznie głowa mnie boli. Przejdzie.
On nic nie odpowiedział tylko pocałował mnie w głowę i mocno przytulił. Po chwili gdy wyswobodziłam się z jego objęć poszłam do łazienki. Oparłam się o zimne płytki i usiadłam na ziemie, po krótkim czasie czułam się już lepiej. Wstałam przemyłam twarz zimną wodą i wyszłam, Wyciągnęłam z lodówki kanapki z rana i zjadłam aż 2. Mój przyszły mąż znów przeglądałam jakieś papiery. Usiadłam na kanapie i włączyłam tv. Po około 10 minutach Marcin usiadł koło mnie i wtuleni w siebie patrzyliśmy na "Leon Zawodowiec" . O 20:00 poszłam się myć, poczytałam książkę i poszłam spać.
***
Za oknem ciemno, szaro, deszcz pada, ludzie chodzą pod parasolami. Jak ja nie lubię listopada - pomyślałam i wstałam.
Przetarłam oczy i otworzyłam szafę. Wyciągnęłam ciuchy i ruszyłam do łazienki. Włosy spięłam w kok, zrobiłam lekki makijaż i udałam się do kuchni. Na śniadanie zjadłam płatki zbożowe i wypiłam kawę. Mój samochód został na szpitalnym parkingu dlatego dziś do pracy szłam na piechotę. Ubrałam buty, kurtkę i ruszyłam, szłam pod parasolem, samochody jeździły i stały w ogromnych korkach. - Dobrze, że nie jechałam samochodem - pomyślałam. Nagle zatrzymał się koło mnie samochód. To był Piotrek
- Hej, wsiadasz czy chcesz chodzić po deszczu? 
- Jasne dzięki. 
Wsiadłam do samochodu, chowając przy tym parasol.
- A ty nie samochodem dziś?
- Zostawiłam wczoraj auto pod szpitalem bo odebrał mnie narzeczony. 
- Aaa to trzeba było zadzwonić bym po Ciebie podjechał i byś nie mokła w taką pogodę. 
- E nie zmokłam tak bardzo. 
- Tak jasne. Jeszcze się przeziębisz. 
- Ty się lepiej o mnie nie martw. Nic mi nie będzie. A nie wiesz może kiedy będę miała dyżur w karetce?
- Wiesz co nie wiem, ale ja mam od jutra przez cały tydzień. To może będziesz miała od przyszłego tygodnia. 
- No bardzo możliwe. 
Po drodze jeszcze rozmawialiśmy o wszystkim. Na szczęście nie staliśmy w korkach bo Piotr znał skróty. Szybko dotarliśmy do szpitala i każdy poszedł na swój oddział. On miał dyżur na izbie a ja na ginekologii. Dziś miałam dyżur z dr. Andrzejem, przełożonym oddziału, strasznie go nie lubiłam, wydawał się wredny, sama nie wiem ale nie miałam ochoty z nim rozmawiać i go widzieć. Weszłam do środka, przywitałam się, założyłam fartuch i usiadłam przy biurku.
- Pani będzie wypełniać karty pacjentów.
- Dobrze, a czy będę mogła wziąć udział w planowych operacjach.
- Zastanowię się. A zaraz idziemy na obchód.
Ja nic nie odpowiedziałam, tylko przeglądałam karty. O równej 10 zaczęliśmy obchód, który trwał ponad pół godziny. Ja jeszcze trochę pochodziłam po oddziale a ordynator udał się do pokoju. Po kilku godzinach była planowa operacja w której nie wiedziałam czy uczestniczę czy też nie.
- Doktorze a mogę wziąć udział w tej operacji co ma się odbyć za chwilę?
- A ma Pani uzupełnią całą listę chorób pacjentów.
- Tak,
- To szybko proszę się iść przebrać na blok.
Strasznie się ucieszyłam i szybko pobiegłam na blok. Operacja trwała 3 godziny, ponieważ były komplikacje. Zmęczona wyszłam z bloku i przekazałam dobre wiadomości rodzinie, pacjentka leżała jeszcze na oddziale intensywnej terapii ale stan był stabilny. Właściwie to tak minął mój cały dyżur, na chwilę jeszcze poszłam do bufetu i wypiłam mocną kawę, pogadałam z koleżankami z innego oddziału i poszłam do gabinetu. Przebrałam się i wyszłam ze szpitala. Na szczęście deszcz już nie padał, wsiadłam do samochodu i odjechałam. Pojechałam na trening, razem z dziewczynami ćwiczyłyśmy przez 4 godziny, w domu dopiero o 21 bo po drodze pojechałam do sklepu.

sobota, 15 listopada 2014

Paulina cz. 74

Budzik zadzwonił o 6:00 a potem za piętnaście minut. Powoli wstałam, byłam na pół przytomna, za to szczęśliwa po nieprzespanej nocy.  Marcin już urzędował w kuchni, przeglądał jakieś dokumenty. Jeszcze w pidżamie przywitałam się z nim, podeszłam do szafki z której wyciągnęłam leki, małe, duże, kolorowe, którymi się faszeruje. Połknęłam wszystkie i poszłam się ubrać, włosy zostawiłam rozpuszczone, napiłam się jeszcze łyka kawy i wszyłam z domu, zamykając za sobą drzwi. Pojechałam do pracy, na oddziale zastałam dr. Dominika, była jakaś taka nieobecna zamyślona. Podeszłam do niej i przywitałam się. Po chwili odpowiedziała mi i poszła w drugą stronę. Poszłam za nią bo chciałam jej powiedzieć czy mogę w czwartek mieć wolne.
- Dominika co się stało?
- ... Nie nic.
- No przecież widzę.
- Mam ciężki przypadek. A chciałaś coś?
- Tak mam prośbę?
- Tak?
- No bo chodzi o to, że w czwartek mam zawody z siatkówki i muszę na nich być, czy jest możliwość żebym wzięłam sobie wolne. To bardzo ważne
 - Tak jasne. Tylko przypomni mi jeszcze w środę okej?
- Tak oczywiście. Wielkie dzięki. A teraz pokaż badania tego pacjenta
- Masz, Kobieta zaawansowana ciąża, wstrząs mózgu, ona jest na razie w śpiączce, ale dziecko rozwija się prawidłowo, niestety nie ma wszystkich rozwiniętych narządów. Jeżeli się nie wybudzi do tygodnia będziemy musieli  coś zrobić.
- Wiem, zobaczymy jak sprawa rozwinie się do tygodnia.
Dominika nic nie odpowiedziała tylko pokiwała głową i wyszła z pokoju. Ja jeszcze przez chwilę siedziałam i zastanawiałam się. Poszłam przejść się po pacjentach i zobaczyć co się dzieję.
***
Po skończonym dyżurze pognałam na trening, niestety z pracą musiałam dać sobie spokój. Ostatnim razem pytałam trenera i szykuje się więcej zawodów nie tylko krajowych. Strasznie cieszyłam się z tego powodu. Na treningu jak zwykle to samo, gdy wracałam już do domu, wstąpiłam po drodze do księgarni i kupiłam zaproszenia ślubne. Gdy wróciłam do domu obiado-kolacja była już gotowa i czekała na mnie na stole. Szybko umyłam ręce i siadłam do stołu, po zjedzonym posiłku, pokazałam Marcinowi zaproszenia
 - I jak mogą takie być?
- Jasne są śliczne
- Co robimy teraz?
- Wiesz co mam pomysł, chodź się przejść na świeże powietrze. Lepiej nam się będzie spało.
- Tak to dobry pomysł,
Ubrałam buty, narzuciłam kurtkę Marcin wziął tylko polar i wyszliśmy z domu. Byliśmy w parku, w którym zatrzymaliśmy się na trochę dłużej. Nad rzeką też byliśmy,ogólnie całe miasto przeszliśmy wzdłuż i wszerz. Po powrocie do domu, poszłam wziąć orzeźwiający prysznic potem usiedliśmy i wspólnie wypisywaliśmy zaproszenia. Następnego dnia ukochamy miał je wysłać. Około 21 poszedł się kąpać a ja udałam się do sypialni i   z nudów wzięłam do ręki książkę i chciałam ją dokończyć, ale chyba mi się nie udało bo zasnęłam.
***
Następnego dnia po przebudzeniu spojrzałam na zegarek, było jeszcze trochę przed czasem dlatego nie musiałam się śpieszyć. Wstałam powoli wyciągnęłam z szafy ubrania i poszłam łazienki. Zrobiłam lekki makijaż, zrobiłam kucyk umyłam zęby i wyszłam. Postanowiłam nie jeść dziś śniadania, ponieważ nie byłam specjalnie głodna, wzięłam tylko jakieś drobne, w razie czego kupię sobie coś w bufecie. Pomalował jeszcze lekko usta błyszczykiem, wzięłam torbę, kluczyki i wyszłam z domu. Na dworze pochmurno i deszcz. Nie lubiłam takiej pogody, dlatego szybko weszłam do samochodu i odjechałam. Na miejscu byłam przed czasem, weszłam do gabinetu, Pani doktor jeszcze nie było, dlatego usiadłam za biurkiem i zaczęłam wypisywać karty pacjentów. Po pół godziny przyszła Pani doktor.
- Cześć Paulina, przepraszam za spóźnienie ale straszne korki.
- Nie no rozumiem, ja i tak byłam wcześniej, dlatego zaczęłam wypisywać karty pacjentek.
- Okej, dziś mamy dwie planowe operacje. Będziesz mi asystować.
- Ja?
- No a jak chcesz się nauczyć. Za godzinę masz być gotowa na bloku.
- Dziękuje
Przez chwilę jeszcze rozmawiałam z Dominiką, a potem razem poszłyśmy na obchód. Przed 10 zaczęłam szykować się do operacji, następnie dołączyła do mnie Pani doktor. Właśnie anestezjolog usypiał pacjentkę. ...
Wszystko poszło zgodnie z planem. Rodzinę poinformowałam, że wszystko się udało. Reszta dyżuru minęła szybko, tylko pod koniec odebraliśmy poród i właściwie koniec. Pod szpital przyjechał mój ukochany skarb. Wsiadłam do samochodu i przywitałam się z nim i ruszyliśmy do domu. Ja już usypiałam w samochodzie ale jakoś dojechałam.









wtorek, 11 listopada 2014

Paulina cz.73

Gdy wrócił Marcin pojechaliśmy do restauracji na obiad. Nie chciało nam się dziś gotować, od razu zaczęliśmy się zastanawiać nad restauracją lub lokalem do ślubu. Zostały jeszcze 4 miesiące ale wszystko trzeba wcześniej zarezerwować. Z tego co szukaliśmy po internecie znaleźliśmy jeden ciekawy lokal ale . jeszcze tam nie byliśmy. Po zjedzonym obiedzie postanowiliśmy, jechać do tego lokalu, był on 25 km od restauracji w której jedliśmy obiad. Otoczenia w około było piękne, niedaleko była rzeczka, piękne kwiaty. Weszliśmy do środka:
- Dzień Dobry
- Witam. W czym mogę pomóc.
- Chcieliśmy się zapytać, czy są tu organizowane śluby?
- Tak oczywiście
- A czy termin 25 marca jest wolny?
- Proszę chwileczkę poczekać zaraz sprawdzę... Tak jest wolny.
- A jeżeli chcielibyśmy tu zorganizować wesele ile by to mniej więcej kosztowało.
- A na ile gości?
- Wie Pani co jeszcze nie wiemy.
- To trudno powiedzieć. Za jednego gościa koszt wynosi od 80-120 zł.
- A wynajęcie sali ?
- Wynajęcie sali od 600-1500, koszt nie zależy od ilości gości
- A czy tort też idzie u Państwa kupić.
- Tak oczywiście.
- A moglibyśmy cennik prosić
- Tak oczywiście, to zależy od rodzaju, wielkości i przyozdobienia.
- Dobrze to my byśmy chcieli zarezerwować tę salę, tylko dokładnie na ile gości co w menu powiemy Pani do końca następnego tygodnia. Czy możemy się tak umówić.
- Tak oczywiście. Proszę to jest nasz numer telefonu, w razie czego prosimy o kontakt.
- Jasne, dziękujemy. Do wiedzenia.
- Do wiedzenia.
Wyszliśmy i pojechaliśmy do domu. Tam na spokojnie usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy spisywać listę gości. Po półtorej godziny wyszło nam około 80 gości z mojej jak i jego rodziny, przyjaciół i bliskich znajomych. Wszystkich spisaliśmy na kartce, jutro mieliśmy kupić zaproszenia. Potem weszliśmy na stronę internetową tego lokalu i przeglądaliśmy wystrój sali, i torty. Zdecydowaliśmy że salę wybierzemy za 1200 zł, tort kilkuwarstwowy 350 zł, od razu przejrzeliśmy menu, uznaliśmy że na obiad będzie:
*Rosół z domowym makaronem
*Ziemniaki z koperkiem, 3 rodzaje surówek i kotlet de vollaile z pieczarkami.
* Napoje zimne i ciepłe podawane na okrągło: woda mineralne soki, napoje gazowane, kawa i herbata.
* Ciasta: 4 rodzaje własnych wypieków.  
Około 19 zadzwoniliśmy do lokalu żeby ustalić szczegóły. Zmęczeni ale szczęśliwi poszliśmy się kąpać. Po kąpieli leżeliśmy w sypialni, i zastanawialiśmy się jak to będzie potem. Marcin zaczął mnie namiętnie całować, a ja oddawałam tym samym. Zaczął schodzić niżej, zdjął moją koszulkę, pieścił moje piersi. Coraz bardziej pożądaliśmy siebie. Potem ja przejęłam inicjatywę, ta noc należała do nas. 







 

poniedziałek, 10 listopada 2014

Paulina cz. 72

W dyskotece byłyśmy po 20 minutowej jeździe. Weszłyśmy i usiadłyśmy przy barze, zamówiłyśmy po drinku. Postanowiłyśmy iść wyszaleć się na parkiet, nie pamiętam kiedy ostatnim razem tak się bawiłam. Nigdy nie miałam na to czasu. Tak może w wieku 17 lat ale to było kilka lat temu. Całą noc szalałyśmy na parkiecie, nawet wyrwałyśmy kilku chłopków, ale Marcin nie musi o tym wiedzieć, bo po co ;)
Spotkałyśmy tam Agatę z grupy siatkarek, była razem z Basią.
- Hej dziewczyny
- No Hej, Lena to jest Agata i Basia; Basia Agata to jest Lena. Razem z Basią i Agatą gramy w siatkówkę, a z Leną razem pracujemy.
- Co wy tu robicie?
- Bawimy się muszę się wyszaleć a wy?
- Odreagować cały dzień. Od przyszłego tygodniu ostro trenujemy
- No ba. Musimy to wygrać.
Przez kilka dobrych godzin razem bawiłyśmy się tańcząc. Pod koniec zamówiłyśmy jeszcze po piwie a potem zadzwoniłyśmy po taksówkę i pojechałyśmy do domu. Przed 06:00 byłam w mieszkaniu. Nie chciałam go budzić dlatego postanowiłam zdrzemnąć się na kanapie. Położyłam się i nie wiem kiedy usnęłam, nad ranem czułam jak ktoś bierze mnie na ręce i zanosi do sypialni. Pewnie był to mój ukochany, no tak któż by inny. Wstałam około 11, głowa mnie nie bolała, no dużo nie wypiłam więc nie było źle, moje włosy były w kompletnym nieładzie,zgarnęłam je ręką do tyłu i wstałam. Usiadłam w sypialni na łóżku; Marcin usiadł koło mnie i mocno mnie przytulił. W takim ucisku byliśmy przez dłuższą chwilą.
- Stęskniłem się za tobą
- Ja za tobą też.
- Pusto bez Ciebie w łóżku
- Hehe - zaśmiałam się.
Pocałowałam go w głowę i poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, który postawił mnie na nogi, potem zrobiłam sobie kłosa, umyłam zęby, włożyłam na siebie normalne rzeczy i wyszłam. Mój chłopak gotował obiad, a ja usiadłam na kanapie, wzięłam do ręki książkę i zaczęłam czytać. Po godzinie obiad był gotowy, razem usiedliśmy przy stole i zjedliśmy
 - Jak było na dyskotece?
- Nie pamiętam kiedy ostatnio się tak bawiłam. Spotkałyśmy jeszcze dziewczyny z drużyny i razem z nimi byłyśmy do końca.
- A jak wróciliście
- Taksówką.
Posłałam mu uśmiech i poszłam wziąć strój,  wzięłam jeszcze butelkę wody i spakowałam potrzebne rzeczy do torby. Zanim wyszłam wzięłam kolorowe pigułki, pożegnałam się z Marcinem i wyszłam. Na trening dotarłam przed czasem, dlatego poszłam na sale i sama odbijałam piłką. Po kilku chwilach przyszły dziewczyny i trener. Trenowałyśmy przez długi czas, najpierw w parach potem graliśmy. Skończyliśmy o 19, zmęczona i padnięta wróciłam do domu, zjadłam dwie kanapki i poszłam do sypialni.  Narzeczonego nie było dlatego przebrałam się do pidżamy i położyłam się włączając laptop. Przeglądnęłam kilka stron, weszłam na facebook i wyłączyłam go. W między czasie doczytałam książkę i trochę mi się usnęło. Przebudziłam się jak wszedł chłopak.
- gdzie byłeś
- u Bartka musieliśmy coś załatwić.
- Ehem.
Położył się koło mnie i mocno przytulił. Położyłam moją rękę na jego brzuch i wygodnie się ułożyłam, leżeliśmy tak aż w końcu zasnęłam.
Następnego dnia budzik zadzwonił o 9:00 szybko ubrałam się, zjadłam śniadanie, przeczesałam włosy i wyszłam. Po drodze wstąpiłam do sklepu po butelkę wody bo wiedziałam, że muszę dużo pić. Trening zaczynał się o 10:30 akurat zdążyłam, szybko zmieniłam strój i znów trenowaliśmy. Kiedy odbijałam piłkę czułam, że żyje to jest coś co kochałam i kocham do teraz. Po skończonym treningu, poszłam pod prysznic, i wróciłam do domu. Trochę ogarnęłam kuchnię, pomyłam podłogi i usiadłam przed telewizją. Przełączałam kanały i nic nie potrafiłam znaleźć co by mi się spodobało. Już jutro do pracy, cieszyłam się, ale musiałam jutro porozmawiać z lekarką, czy mogę wziąć w czwartek wolne, bo przecież mam zawody i muszę na nich być.

niedziela, 9 listopada 2014

Paulina cz. 71

Przebudziłam się i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 08:23. Leżałam przytulona do narzeczonego, patrzyłam jak jego klatka piersiowa opada się i unosi. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i zamknęłam oczy, a on po chwili namiętnie mnie pocałował otworzyłam powoli oczy a uśmiech na mojej twarzy pojawił się mimowolnie. Powoli zwlekłam się z łóżka, wyciągnęłam ciuchy z szafy i powędrowałam ubrać się do łazienki. Po pół godziny poszłam do kuchni, przygotowałam śniadanie i poszłam wyciągnąć mojego przyszłego męża z łóżka, co nie należało do rzeczy łatwych. Po wielkich starań, mój misiu wstał i poszedł się ubrać. Potem razem usiedliśmy do śniadania, Marcin cały czas przeglądał jakieś papiery.
- Możesz to na chwilę odłożyć?
- Nie bo to są ważne papiery. Muszę się z nimi zapoznać.
- Nie możesz tego zrobić po śniadaniu.
- Po śniadaniu to muszę jechać.
- Ale pamiętasz ...
- Tak pamiętam - przerwał mi - będę po 13
- Okej będę czekała.
Marcin szybko dokończył jedzenie dał mi buziaka i wyszedł. długo nie musiałam czekać, bo dostałam telefon od trenera.
- Halo?
- Cześć Paulina, jesteś wolna?
- No tak akurat mam cały weekend wolny. A o co chodzi?
- Mamy zawody z siatkówki. Ostatnim razem powiedziałaś żebym dzwonił.
- A  kiedy dokładnie?
- W przyszłym tygodniu
- Okej, a próby kiedy macie?
- Dziś o 15:20
- Nie wiem czy zdążę ale postaram się być.
- Okej, będziemy czekać.
 - Dziękuje Trenerze za wiadomość.
Po telefonie od trenera szybko zadzwoniłam do Leny i powiedziałam jej o wszystkim. Na jutro umówiłyśmy się na dyskotekę, oczywiście jak uda mi się znaleźć czas. Zobaczyłam, że nie ma nic w lodówce na obiad, dlatego postanowiłam iść do sklepu. Po szybkich zakupach zdecydowałam, że na obiad zjemy zupę ryżową. Już za piętnaście pierwsza obiad był gotowy. Po 13 przyszedł z pracy narzeczony. Przywitałam się z nim i poszłam się uszykować. Spakowałam strój i spakowałam do torby.
Chciałam powiedzieć mu o tym, że dzwonił trener ale bałam się, że będzie miał jakieś "ale" dlatego mu nie powiedziałam. Dopiero w samochodzie poruszyłam ten temat
 - Kochanie?
- Tak?
- Bo dzwonił trener, i chodzi o zawody.
- Zgodziłaś się?
- Wiesz jak bardzo to kocham. To tak samo jak bym Tobie kazała nie pracować w swoim zawodzie.
- O której masz?
- Dziś o 15:20 na sali, mógłbyś mnie podrzucić?
- Jasne.
Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Tak bardzo nie chciało mi się iść na nauki. Głupie to i tyle, moim zdaniem jest to bez sensu. Ale z tego co wyczytałam to nauki przedmałżeńskie nie są obowiązkowe. Zobaczymy dziś jak to będzie. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do salki.
*** Godzinę później ***
Na szczęście już po. Dowiedzieliśmy się, że nie jest to obowiązkowe, dlatego zrezygnowaliśmy z tego. Razem z Marcinem zdecydowaliśmy, że do szczęście nie jest nam to potrzebne. Na zegarze była już 15:02 dlatego wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. O 15:25 byłam na miejscu, pożegnałam się, z narzeczonym i pobiegałam na sale.  Przywitałam się z trenerem i poszłam się przebrać, dziewczyny ćwiczyły już na sali, szybko się wyszykowałam i poszłam grać. Na treningu dałam z siebie wszystko, przez 5 godzin ciągle graliśmy. Jak ja dawno nie grałam w siatkówkę, ale z wprawy nie wypadłam, tego mi brakowało. Po skończonym treningu poszłam pod prysznic i razem z innym dziewczynami przebrałyśmy się.
- Paulina a ty do domu jedziesz?
- No a ty?
- Też, to może Cię podwiozę. To i tak w tą samą stronę
- Nie Agata, przewietrzę się to mi dobrze zrobi.
- Wsiadaj. I nie dyskutuj,
- Dzięki
Po drodze dużo rozmawiałyśmy, o wszystkim i o niczym. W domu byłam o 21:00, szybko przebrałam się w i zadzwoniłam do Leny czy jest już gotowa. Umówiłyśmy się, że przyjedzie po mnie, dlatego zrobiłam sobie makijaż i czekałam na nią. Po chwili usłyszałam  dzwonek do drzwi, ubrałam buty, pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam.

piątek, 7 listopada 2014

Paulina cz. 70

Kolejny nudy dzień, bez pracy, praktyk. Ja tak dłużej nie mogę. Większość się dziwi jak ja tak nie mogę wysiedzieć, poleżeć ile chce i nic nie robić, po godzinie leżenia i nic nie robienia mnie już nosi, ja nie umiem nic nie robić, z chęcią bym się z kimś zamieniła. Zwlokłam się z łóżka, wzięłam wszystkie tabletki, którymi się faszerowałam, ubrałam się i zadzwoniłam do Moniki. Po krótkiej rozmowie z koleżanką, umówiłyśmy się na zakupy. Wzięłam moto i po 20 minutach byłam pod jej blokiem, razem pojechałyśmy do centrum handlowego. Obeszłyśmy wszystkie sklepy jakie były możliwe, po drodze usiedliśmy na kawę i duże lody, miałam na nie wielką ochotę, posiedziałyśmy, poplotkowałyśmy. Własnie wchodziliśmy do ostatniego sklepu i powoli mieliśmy wracać,  każda miała dwie ręce toreb z ciuchami butami i nie tylko. Tam kupiłam sobie szal który mi się strasznie podobał i już mieliśmy wychodziliśmy ale zauważyłam moją wychowawczynię, nie mogłam się z nią nie przywitać, i tak od słowa do słowa i gadaliśmy przez pół godziny, umówiliśmy się, że w przyszłym tygodniu spotkamy się na dłużej i pogadamy, w końcu nie widziałyśmy się przez kilka dobrych lat. Razem z Moniką udałyśmy się na podziemny parking, spakowałyśmy  zakupy i ruszyłyśmy do niej do domu. Gdy już byłyśmy na miejscu Monika dostała telefon.
- Halo? 
- ...
- Tak słucham 
- ...
- Ale jak to ja miałam mieć dziś wolne. 
- ...
- Dobra zaraz będę. 
- ..
Koleżanka rozłączyła się i widać, że była zdenerwowana. 
- Co się stało?
- Nic, kurde miałam mieć dziś wolne a muszę jechać do szpitala, bo jakiś nagły przypadek i jestem pilnie wzywana. Przepraszam Cie. Miałyśmy fajnie spędzić dzień i nici z tego. 
- Ale Monika ja się nie gniewam, nie mam o co. Ale mam prośbę. Pozwól mi z Tobą jechać. Ja i tak w domu nic nie robię siedzie i szlak mnie trafia. Ja nie umiem tak. 
- Okej, jak tak bardzo chcesz to chodź, pomożesz mi. 
Obie zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy w drogę. O tej porze wiedziałyśmy, że będą korki ale jakoś Monia objechała skrótem i nie musiałyśmy długo jechać. Po krótkiej jeździe byliśmy już na parkingu szpitalnym.
Weszłyśmy do środka, i od razu pokierowano nas na 3 piętro. Potem zauważyłyśmy Michała.
- Hej, Michał. Co się dzieję? Czemu musiałam strać wolny dzień?
- Potrzebujemy Cię na sali operacyjnej. Ciężki przypadek, mężczyzna około 30, potrącił go samochód. Wstrząs mózgu, zmiażdżona lewa stopa, uraz wewnętrzny, i złamanie otwarte prawej ręki. 
- To jak on upadł pod ten samochód. 
- Tego nie wiem, podobno wszedł na pasy i nie zauważył jadącego z lewej strony samochodu, odbiło go o 300 m dalej i tam spadając nabił się na jakiś pręt. 
- Oj to koleś ma ciężko. Dobra ja się przebieram, a Adama nie było?
- To właśnie nie odbierał telefonów, dlatego zadzwoniliśmy do ciebie. 
- Michał czy ja też bym mogłabym pomóc w tej operacji? -wtrąciłam się do rozmowy.
- Ale ty masz  ponoć zwolnienie. 
- Jejku, Michał nie daj się prosić. Siedzę w domu sama jak palec i co mam robić. 
- Kup sobie psa albo kota nie będziesz sama. 
- Haha bardzo śmieszne. 
- prawdziwe, przebieraj się.
- Dzięki kochany jesteś.
Razem z koleżanką szybko pognałyśmy na blok operacyjny, po kilku minutach byłyśmy gotowe. Czekaliśmy na Sebastiana. Po kilku chwilach przyszedł Seba i mogliśmy zacząć operacje
 *** Kilka godzin później ***
Operacja była strasznie męcząca, facet miał sporo szczęście, że nie stało się nic bardziej poważnego. Niestety musieliśmy amputować mu lewą stopę, nic więcej nie dało się zrobić. Zmęczone udałyśmy się do bufetu na dobre ciacho i kawę. Do domu wróciłam po 18:00, no nieźle cały dzień mnie nie było.
Marcin leżał na kanapie ze swoimi papierami, chyba mu się usnęło. Podeszłam do niego i pocałowałam go w głowę. Niestety chyba go tym obudziłam. Przywitałam się z nim i poszłam zrobić kolację. Potem usiedliśmy na kanapie i ukochany puścił jakiś film, wtuliłam się w niego i nawet nie wiem kiedy mi się usnęło.

niedziela, 28 września 2014

Paulina cz. 69


 Po niecałej godzinie byliśmy na miejscu, na szczęście nie było żadnej mszy, dlatego poszliśmy od razu do zakrystii. 
- Szczęść Boże 
- A Szczęść Boże Paulina. 
- Proszę Księdza chcieliśmy się pobrać. Jaki jest wolny termin. 
- A na kiedy mniej więcej chcielibyście?
- Może na grudnia. 
- Niestety na grudnia wszystkie terminy są pozajmowane. A nie lepiej by wam było jak będzie cieplej?
- A jaki jest potem wolny termin?
- Ja bym proponował na 25 marca. 
- No, w sumie. 
- Co ty na to Marcin? - zwróciłam się do mojego chłopaka. 
- Tak to dobry pomysł. Nie będzie za zimno ani za ciepło. W sam raz :)
- To bierzemy ten termin. 
- A nauki przedmałżeńskie? One trwają dwa miesiące
- To może weźmiemy teraz. Październik listopad, będziemy mieli już to z głowy. 
- Jak najbardziej. To zapisać was?
- Tak i dziękujemy . 
- Szczęść Boże 
- Szczęść Boże. 
Pożegnaliśmy się, po drodze pojechaliśmy do sklepu, kupiliśmy kilka rzeczy i wróciliśmy do domu. Ja zajęłam się obiadem a Marcin szukał czegoś w internecie. Obiad dość sprawnie mi poszedł i już po 2 godzinach był gotowy. Potem narzeczony poszedł do pracy a ja zostałam w domu. Włączyłam TV i nic nie robiłam. Potem zaczęłam czytać książkę jednak długo jej nie poczytałam bo zadzwonił mój telefon. 
- Słucham ?
- ...
- A nic czytałam książkę. A ty nie masz dziś dyżuru?
- ...
 - To okej. Za 20 minut będę na miejscu. 
- ...
 - Do zobaczenia. 
Umówiłam się z Lenką na spotkanie w kawiarni tej co zawsze. Przebrałam się i wyszłam z domu. Spacerkiem szłam około 10 minut, gdy byłam już na miejscu przyjaciółka już była i czekała na mnie. 
- Hej - przywitałam się
- O jesteś już. 
- Tak przepraszam za spóźnienie. 
- Nie spóźniłaś się ja po prostu byłam wcześniej. Zamówiłam dla nas kawę i lody. 
- Okej. 
- No to co to wczoraj było?
- Nic nie było, po prostu mało spałam. W dzień praktyki a potem miałam nockę w aptece. 
- Wiesz, że nie możesz się tak przemęczać. 
- Nie. Teraz od ciebie przez 20 minut będę słyszała wywód co robię źle. Dziś to słyszałam  od Marcina. Weź przynajmniej ty się nade mną ulituj. 
- Ja Ci nic nie będę mówiła. Ty wiesz co robisz źle. Po prostu wszyscy się o Ciebie martwią i tylko tyle. 
- Do kiedy masz wolne. 
- Do niedzieli. W poniedziałek idę już normalnie do pracy, wiesz, że ja nie wysiedzę długo w domu nic nie robiąc.
- A może wybierzemy się kiedyś na jakąś imprezę. 
- No czemu nie, bardzo dobry pomysł. muszę się wyszaleć przed ślubem. 
- A macie już datę. 
- Tak dziś byliśmy u księdza i wybraliśmy 25 marzec. 
- No to fajnie. 
- No a teraz już zaliczymy nauki przedmałżeńskie. 
- Współczuje wam. 
- Już mam tego dość. No ale nie mamy wyjścia. 
Po 2 godzinach plotkowanie pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Wróciłam do domu, Marcina jeszcze nie było, dlatego wzięłam kluczyki i poszłam pojeździć po mieść motocyklem. Pojechałam tam gdzie zwykle czyli na tor wyścigowy. W tygodniu zazwyczaj nie było dużo osób dlatego mogła dać z siebie wszystko. Potem przyszło kilku chłopaków, trochę a nimi pogadałam i jeździłam dalej. Gdy spojrzałam na telefon miałam 6 nieodebranych połączeń od narzeczonego. Szybko do niego oddzwoniłam jednak ten nie odbierał. Pojechałam do domu, myśląc, że coś się stało. Jednak okazało się, że jestem przewrażliwiona. Mój przyszły maż siedział na kanapie i oglądał mecz. 
- Dzwoniłem do Ciebie.
- Wiem przepraszam ale nie słyszałam, jeździłam po torze. Potem ci oddzwoniłam i nagrałam się na sekretarkę. 
- Mam telefon rozładowany. 
- Okej, ja zrobię kolację. 
- Nie. Ty idź odpocznij a ja się tym zajmę. 
Wzięłam koszulkę nocną i poszłam się myć. Po pół godziny byłam gotowa, w sam raz na kolacje. Zjedliśmy razem a potem spać. Oboje byliśmy zmęczeni. 

sobota, 27 września 2014

Paulina cz. 68


To już czwarty dzień z rzędu. Na razie daje rade, czuje się słaba ale jeszcze nie jest tak źle. Właśnie przyszłam z praktyk, przebrałam się umyłam. Dziś nawet nic nie jadłam, ale szczególnie nie byłam głodna. Mój narzeczony zawiózł mnie do szpitala. Przywitałam się z dr. Dominiką i usiadłam na kozetce. 
- Paulina wszytko okej. Blada jesteś
- Tak, w porządku. 
Napiłam się łyka czekolady i zawołałam pierwszą pacjentkę. Potem 3 porody, dwa planowe i jeden nie. Pod koniec dnia przywieźli nam kobietę w 8 miesiącu po wypadku. Niestety kobiety nie udało się uratować, ponieważ nastąpił zgon. Dziecko jest wcześniakiem, leży w inkubatorze ale jest silne. Ojciec jest załamany, prawie cały czas płacze. Jutro ma przyjść do niego psycholog. Dużo ludzi nie radzi sobie ze śmiercią swoich najbliższych, jest to dla nich niemożliwe - życie bez ukochanej osoby.
Było już po 18, wzięłam swoją torbę pożegnałam się z Dominiką i poszłam do domu. Przez cały dzień nic nie jadłam, ale nie chciało mi się w ogóle jeść, dlatego tylko do pracy wzięłam kanapkę. Wzięłam tabletki te co zwykle wypiłam do końca herbatę i poszłam do pracy. Ledwo trzymałam się na nogach. Strasznie bolała mnie głowa i kręciło mi się w głowie. Weszłam do apteki, zrobiło mi się duszno. Ale nie zwróciłam na to uwagi. 
- Hej Paula, okej?
- Tak a czemu pytasz?
- Bo blada jesteś. 
- Nie wydaje ci się. 
Rozebrałam się i usiadłam na kanapie. Cały czas ziewałam. Na zegarze dochodziła dopiero 3. Wstałam i upadłam. Po prostu zemdlałam, koleżanki z pracy szybko wezwały karetkę. Obudziłam się, stały nade mną Lenka z Agatą. Miałam już wkłucie i kroplówkę. 
- Hej, słyszysz mnie?
- Tak, co się stało. 
- zemdlałaś 
- Lenka daj mi pić. 
- Chodź, usiądź na sofie będzie ci wygodnie. 
Przyjaciółka pomogła mi wstać, podała mi pić. 
- Paula co się dzieję
- Nic to z przemęczenia. 
- Z tego co słyszałam do rana byłaś blada. Jadłaś coś?
- Emmm no. Nic 
- No i już wiemy co Ci jest. Zabieramy do szpitala. 
- Nie, ja do domu idę. 
- Paulina nie bądź głupia. 
- Ja idę do domu, wezmę wolne wyśpię się i wszystko będzie okej. Daj mi kartkę, że odmawiam przyjazdu ja to podpisze i lecę do domu.
- Nie, jedziesz z nami. Zrobimy podstawowe badania.
- Lena nie jadę. Nic mi nie jest. Po prostu od poniedziałku mało śpię i mało jem.
- Ale powiedz mi czemu?
- Bo nie mam czasu. Jak się spotkamy to ci powiem. :)
- Ale obiecaj, że zrobisz badania.
- Jejku miałam niedawno badania
- Niedawno to znaczy kiedy.
- Nie pamiętam. Może miesiąc temu.
- Dobra. Jak się spotkamy to mi opowiesz. Trzymam Cię za słowo.
Posłała mi uśmiech, pożegnaliśmy się a ja podpisałam papier, że odmawiam przewiezienia do szpitala. Koleżanka zadzwoniła do Marcina, żeby po mnie przyjechał, ja nie byłam w stanie. Mój ukochany przyjechał po mnie bardzo szybko. W domu nic nie rozmawialiśmy, ja poszłam się wykąpać, zjadłam kanapki i pomaszerowałam do łóżka, nawet nie wiem kiedy usnęłam. Wstałam o 11:00 i zaczęłam szybko ubierać się do pracy.
- Gdzie ty się ubierasz?
- Do pracy, zaspałam.
- Nie, idź się połóż. Ty masz odpoczywać a nie do pracy. Dzwoniłem do szpitala i powiedziałam, że jesteś chora i do końca tygodnia nie będzie Cię w pracy.
 - Ale ja już ostatnio miałam wolne.
- Nie dyskutuj ze mną. Idź się jeszcze połóż a ja przyniosę Ci śniadanie.
- Ale Marcin.
- Chodź siadaj. Paulina, wiesz, że musisz o siebie dbać. Jesteś chora to nie są przelewki. Nie jesteś małą dziewczynką. Jesteś lekarzem.
- Wiem, ale Marcin ja nie potrafię siedzieć w domu bezczynnie.
- Mam pomysł. Może w końcu ustalimy datę ślubu?
- No dobry pomysł. To ja się idę do końca ubrać, pościelić łóżko i będzie myśleć okej?
- Ja zrobię śniadanie i herbatę.
Ubrałam się, spięłam włosy w kok i pościeliłam łóżko. U kuchni pomogłam mojemu przyszłemu mężowi zrobić śniadanie. Po śniadaniu zastanawialiśmy się nad terminem naszego ślubu.
- To może 20 grudnia?
- A nie lepiej później? Może 15 stycznia?
- A nie lepiej już przed świętami?
- To chodź do Kościoła, zobaczymy wolne terminy.
Narzuciłam na siebie kurtkę i pojechaliśmy. Trochę długą trasę mieliśmy do Kościoła ale to nie był problem.

piątek, 19 września 2014

Paulina cz. 67

W pracy nic się nie działo. No to w sumie nic nowego. Mało klientów, dużo czasu dla siebie, trochę się zdrzemnęłam na kanapie. Poznałam Basie i Martynę razem miałyśmy dyżur. Czas strasznie się dłużył a ja padałam na twarz. Byłam wykończona, i do tego jeszcze miałam na praktyki na 9:00. Gdy spojrzałam na zegar była już 6:30, zrobiłam sobie herbaty z cukrem i usiadłam na kanapie. Wypiłam napój i napisałam do Marcina. Napisałam mu, że już wychodzę z pracy i idę do domu. Pożegnałam się z dziewczynami i poszłam w stronę domu. Na miejscu byłam już o 7:15, szybko poszłam pod prysznic, odświeżyłam się spięłam włosy, przebrałam się i poszłam do kuchni. Mój ukochany siedział już przy stole i jadł kanapki. Ja też nie musiałam nic dla siebie szykować, bo miałam gotowe. Zjadłam szybko, porozmawiałam trochę z narzeczonym i zaczęłam szybko szukać kluczy. Przeszukałam całą torbę i okazało się, że mam je w kieszeni kurtki. Zgarnęłam kask z szafki obok drzwi, pocałowałam narzeczonego i poszłam do garażu po motocykl. Odpaliłam go i ruszyłam do szpitala, na szczęście się nie spóźniłam i zdążyłam na ostatnią minute. Właśnie rozpoczynała się odprawa, założyłam kitel i poszłam na swój oddział. Przywitałam, się z Panią doktor i poszłam do wczorajszej pacjentki - Moniki
- Hej, jak się dziś czujesz?
- Dzień dobry, już dobrze. Jeszcze trochę mnie boli. Ale jest dobrze.
 - To się ciesze. A coś jeszcze boli cię. Czy tylko brzuch?
- Głowa trochę.
- A mówiłaś komuś.
- Nie myślałam, że samo przejdzie.
- Oj, Monika jak będzie się coś działo nawet ból głowy to mów, musimy sprawdzić wszystkie rzeczy.
- Ok, będę pamiętać. :)
Wyszłam z sali i skierowałam się z stronę gabinetu Pani Dominiki. Powiedziałam jej o bólu głowy Moniki. Następnie lekarka ją zbadała i zleciła TK.
Przez cały dzień zdążyłam wypić kilka kaw. Właśnie robiłam następną.
- A ty którą kawę pijesz? Nie za dużo?
- A nie wiem nie liczę chyba 5 już.
- A wiesz, że to nic Ci nie pomoże. Do tych wszystkich tabletek.
- Ale muszę się obudzić. A to pomaga.
- Tak na godzinę. Odłóż to.
- Ale Pani doktor.
- Nie Paulina. Nie pozwolę ci się faszerować kofeiną. Trzeba było spać w nocy.
- Idź do pacjentki.
Wyszłam i nic nie powiedziałam. Oczy to mi się same zamykały. Na szczęście została mi jeszcze niecała godzina. Dyżur szybko minął, mało pacjentów i nic ciekawego. Zastanawiałam się nad zrobieniem badań, żeby wiedzieć, że jestem zdrowa. Ale jakoś odgoniłam tę myśl od siebie i poszłam na chwilę do gabinetu.
Pokazałam wyniki Moniki Pani Dominice jednak tam nic nie było, może to od nerwów lub coś.
- Pani Doktor czy ja bym mogła już iść, bo narzeczony po mnie przyjechał.
- Dominika - podała mi rękę
- Paulina.
- Jasne idź.
Przebrałam się i skierowałam się z stronę wyjścia. Tam czekał na mnie Marcin, dałam mu buziaka założyłam kask i odjechaliśmy. Mój motocykl zostawiłam przed szpitalem, jutro go wezmę. Po przyjeździe do domu, przebrałam się i położyłam, głowa mi pękała. Nawet nie wiem kiedy usnęłam. Obudził mnie Marcin, było po 20. Szybko zwinęłam potrzebne rzeczy, ubrałam i narzeczony odwiózł mnie pod aptekę. I tak w kółko i to samo. Nic innego mnie co dzień nie czekało. Na dzień nie spałam nawet 5 godzin. Bo jak przychodziłam z praktyk to zasypiałam i wstałam po 20 więc mam 3 godziny no i pół godziny w aptece. Na cały dzień to jest mało, jak na mnie.

sobota, 30 sierpnia 2014

Paulina cz. 66

Wstałam z nastawieniem na wspaniały dzień, najpierw praktyki w szpitalu a potem nocna zmiana w aptece. Wreszcie własna praca, cieszyłam się ale to oznaczało, że będziemy mieli z Marcinem mniej czasu dla siebie. Jednak on z rana też mnie zaskoczył, bo postanowił jeździć karetką lub w helikopterze jako ratownik. Czyli jednak z tym czasem nie będzie tak źle, to było pierwsze co pomyślałam. Leżeliśmy jeszcze nago przytuleni do siebie. Nie chcieliśmy się od siebie odrywać, moglibyśmy tak leżeć całą wieczność. W końcu wstałam pierwsza bo pewnie gdyby nie ja to byśmy nie wstali. Otworzyłam szafę i z dobre 15 minut zastanawiałam się co na siebie włożyć. Wreszcie wybrałam i poszłam do łazienki, tam spięłam włosy w kok, ubrałam się i wyszłam. Usiadłam w kuchni przy stole, na którym leżało śniadanko, po chwili dołączył do mnie mój narzeczony. Zjedliśmy w ciszy, szybko poszłam jeszcze umyć zęby i razem wyszliśmy do pracy. Pani Madzia w rejestracji powiedziała mi, że mam się zgłosić dziś na oddział ginekologiczny. Tam przywitałam się z Panią Dominiką i wszystko zaczęła mi tłumaczyć. Na razie miałam wypełniać karty pacjentów i przypatrywać się badaniu. Pierwszy dzień  jak na razie zanosił się na trochę  nudy nic takiego ciekawego nie było. O 11 była zapisana pierwsza pacjentka w ciąży, przyszła na badanie kontrolne ze swoim mężem. Jak się okazało, wszystko okazało się okej, dziecko rozwijało się prawidłowo, nie było żadnych nieprawidłowości. Potem po kolei były 3 pacjentki, jedna z nich dowiedziała się, że jest w ciąży a reszta przyszła na badania kontrolne po operacji. Następnie mieliśmy 2 planowane porody w tym jeden z komplikacjami. Na szczęście Pani doktor wszystko opanowała. Później mieliśmy trochę czasu przed następną pacjentką to razem uzupełniałyśmy karty i gadałyśmy trochę. Pani Dominika była okej, szło z nią o wszystkim rozmawiać. Została nam ostatnie pół godziny dyżuru, bo potem ja szłam do domu a Pani Dominika miała zmianę. Właśnie przyszła ostatnia pacjentka na badania kontrolne, skarżyła się na bóle podbrzusza, usg nic nie wykazało. Pani ginekolog postanowiła zrobić badanie ginekologiczne i USG dopochwowe, no i miała nosa. Wynik badania wskazywał powiększone jajniki.
- A ten ból o którym Pani wspomniała jaki był?
- Bardzo silny, był on podczas miesiączki, często mdlałam, miałam gorączkę. 
- A robiła Pani jakieś badania?
- Nie myślałam, że przejdzie, ale to 4 miesiączka przy której tak bardzo boli. 
- Dobrze, zrobimy Pani badania i będzie wiedzieć. Jednak, jest coś co mnie niepokoi. 
- Coś jest nie tak? Mam raka?
- Spokojnie, tego nie wiem. Ma Pani powiększony prawy jajnik. Jutro zrobimy wycinek i zobaczymy. Ja teraz wszystko zlecę i zejdziemy na dół do pielęgniarki. 
-Dobrze, dziękuje. 
-Proszę się na zapas nie martwić. Na pewno wszystko będzie dobrze. 
Razem wyszliśmy z gabinetu z zaprowadziliśmy pacjentkę na dół, w między czasie poszliśmy do bufetu na kawę. Już wchodziliśmy po schody kiedy przy drzwiach do gabinetu zauważyliśmy nastolatkę, była skulona, trzymała się za brzuch, miała rozpuszczone włosy i nie widziałyśmy jej twarzy; od razu do niej podbiegliśmy.
- Hej, co Ci jest?
-Słyszysz mnie? Jak się nazywasz?
Dziewczyna nie odpowiadała, nadal się nie poruszyła. Było słychać, że płakała.
- Boli cię coś?
- Jesteśmy lekarzami, pomożemy Ci. Spójrz na nas. 
Wtedy powoli podniosła głowę i spojrzała na nas, była wycieńczona nie z braku wody ale z bólu, widać, że bolało ją od dawna. Była bardzo blada, miała małe oczy. Widać, że nie jest w stanie nic powiedzieć, jednak próbowaliśmy zawiązać z nią kontakt.
- Jak masz na imię? Boli Cię coś?
Już chciała coś powiedzieć, jednak skrzywiła się jeszcze bardziej z bólu i ścisnęła ręce bardziej brzucha. Widać było, że bardzo cierpiała.
- Choć do gabinetu pomożemy ci wstać. 
- Nie, nic mi się jest - odpowiedziała ledwo i cicho.
- Ale widać, że coś cię boli, my Ci pomożemy, daj sobie pomóc. Powiedz jak masz na imię?
- Monika - powiedziała prawie nie otwierając ust.
- Choć Monika, pójdziemy do gabinetu i tam Cię zbadamy. Damy Ci coś przeciwbólowego. Choć.
- Dasz radę sama wstać? - zapytałam
Pokiwała twierdząco głową, więc razem z Panią Dominiką złapałyśmy ją i zaprowadziliśmy do gabinetu, posadziłyśmy ją za kozetce. Ona od razu położyła i zgięła w pół, szybko zrobiliśmy jej wkłucie i podaliśmy leki, które powinny pomóc.
- Jak poczujesz się lepiej to powiedz wtedy na spokojnie porozmawiamy.
- Paulina zrób herbaty. - zwróciła się do mnie
 Po 20 minutach Monika mogła już trochę rozmawiać. Pani doktor usiadła obok niej.
- Już lepiej?
- Tak dziękuje.
- Dobra, a teraz co cię boli?
- Brzuch
- Od kiedy?
- Od 2 tygodni, ale jeszcze szło jakoś wytrzymać. A od 3 dni jestem cały czas na proszkach i nic nie pomaga.
- Czemu wcześniej nie przyszłaś? A mama?
- Z mamą nie rozmawiam, znaczy tak rozmawiamy ze sobą ale nie mamy dobrego kontaktu. Myślałam, że samo przejdzie.
- Oj Monika, a miesiączka jak?
- Regularna ale bardzo bolesna.
-Dobrze, weź ręce teraz Cię zbadam.
Po badaniu nastolatka została przewieziona na oddział a myśmy wreszcie poszły do domu.
W mieszkaniu byłam po 19, wykończona a przede mną był jeszcze nocny dyżur. Szybko wzięłam prysznic, zjadłam i przytuliłam się do narzeczonego. Posiedzieliśmy przez chwilę, poszłam szybko się przebrać i wyszłam do pracy.
-------------------------------------------------------------------------------->
Mam nadzieję, że wam się podoba. Gdzie idziecie do szkoły. Jak tam przygotowania? Gotowi?
/ Wasza K ;*

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Paulina cz. 65

Rano wstałam z ogromnym bólem głowy, pierwsze co zrobiłam to wzięłam zimny, orzeźwiający prysznic, który wcale nie pomógł. Ubrałam się w poszłam do kuchni zrobić sobie mocnej kawy, nie chciałam brać tabletek bo i tak już biorę ich w nadmiarze ze względu na białaczkę. Usiadłam przy stole i popijałam kawę. Marcina już nie było, bo o 10:00 miał rozprawę ale wcześniej chciał jeszcze uzgodnić wszystkie szczegóły i w ogóle. Wzięłam do ręki dzisiejszą prasę i zaczęłam szukać jakiejś pracy, niestety nic ciekawego nie znalazłam. Postanowiłam poszukać coś na laptopie, jedna oferta mnie zainteresowała jednak musiałabym tam dojeżdżać dwoma busami i tramwajem a to bez sensu, mogłabym jeździć na motocyklu co zajęłoby mi to mniej czasu, ale postanowiłam znaleźć coś innego. Znalazłam pracę w aptece niedaleko nas, co mnie ogromnie ucieszyło. Postanowiłam się tam przejść z zapytać o więcej szczegółów. Przebrałam się i ruszyłam w drogę, ale szłam piechotą bo nie warto byłoby jechać motocyklem. Na miejscu byłam po 10 minutach, weszłam do środka, na szczęście nie było kolejki.
- Dzień Dobry
- Dzień Dobry, co podać?
- Ja chciałam się zapytać o pracę, bo znalazłam ogłoszenie w internecie.
- Proszę chwilę poczekać, zawołam Panią kierownik.
***
-Dzień Dobry. Nazywam się Dominika Kuźnik jestem kierownikiem apteki.
- Dzień Dobry jestem Paulina Kartasz.
- Zapraszam na zaplecza.
***
- Ma Pani jakieś kwalifikacje, doświadczenie, pracowała już Pani kiedyś w aptece?
- Wie Pani co, to jest moja pierwsze praca bo na razie odbywam praktyki w szpitalu  na lekarza i ratownika. Mogłabym jedynie pracować w weekendy no i w nocy.
- Pani Paulino, że pilnie potrzebujemy pracownika to ma Pani tę pracę. A ma Pani jakieś dokumenty?
- Tak, mam proszę. - Wręczyłam pracodawczyni teczkę. - A bo jest jeszcze jedna sprawa o której powinna Pani wiedzieć, zanim zostanę przyjęta.
- O co chodzi? Była Pani karana?
- Nie nie, spokojnie. Chodzi o to że choruje na białaczkę. Ale nie jest źle.
- Myślę, że nie będzie Ci to przeszkadzać.
- To od kiedy mogę zacząć?
- Od jutra? Jak masz dyżur?
- No na 9 do 17 i tak mam przez cały tydzień. Mogę o 18 przyjść i być na noc.
- Nie to zrobimy tak. Przyjdziesz o 21 na noc. A potem pomyślimy.
- Dziękuję bardzo. Do widzenia
- Do widzenia
Wyszłam z apteki z uśmiechem na twarzy. Byłam szczęśliwa, teraz nie będę na utrzymaniu Marcina. Po drodze weszłam do budki z lodami i kupiłam dużego loda. W międzyczasie poszłam do sklepu, kupiłam wino i przyrządziłam kolacje.  Postanowiłam przyrządzić Ryż curry z kurczakiem i warzywami. Szybko przebrałam się w coś sexy i czekałam na Marcina. Mój ukochany wrócił dość późno, ale był zaskoczony i szczęśliwy.
- Ślicznie wyglądasz Kochanie .
- Dziękuję :*
- A jest jakaś okazja?
- Jest. Dostałam pracę.
- To wspaniale, ale przecież wiesz, że niepotrzebnie?
- Wiesz jakie mam zdanie na ten temat.
Wspólnie zjedliśmy kolację, a ten wieczór należał do nas.

piątek, 22 sierpnia 2014

ogłoszenie...

https://m.facebook.com/profile.php?id=115812425234260
Zapraszam do polubienia strony.
/wasza K ;*

niedziela, 10 sierpnia 2014

Ogłoszenie

Hej!, Cześć i Czołem!
Co tam u was? U mnie kiepsko, mam małe problemy osobiste i nie mam jak napisać kolejnych części, wychodzę rano i przychodzę wieczorem. Tam gdzie spędzam całe dnie to nie mam Wi-Fi, no bo raczej na basenie, w wesołym miasteczku lub na odpuście nie ma internetu dlatego nie mam jak napisać. Przepraszam Was. Potem może gdzieś pojadę na tydzień, dlatego jak wrócę to pod koniec sierpnia. Od września będę dodawała jeden raz na tydzień jak będę miała czas.
Przykro mi.
/Wasza K :*

piątek, 8 sierpnia 2014

Paulina cz. 64

Kilka dni później:
Dziś jest sobota -wczoraj był mój ostatni dzień na OIOM, cieszę się, jak patrze na tych wszystkich ludzie leżących tam to serce mi się kraja. Wczoraj miałam nocny dyżur nic takiego się nie działo, na całe szczęście. Już tak źle nie reaguję na śmierć wiem, że każdy musi  umrzeć, wcześniej też to wiedziałam, ale to była moje pierwsza śmierć, którą widziałam.
Zegar wskazywał 9:03 a ja dopiero wróciłam z dyżuru. Mój narzeczony jeszcze spał, przebrałam się i położyłam obok niego; usnęłam bardzo szybko, bo nie pamiętam nic, po za tym, że przytuliłam się do Marcina.
Z perspektywy Marcina:
Przebudziłem się o 5; Pauli jeszcze nie było, dlatego poszedłem dalej spać.
Poczułem, że moja narzeczona przytula się do mnie dlatego objąłem ją ramieniem i poszliśmy jeszcze spać. Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno, spojrzałem na zegarek, który stał obok; była 11:30 dlatego po cichu wstałem, żeby nie obudzić dziewczyny, ubrałem się i poszedłem po bułki. Już po 15 minutach byłem z powrotem, zrobiłem szybko śniadanie i poczekałem aż księżniczka wstanie. Ja w między czasie zacząłem przeglądać swoje papiery z pracy. Razem z Darkiem próbowaliśmy znaleźć dowody na to, że nasz klient jest niewinny i nie pobił właściciela restauracji. Potem wykonałem kilka telefonów i umówiłem się na spotkanie na godzinę 15:00. Jakoś tak po dwunastej wstała Paulinka i zjadła śniadanie. Nie chciało nam się nic gotować, dlatego postanowiliśmy zamówić jakoś pizze. Już przed czternastą jedliśmy pizze z salami, serem, pieczarkami. Potem wyszedłem na spotkanie z klientem.
Z perspektywy Pauliny:
Marcin wyszedł a ja postanowiłam umówić się Lenką na spotkanie do kawiarni, w końcu dawno się nie widziałyśmy. Ubrałam się i wyszłam na spotkanie, do kawiarni miałam kawałeczek ale byłam przed czasem. Usiadłam przy stoliku, zamówiłam dwie kawy i czekałam na moją przyjaciółkę. Była punktualnie, jak to ona, usiadła i zaczęłyśmy rozmawiać, Plotkowałyśmy przez dobre dwie godziny.
 -A może wpadniesz dziś do nas?
- Nie no co ty. Dziś nie może jutro uda mi się wyrwać.
- Na pewno dasz radę. No tak dawno u nas nie byłaś.
- Wiem Paula ale wiesz, mam dużo pracy albo szpital albo karetka, do tego wszystkiego mój ojciec dostał udaru i leży w śpiączce.
- Czemu mi nie dałaś wcześniej znać?
- A jakoś tak nie było okazji.
- Dobra ja się zbieram bo potem z Marcinem mamy pojeździć na motocyklach.
- Okej ja mykam na dyżur bo na 17 mam zmianę z Adamem.
- A okej rozumiem
- No to pa.
Pocałowałam ją w policzek i rozstałyśmy się, gdy wróciłam już do domu mój narzeczony siedział na kanapie i wypisywał jakieś papierki na kolanie.
- Cześć myszko
- O skarbie wróciłaś.
Przywitałam się z nim całusem i usiadłam obok.
- To co jedziemy:- zapytał?
- Jasne, ja jestem gotowa.
Oboje się przebraliśmy w nasze stroje ze skóry i wyjechaliśmy w miasto. Potem przejeżdżaliśmy przez obrzeża miasta i natrafiliśmy na wypadek. Samochód uderzył w drzewo a kilka metrów dalej leżał motocykl. Niedaleko niego motocyklista a po drugiej stronie pasażer. W samochodzie był tylko mężczyzna nieprzytomny z ciętą raną głowy. Szybko wezwaliśmy dwie karetki. Stan kierowcy był stabilny, był wydolny krążeniowo i oddechowo, dlatego szybko pobiegliśmy w stronę rannych motocyklistów. Chłopak miał prawdopodobnie złamaną nogę i wstrząs mózgu jednak dziewczyna nie oddychała. Szybko zaczęliśmy resuscytację, jednak to nic nie dawało, do przyjazdu karetki na zmianę ją reanimowaliśmy. Musiałam zachować zimną krew, nie miałam innego wyjścia. Pogotowie przyjechało po 10 minutach. Kierowce zabrali do szpitala, chłopakowi założyli szynę kramera, opatrzyli głowę. Dziewczynę cały czas reanimowali. Po  kilku chwilach oddychała sama jednak oddech był płytki dlatego ratownicy musi ją zaintubować. Pierwsza karetka pojechała od razu druga natomiast po dłuższej chwili. Myśmy wrócili do domu. Trochę posiedzieliśmy razem i oglądaliśmy telewizję. Po kolei poszliśmy się myć i spać. Jutro cały dzień mam wolny, natomiast mój narzeczony idzie do pracy. Został mi tylko tydzień praktyk dlatego postanowiłam poszukać jakiejś dorywczej pracy. Zanim obronię doktorat to trochę czasu mienie a nie chciałam być cały czas na jego utrzymaniu.

----------------------------------------------------------------------------->
/Wasza K ;*