środa, 15 lipca 2015

Udanych wakacji

Przepraszam, ale na razie zawieszam bloga a okres nieokreślony. 
Po pierwsze: 
wyjeżdżam na wakacje i nie będę miała internetu. 
po drugie: 
Od września znów pojawi się szkoła, więc także będę miała mało czasu bo jestem coraz starsza. 
No i to by było chyba na tyle. Jak będę miała pomysł i czas to coś dodam ale na razie jakoś nie mam weny na pisanie. 
Przepraszam :)
Poniżej macie kilka zdjęć z wakacji z kilku ostatnich lat. 
Udanych wakacji 

Jezioro 

Park w mieście 

Morze

Wieś

Góry

Las i góry

Skok z mostu nad morzem 

Las



piątek, 26 czerwca 2015

Paulina cz. 84

30.12
Dziś rano znów musiałam jechać na trening w końcu za niedługo mistrzostwa. Po 3 godzinach grania pojechałam prosto do szpitala. Od dwóch dni mam dyżur na chirurgii więc jest ostry zamęt; nie mam nawet chwili wytchnienia. Operacja za operacją, konsultacje, ostry dyżur, karetka. Dziś czekała mnie operacja wyrostka robaczkowego a potem izba przyjęć. Do domu wracam zmęczona i nie mam siły na nic. Marcin odebrał mnie spod szpitala dlatego nie musiałam iść na pieszo. Po drodze pojechaliśmy do marketu zrobiliśmy zakupy, w domu szybko zmieniłam strój i pomogłam narzeczonemu w przygotowaniu kolacji. O 20:00 jedliśmy ostatni posiłek; ja pozmywałam a Marcin poszedł się myć. W tym momencie zaczął dzwonić mój telefon, szybko odszukałam go w torbie i odebrałam.
- Halo?
- ...
- Hej, nie nie mamy żadnych planów na sylwestra.
- ...
- Nie no Ania nie będziemy wam przeszkadzać.
- ...
- Okej, przyjdziemy dzięki za zaproszenie.
- ...
- Tak jasne, ja też muszę coś kupić, bo nie mam się w co ubrać. - po tych słowach obie zaczęłyśmy się śmiać.
- ...
- To do jutra, rano Ci zadzwonię. Okey?
- ...
Rozłączyłam się i szybko wróciłam do zaprzestanej czynności sprzed kilkunastu minut. Po krótkim czasie mój przyszły mąż wyszedł z łazienki.
- Kto dzwonił? - zapytał ciekawy.
- Ania, zaprasza nas na sylwestra.
- A ja miałam nadzieję, że spędzimy go we dwoje.
- No ja też miałam taką nadzieję ale nie mogłam odmówić -  powiedziałam z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
Szybko się do niego przytuliłam i razem poszliśmy do sypialni. Tak szybko jak się położyłam tak usnęłam.
Już o 06:00 następnego dnia wstałam i poszłam pod prysznic, umyłam włosy rozczesałam je i w ręczniku wróciłam do sypialni. Szybko poszukałam jakiś ciuchów i zaczęłam się przebierać - Marcin już nie spał a jego wzrok wędrował po moim ciele.
- Kochanie śpieszysz się gdzieś? - zapytał z nadzieją w głosie
- Niestety tak, jestem umówiona z Anką na zakupy.
- A może mogłabyś się spóźnić. - zapytał i objął mnie w pasie nie pozwalając ubrać koszulki.
- Nie, ale może wieczorkiem możesz na coś liczyć.
Pocałowałam go i poszłam się malować. Po 10 minutach na stole leżały kanapki i on właśnie zalewał gorącą kawę. Usiadłam na chwile przy stole, ugryzłam kanapkę i właśnie dostałam SMS.
" Paula to może o 10 na rynku?" Szybko odpisałam koleżance na wiadomość i w spokoju jadłam śniadanie. Z narzeczonym uzgodniłam, że nie musi po mnie przyjeżdżać.
Na zakupach spędziłyśmy ponad 4 godziny i kupiłyśmy różne ciuszki.  Koleżanka odwiozła mnie pod dom. Odłożyłam zakupy, szybko wzięłam strój i zbiegłam na dół gdzie czekała Anka i odwiozła mnie na trening. Ciężko dziś ćwiczyłyśmy, ponad 5 godzin grania. 3 stycznia jedziemy na kolejne zawody.


sobota, 4 kwietnia 2015

Życzenia Wielkanocne

Hej Wszystkim, z okazji zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia. Zdrowych, pogodnych, spędzonych z przyjaciółmi z lub rodziną Świąt. Mokrego dyngusa, dużo prezentów, kolorowych pisanek.


środa, 1 kwietnia 2015

Paulina cz. 83

Kilka dni później: Wigilia Bożego Narodzenia.
Nie śpię już od 6:15 ale, że lubię poleniuchować to z łóżka wstałam dopiero po siódmej. Marcin wstał wcześniej i zrobił dla nas śniadanie. Ja jakoś nie byłam głodna dlatego podziękowałam i poszłam do kuchni. W końcu dziś Wigilia dlatego trzeba było zacząć coś przygotowywać, na szczęście niektóre potrawy przygotowałam już wczoraj, więc miałam mniej do roboty. Stojąc przy stole podszedł do mnie, złapał mnie w pasie. Ja od razu się od niego oderwałam.
- Zostaw!
- Dalej jesteś zła? - zapytał tak gdyby nic się nie stało.
- Nawet się do mnie nie odzywaj. Zastanów się.
- Przepraszałem Cię już, co jeszcze mam zrobić?
- Może zastanów się, chyba aż tak skomplikowana nie jestem - odpowiedziałam ironicznie i odeszłam.
Nie zwracając uwagi na niego kontynuowałam.
Już o jedenastej miałam gotową kapustę z grochem, rybę po grecku i rolady. Kończyłam robić uszka do barszczu; w sumie zrobiłam ich pięćdziesiąt. Praktycznie miałam wszystko gotowe; w lodówce miałam pierogi z kapustą i grzybami, makówki - to wszystko przygotowałam sobie wczoraj. A no tak do zrobienia został mi jeszcze karp, wyleciało mi to z głowy. Zabrałam się do roboty, miałam nadzieję, że szybko to skończę i będę mogła trochę odpocząć. Od wczoraj nic innego nie robię a mój narzeczony, siedzi i nic nie robi. Nagle zadzwonił mi telefon - odebrałam.
- ...
- O cześć.
- ...
- Tobie też Wesołych Świąt
- ....
- Wiesz co to może za godzinę na rynku?
- ...
- To pa, do zobaczenia - zakończyłam rozmowę w lepszym nastroju niż ją rozpoczęłam.
Dokończ za mnie bo ja wychodzę - oświadczyłam Marcinowi.
- Gdzie idziesz - zapytał z przekonaniem, że mu odpowiem. A ja udając, że go nie słyszałam poszłam do sypialni ubrałam się, pomalowałam, spięłam włosy, ubrałam buty i wyszłam.
Dotarłam na rynek i zobaczyłam, że Ania już jest.
- O Hej. - przywitałam się z nią całując w policzek.
- Cześć - odpowiedziała dość entuzjastycznie.
- To idziemy na kawę?
- Tak jasne, chodź tu jest fajna nowa kawiarnia "Pod różą"
W lokalu zajęłyśmy miejsca i zamówiłyśmy kawę i lody. Po krótkim czasie kelnerka przyniosła nam to co chciałyśmy. Rozmawiałyśmy z Anią o wszystkim bo dawno się nie widziałyśmy.
- A ty jak spędzasz Święta? - zapytała koleżanka
- Z narzeczonym ale nie wyobrażam sobie miłej atmosfery.
- Czemu?
- Od dwóch dni jestem na niego wściekła. Obiecał mi, że cokolwiek pomoże a cały czas go nie ma. Jeszcze on ma do mnie pretensje, że to mnie nie ma w domu, że tylko na treningi jeżdżę, do tego zrobił mi wyrzuty, że musi po mnie przyjeżdżać. No to się wkurzyłam, wygarnęłam mu to wszystko, rzuciłam jego kluczki z auta i wyszłam z domu. Jak wróciłam to jego nie było, przyszedł o 03:00 nad ranem pijany. To ja żeby zrobić mu jeszcze bardziej na złość zamknęłam sypialnie i spał na kanapie. Od dwóch dni w ogóle nie rozmawiamy, praktycznie się mijamy.
- Proszę Cię dziś jest Wigilia pogodzicie się.
- Coś tego nie widzę. Od razu przypomina mi się tak jak było w domu.
Do domu wróciłam około piętnastej. Praktycznie było już wszystko gotowe.
(Kilka godzin później)
Zegar wybił 18:00 - razem z Marcinem ustaliliśmy, że zaczniemy tak jeść. Oczywiście w międzyczasie zdążyliśmy się pokłócić.
- Dobra ja idę się ubrać a ty naszykuj stół.
- Okej.
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wyszłam. Marcin miał na sobie garnitur, oboje wyglądaliśmy inaczej. Na początku wzięliśmy opłatek i poskładaliśmy sobie życzenia. Ja od razu się popłakałam, ale nie chciałam żeby zauważył to narzeczony, dlatego szybko otarłam łezki i zasiedliśmy do stołu.
- Rozmazałaś się - zauważył
- Co się stało? - zapytał zaniepokojony.
- Nic po prostu się wzruszyłam, wiesz jak u mnie było w domu, zawsze kłótnie, myślałam że się nie pogodzimy i atmosfera nie będzie zbyt miła, ale ... pomyliłam się. U mnie w domu nie było tego; brakowało ... brakowało słowa "Przepraszam"
Marcin przytulił mnie mocno i nic nie powiedział, uspokajał mnie. Po wieczerzy posprzątaliśmy ze stołu, włączyliśmy kolędy i usiedliśmy wygodnie na kanapie.
- Proszę to dla ciebie - Marcin wręczył mi torbę z prezentem.
- Jejku, dziękuje. A ja też coś dla Ciebie mam, poczekaj. - poszłam do pokoju, i przyniosłam mu mały upominek.
- A to dla Ciebie za to, że jesteś.
- Siedzieliśmy i rozpakowywaliśmy prezenty. Dostałam do niego komplet biżuterii z Apartu i nowy telefon, bo tamten coś mi się psuł.
- Dziękuje, jesteś Kochany, mocno go przytuliłam go i pocałowałam.
- Ty też jesteś kochana. Po co się tak bardzo wykosztowałaś.
- Bo cię kocham. A tobie bardzo się ten zegarek podobał.
Odłożyliśmy prezenty i włączyliśmy TV, śpiewaliśmy razem kolędy i patrzyliśmy na świąteczne filmy. O północy wybraliśmy się razem na pasterkę. Wróciwszy byliśmy bardzo zmęczeni i szybko zasnęliśmy.

środa, 25 lutego 2015

Paulina cz. 82

Około 20:00 rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, wiedziałam, że to Kaśka. Przywitałam się  nią i zaprosiłam ją do środka. Kinga siedziała przy stole w ręku trzymając kubek z melisa. Po chwili wszyscy siedzieliśmy a ja nie wiedziałam od czego zacząć, wiedziałam, że czeka mnie teraz trudne zadanie. Jak już zaczęłam to poszło jakoś z górki, nie było nawet tak źle, a Kasia przyjęła to spokojnie, chyba wiedziała co się szykuje.
Do wspólnego rozwiązania doszłyśmy 3 godziny później. Koleżanka zgodziła się żeby nastolatka została u mnie na noc. Marcin przyszedł do domu po 22:00 ale nie chciał nam przerywać dlatego do razu poszedł do sypialni. 
Przed północą pożegnałam Kasię, Kinga poszła się umyć a ja w między czasie pozmywałam naczynia i poszłam do mojego narzeczonego. 
- Zmęczona?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - położyłam się na łóżku i przytuliłam do niego. 
Po pół godziny nastolatka wyszła z łazienki i wtedy mogłam ja iść się wykąpać, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i pognałam. Jak kładłam się spać było po północy. 
*** Następny dzień***
Budzik zadzwonił równo 7:00, wstałam powoli z łóżka, wyciągnęłam jakieś ciuchy z szafy i poszłam się ubrać, już po 20 minutach byłam gotowa i pomalowana. W kuchni czekała na mnie miła niespodzianka a tak dokładnie to śniadanie przygotowane przez mojego narzeczonego z czego byłam zadowolona, bo mogłam spokojnie zjeść i wypić kawę. O wpół do ósmej obudziłam Kingę, ale wcześniej pożegnałam się z Marcinem. Po 8:00 wyszłyśmy z mieszkania zamykając przy tym drzwi. Nie chciałam Kingi narażać i jechać motocyklem dlatego szliśmy dziś spacerkiem. Po drodze spotkałyśmy Piotrka, który podwiózł nas do celu. Podziękowałam mu i każdy udał się w swoją stronę.
- Kinga poczekaj tu. - powiedziałam dziewczynie gdy dotarliśmy pod drzwi gabinetu a ja weszłam do środka.
- Hej Dominika.
- O cześć, a ty tak wcześniej?
- No jakoś tak wyszło, bo szłam spacerkiem ale podrzucił mnie Piotr.
- Aaa no tak. - zaśmiała się pod nosem.
- Dominika bo jest sprawa.
- Tak co się dzieje.
- Bo mam dziewczynę i jest w ciąży tylko nie wiemy, który to miesiąc i czy wszystko w porządku. Nie znam się na tym, ale wydaje mi się, że coś nie gra, bo wczoraj jak byłam u mnie zrobiła się nagle blada, miała gorączkę wysoką i ogólnie. Mogłabyś ją przebadać?
- No jasne. A gdzie ona teraz jest?
- Pod salą siedzi.
- To czekaj ja się przebiorę i ją zawołasz.
O 9:00 zaczynał się obchód Kinga była już po badaniu i pobraniu krwi. Jeżeli badania nic nie wykażą to nic się takiego nie dzieje.
W między czasie nastolatka poszła do bufetu a ja spokojnie zajęłam się papierami a potem przyjechała Kasia żeby ją odebrać. Po obchodzie przyszły 4 pacjentki i miał odbyć się jeden planowy poród, który odbył się ale niestety z komplikacjami. Pacjentka po cesarskim cięciu dostała silnego krwotoku i mimo naszych starań kobiety nie udało się uratować. Wychodząc z sali przekazałam mężczyźnie smutne wieści i poszłam do pokoju lekarskiego; Dominiki nie było, ja usiadłam przy biurku i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, przecież ona była taka młoda. Na odreagowanie zrobiłam sobie mocnej kawy i wszyłam przed szpital. Usiadłam na ławce i wpatrywałam się w niebo, było zachmurzone, był grudzień a śniegu dalej nie ma.
Gdy przyszłam już do pokoju Pani doktor siedziała przy komputerze i coś pisała.
- Dominika mam prośbę.
- No mów.
- Mogłabym wyjść dziś pół godziny wcześniej bo mam trening.
- Tak jasne, i tak nie ma nic do roboty. To ubierz się i idź a ja tu jeszcze posiedzę.
- Dzięki. Pa.
- Powodzenia. Na razie.
Jak wyszłam to zadzwoniłam do Marcina z zapytaniem czy po mnie przyjedzie. Po 15 minutach podjechał pod szpital na motocyklu a ja szybko założyła kask i pojechaliśmy. Na sali byłam o 16:30 i  już się rozgrzewałam. Po 3 godzinach skończyliśmy, mój narzeczony już na mnie czekał.
W domu od razu poszłam się myć, a mój kochany przyszły mąż zrobił kolacje. O 22 byłam już tak zmęczona, że miałam ochotę przytulić się do Marcin i pójść spać, ale najpierw zadzwoniłam do Dominiki i zapytałam i wyniki Kingi. Na szczęście wszystko okazało się być w porządku. Napisałam do koleżanki SMS, że z jej córką ok ale musi ją kontrolować.
Na dobranoc wypiłam gorące kakao i poszłam spać.
---------------------------------->
Wiem, iż trochę krótkie to ale trochę nauki jest i nie zbyt wyrabiam. Jak dziś weszłam na bloga i zobaczyłam tyle wyświetleń to zaniemówiłam. Jestem wam ogromnie wdzięczna.
DZIĘKUJE :*

poniedziałek, 2 lutego 2015

Paulina cz. 81

Po rozmowie z Piotrem on poszedł ją przebadać a ja poszłam zrobić nam kawy. Martwiłam się o Kingę. Na razie nie dzwoniłam do Kaśki, bo nie chciałam jej denerwować, zobaczymy co powie Piotr. Kawę położyłam na stole i poszłam zobaczyć do sypialni, kolega właśnie badał brzuch nastolatki.
- I jak?
- Wiesz co, nic takiego tu nie ma, wydaje mi się, że powinna iść do ginekologa. 
- Tak, wiem jutro z nią pójdę.
- Paula, daj termometr, bo wydaje mi się, że ona ma gorączkę. 
Podałam koledze urządzenie i wyszłam z pokoju. Zbliżała się 14:00 a ja dalej nie wzięłam tabletek - zapomniałam. Sięgnęłam do szafki z lekami i wyciągnęłam potrzebne opakowania, kapsułki wsypałam do kubka. 
W tym momencie właśnie wszedł Piotrek
 - A ty jeszcze nie brałaś leków. - zapytał zaniepokojony 
 - Nie miałam kiedy. Podasz mi wodę?
- Tak jasne. 
- Dzięki 
- A ty kiedy idziesz na badania. 
- Nie wiem na razie czuje się dobrze. - A co z Kingą?
-Ma podwyższoną temperaturę.
- Okey, na razie nic jej nie podamy tylko zimną wodę i okłady zrobimy. 
- To będzie najlepsze wyjście. To ty siadaj a ja się zajmę nią.
- Nie no co ty Piotr. Daj.
- Nie. Ty weź leki a ja idę do niej. 
- Dzięki. 
Usiadłam przy stole i połknęłam wszystkie kapsułki popijając wodą. Po niedługim czasie przyszedł Piotr. Kinga zasnęła a my razem z kolegą usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy rozmawiać.
*** 2 godziny później ***
Kiedy Kinga się obudziła nie miała już gorączki a to oznaczało poprawę jej zdrowia. Piotrek osłuchał ją i zbadał brzuch na szczęście nastolatka czuła się już dobrze.
- Ciociu mogę zrobić sobie herbaty?
- Tak jasne, ale lepiej będzie jak ty się jeszcze położysz a ja Ci zrobię.
- Nie, nie mogę długo leżeć, ja tak nie wytrzymam.
- Dobra.
- To ja zrobię a wy sobie jeszcze pogadajcie. Napijecie się czegoś?
- Nie ja jeszcze mam kawę ale Piotr.
- Nie ja też dzięki i tak zaraz do domu się zbieram.
- Jutro się zobaczymy na dyżurze?
- Tak. A podwieźć Cię?
- Nie. pojadę moim motocyklem, albo raczej na piechotę bo z Kingą muszę iść.
- Ale to przecież możemy na moto - wtrąciła Kinga.
- Nie w Twoim stanie lepiej nie.
- Ale ciociu. Proszę
- Pomyślimy.
- Dobra, Paula ja się zbieram, jak by co to dzwoń,
- Dzięki za pomoc Piotr, nie wiem jak bym sobie bez Ciebie poradziła.
- Nie ma za co, zawsze do usług, do jutra.
- Pa.
Przytuliłam się z Piotrkiem dałam mu buziaka w policzek i zamknęłam za nim drzwi.
- Przystojny ten Piotr. - stwierdziła Kinga.
Ja nic nie powiedziałam tylko zaczęłam się śmiać. Dziewczyna stanęła przy oknie w ręku trzymając gorący kubek z herbatą a ja poszłam do kuchni i przygotowała dla nas spaghetti.
- Jejku jak tu u was ładnie. Niby miasto a tak inaczej.
- Oj ja to bym wyjechała na wieś. Tam to cisza i spokój.
- A nie wiesz kiedy mama ma przyjechać?
- Wiesz co, trudno mi powiedzieć, ale w sumie lepiej będzie jak dziś będziesz u mnie spała, miejsce jest także problem to to by nie był, ale nie wiem czy twoja mama się zgodzi.
- No w sumie po co tam jechać do domu i rano znów do Ciebie jechać, lepiej by było gdybym tę jedną noc spędziła u Was, ale matce znów będzie coś nie pasować.
- Kinia, nie mów tak, jakoś przekonam mamę żeby się zgodziła.
- Ja z nią nie wytrzymam, przecież jak ona się dowie, że jestem w ciąży to mnie zabije - powiedziała zła i zarazem przestraszona dziewczyna.
- Ja porozmawiam z mamą na pewno będzie dobrze.
- Dziękuje ciociu.


wtorek, 30 grudnia 2014

Paulina cz. 80

No niestety obietnica mojego narzeczonego poszła na marne, mówiąc że będzie wcześnie dochodziła 18 a jego dalej nie było. Ja właśnie powoli kończyłam czytać książkę pt: "Złota Orchidea", zaczęłam czytać ją tydzień temu ale nie miałam czasu żeby ją dokończyć choć była bardzo interesująca. Pół godziny później zaczęłam szykować kolację kiedy akurat do domu wszedł mój narzeczony.
- Cześć Słonko
- O Hej,
Marcin podszedł do mnie i pocałował a ja to odwzajemniłam.
- Myj ręce kochanie i siadamy do stołu.
- Dobrze, już idę.
Kolację podałam ale ja jakoś szczególnie nie byłam głodna a Marcin od razu to zauważył.
- Mysza wszystko w porządku?
- Co? .. Tak tak okej
- No własnie nie. Co się dzieje?
- Nic. nie jestem głodna.
- Co się stało?
- Marcin nic się nie stało, po prostu jestem zmęczona.
- Idź się połóż ja tam zaraz do Ciebie przyjdę.
- Nie posiedzę z tobą. A wiesz, była u mnie dziś Kasia.
- I co mówiła?
- A ma problem z Piotrkiem i Kingą.
- A co się stało?
No i tak opowiedziałam Marcinowi co się dzieje, a on obiecał, że porozmawia z Piotrem. Miałam nadzieje, że to wszystko jakoś szybko się wyjaśni. Po kolacji poszłam pod prysznic i zasnęłam jak małe dziecko
*** Następny dzień *** (Niedziela)
Dziś ma przyjść Kasia z córką zobaczymy czy uda mi się od niej coś  wyciągnąć. Z łóżka wstałam o 8:00  i od razu wzięłam poranną toaletę. Pół godziny później byłam gotowa i poszłam obudzić Marcina, który jeszcze smacznie spał.
- Kochanie jest już prawie dziewiąta wstawaj o 13 mają przyjść dziewczyny, a ty na którą umówiłeś się z Piotrkiem?
- Co? no na 17 w pubie.
- Ja idę robić śniadanie a ty się ogarnij.
Pocałowałam go i wyszłam z pokoju. Po kilku minutach kończyłam przygotowywać śniadanie gdy do kuchni wszedł mój narzeczony.
- Paulina a ty nie miałaś iść na badania kontrolne?
- Tak pójdę w poniedziałek
- Mam nadzieje.
- Dobra cicho jedz.
Po skończonym śniadaniu Marcin zaczął sprzątać a ja odpoczywałam. W końcu wczoraj ja się narobiłam. Przed 12 dostałam SMS od Kasi ze będą trochę wcześniej bo jej się śpieszy. Z jednej strony się cieszyłam bo będziemy miały z Kingą więcej czasu a z drugiej denerwowałam, miałam nadzieje że jakoś wyciągnę od niej prawdę i za uwarzę czy jest w ciąży czy nie. Myślałam jak z nią porozmawiam i jak ją wypytać, kiedyś miałyśmy bardzo dobre kontakty i zawsze o wszystkim mi mówiła. Od razu powiedziałam Marcinowi żeby wyszedł wcześniej bo wczoraj ustaliłam z nim, że lepiej będzie jak wyjdzie i zostaniemy we dwie. Mój ukochany z domu wyszedł 12:30 i poszedł do kolegi a ja czekałam na dziewczyny. 10 minut później usłyszałam dzwonek do drzwi; wstałam i poszłam otworzyć
- Hej :)
- Cześć, to ja ci ją zostawiam potem wpadnę.
- No okej.
- Kinga jest zła że musiała tu przyjechać także wiesz.
- Okej damy rade.
Pożegnałam się z Kaśka i podeszłam do stolika przy którym siedziała Kinga.
- Napijesz się czegoś?
- Tak kawę możesz ciociu zrobić.
- W twoim stanie?
- Co to znaczy w moim stanie?
- Kinia proszę nie mów mi że nie jesteś w ciąży. Przecież od razu to zauważyłam jak weszłaś.
- ...  nie jestem, tylko tak przytyłam - od razu można była wyczuć od niej ściemę.
- Oj coś widzę że przed nami długa rozmowa.
- Ale ciociu.
- Nie ma żadne ciociu. A na razie napijesz się herbaty.
Zaparzyłam herbatę i usiadłam koło niej przy stole.
- Dobra a teraz możesz mi powiedzieć co się dzieje
- Nic się nie dzieje.
- Przecież widzę, po pierwsze jesteś blada, smutna, jesteś w ciąży.
- To tylko z przemęczenia i nie jestem w ciąży.
- Kinga, posłuchaj mnie. Powinnaś pójść do lekarza zobaczyć czy z dzieckiem jest wszystko w porządku i z tobą.
- Ciociu nie jestem w ciąży. Ile razy mam powtarzać?
- Kinga mnie nie oszukasz. Pracuje na ginekologii, ja to nie twoja mama.
- No właśnie mama.
- Co z mamą?
- No właśnie to że straciłam z nią kontakt, ciągle się czepia, nawet nie, nawet nie zauważyła - w tym momencie dziewczyna się przyznała
- Twoja mama jest zabiegana ale czemu jej tego nie powiesz, powinnaś z nią porozmawiać czemu nie ma dla ciebie czasu.
- Ona tylko widzi pracę a jak przychodzi to jest wieczór, ja mam doła i nie chce z nią rozmawiać. - Kinga zaczęła płakać.
- Czemu masz doła?
- A co ty byś zrobiła w moim stanie. Jestem w ciąży, co ja zrobię?
- Wszystko aby twoje dziecko było szczęśliwe. Nie możesz teraz się poddać. Jak już uprawiałaś sex to teraz musisz, musicie ponieść tego konsekwencje.
- Ale to nie jest takie proste.
- Kinia wiem że to nie jest proste ale ty razem z ojcem dziecka musicie wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. A właśnie kto jest ojcem dziecka.
- Mój chłopak, jesteśmy razem prawie od 4 lat. Ma na imię Darek jest kochający czuły, opiekuńczy. Zawsze mogę na niego liczyć, nawet teraz troszczy się o mnie Kocham go.
- No właśnie. poradzicie sobie. Jak powiesz mamie to na pewno się wszystko ułoży.
- Też w to wierze. - nagle Kinga zaczęła blednąć
- Hej Kinga wszystko w porządku?
- Tak tylko trochę mi słabo i kręci mi się strasznie w głowie.
- Okej chodź, położysz się.
Pomogłam dziewczynie wstać i położyłam ją na łóżko. Zrobiłam jej zimny okład, a nogi trzymałam jej w górze żeby nie zemdlała.
- Wszystko w porządku?
- Tak tak, zaraz mi przejdzie.
Ja nie czekałam na nic tylko zadzwoniłam szybko do Piotra.
- Hej Piotrek mam ogromną prośbę. Mógłbyś przyjechać szybko do mnie?
- Hej Paula a co się dzieje. Gorzej się czujesz?
- Nie nie ja. Po prostu jest u mnie córka koleżanki, jest w ciąży i zasłabła. Jest strasznie blada.
- To po karetkę może dzwoń.
- Nie, ona pójdzie do lekarza jutro tylko chodzi żeby teraz mniej więcej zobaczyć a ja nie będę fatygować karetki jak ona i tak nie zgodzi się na transport do szpitala.
- Okej będę za 10 minut.
- Dzięki Piotr.

- Kinga, jak się czujesz.
- Okej. Kto to Piotr?
- To kolega z pracy też jest lekarzem. Przyjedzie cię zbadać
- Nie ciociu po co. To bez sensu. ... O nie, gdzie łazienka. - pokazał jej drzwi na wprost a ona szybko pobiegła i zaczęła wymiotować
Po chwili
- Ciociu co mi jest. To jest już męczące.
- Spokojnie. Mdłości są normalne. Ale niepokoi mnie to zasłabnięcie.
- Możesz wstać?
- Tak spróbuje. - Kinga próbowała się podnieść ale niestety nic z tego nie wyszło. W między czasie usłyszałam puknie do drzwi.
- Wchodź Piotr! - krzyknęłam głośno.
- Tu jesteśmy - zawołałam z łazienki.
- Co się dzieje?
- Pomóż mi ją przenieść do sypialni a potem Ci wszystko wyjaśnię.
Piotr wziął Kingę na ręce i zaniósł ją do pokoju obok i potem wyszliśmy.
Na szybko opowiedziałam co jest a Piotrek obieca że coś wymyśli.

niedziela, 28 grudnia 2014

Paulina cz. 79

Pod moim blokiem pożegnałyśmy się a ja weszłam do środka. Marcina nie było w domu, ale miał dziś wrócić wcześnie. Ściągnęłam buty, położyłam torbę na podłodze i weszłam do kuchni. Zaparzyłam sobie kawę i usiadłam na kanapie, odpoczywając przy tym jednocześnie. Około 15:00 przyszedł  narzeczony i razem pojechaliśmy do sklepu, po choinkę i pooglądać rzeczy potrzebne na Boże Narodzenie. Za ponad tydzień święta jak o tym pomyślałam od razu posmutniałam - nie wspominam dobrze świąt z czasów dzieciństwa
Wróć.
Z czasów gdy wiedziałam co się dzieję pomiędzy rodzicami. Ciągle tylko kłótnie i nic innego, gdy się wyprowadziłam nigdy nie pojechałam do rodziców na święta bo nie miałam ochoty słuchać jak się kłócą, słuchałam tego przez kilka dobrych lat. W tym roku mam nadzieję, że te święta Bożego Narodzenia będą inne, zero stresu, kłótni, wspólna kolacja wigilijna taką zawsze marzyłam mieć gwiazdkę.
Kupiliśmy żywą choinkę, stroik, lampki itp. itd.. Po drodze pojechaliśmy jeszcze do mojego brata na kawę. Gdy wracaliśmy od Zbyszka wstąpiliśmy do Auchan bo nasza lodówka świeciła pustkami, dlatego do domu wróciliśmy około 20:00, Marcin poszedł się myć a ja rozpakowałam zakupy i zaczęłam przygotowywać kolację. Po zjedzonym posiłku ukochany pozmywał naczynia a ja w między czasie wzięłam odprężającą kąpiel i przebrałam się do piżamy. Od razu po wyjściu z łazienki skierowałam się do sypialni gdzie czekał już mój narzeczony. Położyłam się obok niego i jeszcze przez chwilę rozmawialiśmy. Potem oboje poszliśmy spać
*** Następny dzień ***
Rano przebudziłam się o 6:30 ale nie umiałam już zasnąć dlatego poszłam do kuchni zaparzyć sobie kawę a w między czasie poszłam się ubrać. Dziś nie miałam nic w planach i postanowiłam zacząć sprzątać. Musiałam ogarnąć całe mieszkanie a zostały mi zaledwie 3 dni, bo potem muszę iść do pracy i od razu na trening. Marcin wstał pół godziny po mnie bo szedł do pracy, ja na szczęście miałam wolne.
- O której będziesz?
- Nie wiem, ale postaram się być wcześnie.
- Okej, będę tęsknić.
- Ja też
Na do wiedzenia przytulił mnie mocno. Ja dopiłam kawę i zaczęłam sprzątać mieszkanie.
*** Kilka godzin później ***
Właśnie skończyłam sprzątać sypialnie. Jedyne o czym teraz marzyłam to o kawie i kanapie. Zmęczona usiadłam kiedy rozległ się dźwięk mojego telefonu, wstałam  powoli i skierowałam się na regał gdzie leżał mój telefon.
- Halo?
- ...
- Hej, skończyłam sprzątać a ty co robisz?
- ...
- To wpadaj do mnie, ja i tak nic takiego nie robię.
- ...
- No dobra, to ja już stawiam wodę na herbatę
- ...
- Pa.
Szybko nalałam wody do czajnika postawiłam na gazie i w między czasie poszłam się przebrać.
Po kilku minutach byłam gotowa i czekałam na Kaśke....
Po niedługim czasie usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - odpowiedziałam i poszłam w stronę drzwi
- Hej - przywitałam się z nią całując w policzek
- Cześć, nie przeszkadzam Ci.
- Nie, no coś ty. Wchodź
- Jezu, jak ty tu masz gorąco.
- Ja? Gorąco. nie tak tu zawsze mamy. Siadaj - wskazałam miejsce przy stole
Podałam herbatę i usiadłam obok Kasi.
- No, mów co tam u ciebie?
- A .... nic, wszystko po staremu. - od razu zauważyłam że Kasia posmutniała.
- Nie uwierzę. - w tym momencie od razu Kasi poleciały łezki
- Ej co jest? Kasia? Co się dzieje?
- Nic, po prostu Piotr mnie chyba zdradza, z Kingą w ogóle się nie dogaduje ja sobie z tym wszystkim nie daje rady
- Piotrek? Ciebie? zdradza? , nigdy w to nie uwierzę, przecież on nie widzi świata poza tobą. Skąd takie wnioski?
- Rano idzie do pracy, na noc też znika, prawie ze sobą nie rozmawiamy, czuć od niego damskie perfumy no i co ja mam o tym wszystkim myśleć?
- Kasia co ja ci mam powiedzieć? Nie wiem, spróbuje go jakoś wypytać. Powiem Marcinowi żeby zaprosił go na piwo i niech coś się wypyta.
- Dzięki, jesteś wielka.
- Nie no, robię co do mnie należy? A z Kingą co się dzieję?
- Sama nie wiem, nie uczy się. Najpierw dużo schudła teraz znów przytyła, często płacze, zaczęła pić i palić. Ja już nie wiem, ona mi nic nie mówi. Kiedyś to wszystko mi powiedziała a teraz nic ciągle tylko się kłócimy.
- Wiesz, to w końcu nastolatka spowiadać Ci się nie będzie. A to chyba dobrze że przytyła.
- Wiesz na początku to tak ale tak dziwnie przytyła bo biodra jej się powiększyły i piersi. Nosi luźne bluzki to tak za bardzo tego nie widać i nie wiem czy ma brzuch.
- Kasia, a może on jest w ... - nie zdążyłam dokończyć bo koleżanka mi przerwała.
- Nawet tak nie mów.
- Ale pomyśl. A może miała poranne mdłości, była zmęczona, nie miała apetytu?
-  Wiesz co miesiąc temu słabo wyglądała, rano często słyszałam jak wymiotowała ale jak zapytałam to mnie zbyła, że się zatruła a potem że się przesłyszałam, nawet ostatnio Pani zwolniła ją do domu bo w szkole o mało co nie zemdlała, a co do apetytu to ona zawsze mało jadła więc wiesz. Chciałam ją zabrać do ciebie, żebyś ja zbadała ale nie chciała uparła się że nie i wiesz co ja jej mogę powiedzieć w końcu ma prawie 18 lat.
- No tak, a nie znalazłaś nigdzie testu ciążowego? - zapytałam z nadzieją
- No właśnie nie, przeszukałam cała łazienkę a jej pokój ona zamyka na klucz a ja go nie mam, więc wiesz.
- Kurde Kasia,ja teraz skończyłam chyba dyżur na ginekologii ale nie wiem ,czekaj przedzwonię do     Dominiki to się dowiem. Razem coś wymyślimy nie przejmuj się.
Wykręciłam szybko numer do przełożonej.
- No Hej Dominika, mam pytanie czy ja od poniedziałku mam jeszcze z tobą dyżur czy już gdzieś indziej?
- ....
- Okej dzięki. Nie nic się nie stało, po prostu muszę z tobą porozmawiać, ale to w poniedziałek.
- ...
- Nie naprawdę. To pa
- ...
 ----
- Okej Kasia, ja mam dyżur jeszcze na ginekologii także dobrze. Ja jutro do Ciebie wpadnę i spróbuje z nią porozmawiać... Albo nie inaczej wy do mnie wpadniecie i ja spróbuje z nią porozmawiać. Będzie dobrze zobaczysz. Na pewno wszystko się ułoży - Posłałam koleżance ciepły uśmiech.
- Mam nadzieje, że Ci się uda. Dziękuje, że mi pomagasz.
- Nie ma za co, to drobiazg.
Przez niedługi czas siedziałyśmy jeszcze i plotkowałyśmy głownie co u mnie. Na koniec, mocno ją przytuliłam, żeby dodać jej otuchy. Pożegnałyśmy się i Kasia poszła a ja dałam się dalej do sprzątania.
Po kilku godzinach byłam już taka zmęczona. Stwierdziłam, że mam dość i nie sprzątam, resztę posprząta Marcin.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Świątecznie :*

Z Okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałabym Wam złożyć Świąteczne życzenia takie od serca:
Wszystkie Najlepszego, dużo zdrowia,
mnóstwo prezentów pod choinką,
spełnienia najskrytszych marzeń.
Żeby te Święta były spędzone wspólnie z rodziną,
żeby nikt nie czuł się samotny,
żebyśmy Wszyscy razem
zasiedli przy stole wigilijnym w rodzinnym gronie,
żebyście wspólnie śpiewali kolędy,
żeby Każdy był szczęśliwy,
żeby o 00:00 poszliście na pasterkę do Kościoła i śpiewali
Mam nadzieję, że to wszystko się spełni
a Święta będą magiczne.
Tego wszystkiego życzę Wam i Waszym bliskim.

WESOŁYCH ŚWIĄT I SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU <3

MERRY CHRISTMAS AND HAPPY NEW YEAR :*

FROHE WEIHNACHTEN UND EIN GUTES NEUSE JAHR ☺






piątek, 12 grudnia 2014

Paulina cz. 78

Weszłam do domu i położyłam torebkę na ziemi, rozebrałam kurtkę i weszłam do salonu. Na ziemi były płatki róż, na stole były astry - moje ulubione kwiaty a w dodatku wszędzie były porozkładane zapalone świece. Marcina tam nie było, a ja byłam zaskoczona. Na stole była przygotowana kolacja. Nagle ktoś zasłonił mi oczy ręką - wiedziałam, że to on.
- Zgadnij kto to?
- Ty, mój głuptasie - odpowiedziałam rozbawiona.  
Obróciłam się i namiętnie go pocałowałam, on zaczął odwzajemniać moje pocałunki. Gdy już nie mieliśmy tchu oderwaliśmy się od siebie. 
- To na potem kochanie, a teraz kolacja. 
- Co narozrabiałeś? - uśmiechnęłam się cwaniacko. 
- Nic, po prostu Kocham Cie. 
Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść, nie wiem jak mu się to udało ale danie było wyśmienite, nawet ja nie gotuję tak dobrze.
- Sam to wszystko przygotowałeś?
- Sam. a co zaskoczona?
- Nie, tylko po prostu się tego nie spodziewałam po Tobie. 
- No widzisz. Twój przyszły mąż jeszcze Cię nie raz zaskoczy
Po skończonej kolacji chciałam to wszystko pozmywać, ale jak widać narzeczony miał już inne plany. Podszedł do mnie do tyłu i przytulił, całując przy tym moją szyję, uśmiech sam się pojawił na mojej twarzy. Obrócił mnie w swoją stronę nie odrywając się ode mnie, 
- A może chodź do sypialni  - zaproponowałam
- Dobry pomysł.
 Marcin podniósł mnie i zaniósł do pokoju. W miedzy czasie zaczęłam piszczeć i krzyczeć żeby mnie puścił, jednak on nie spełnił mojej prośby. Położył mnie na łóżku i zaczął pieścić moje ciało. Dalej było tak jak sobie wymarzyłam - namiętny sex.
***
Otworzyłam oczy, ziewnęłam i przytuliłam się do niego. Wreszcie mogłam odpocząć w domu, to było nie do pomyślenia, że ja marzyłam o wolnym. Razem z dziewczynami mamy zamiar wybierać dla mnie suknię. Marzy mi się biała długa i welon, ale zobaczymy co znajdziemy. Mój Kotek zdążył się już obudzić.
- Obudziłeś się już skarbie
- Tak, a ty już nie śpisz?
- Nie. Ja niestety idę dziś do pracy a ty chyba umówiłaś się z dziewczynami.
- Tak, idziemy do galerii i na kawę.
- No oczywiście babskie pogaduszki.
- Bardzo śmieszne
Uśmiechnęłam się, pocałowałam go i wstałam.w yciągnęłam pierwsze ciuchy z szafy i zaczęłam się ubierać. Włosy zostawiłam rozpuszczone, zrobiłam lekki makijaż i poszłam do kuchni zjeść śniadanie i wziąć tabletki.
Po zjedzonym śniadaniu i wypiciu kakao zadzwoniłam do Agnieszki i Emilii żeby potwierdzić nasze spotkanie. Ubrałam buty, pocałowałam mojego Kotka i wyszłam z domu. Umówiłyśmy się tam gdzie zawsze czyli przy głównym wejściu do galerii handlowej, koło fontanny. Aga już była, pocałowałam ją w policzek na przywitanie.
- O Hej, już jesteś? Jak tam?
- Cześć, dobrze a tam?
- W porządku.
- To dobrze.
Czekałyśmy tylko na Emilkę i potem wspólnie poszłyśmy szukać sukni ślubnej dla mnie. W pierwszym sklepie do jakiego weszłyśmy było kilka ładnych, nawet przymierzałam ale cena też była "piękna". W drugim żadna z przymierzanych nie przypadła mi do gustu. W kilku następnych salonach zawsze mi coś nie pasowało. Byłam załamana to już ostatni salon, jak tu nic nie znajdę to chyba się zastrzelę - pomyślałam i weszłam razem z dziewczynami.
- Dzień Dobry.
- Witam, w czym mogę pomóc? - zapytała mile ekspedientka 
- Szukam sukni ślubnej.
- A jakie ma Pani wymagania?
- Musi być na pewno biała i do ziemi.
- Wydaje mi się, że znajdziemy coś dla Pani.
Przyjaciółki usiadły na kanapie a ja zaczęłam mierzyć wszystko co mi się podobało, one w międzyczasie coś oglądały i patrzyły na mnie jak na wariatkę, albo przytakiwały albo nie.
- O ta jest świetna! -Krzyknęła Aga
- Noo, świetna jest. Idealnie ci w niej. - dopowiedziała Emi
- Mi też się strasznie podoba, czuję się w niej dobrze i jest w sam raz dla mnie.
Po tym wszystkie wybuchłyśmy śmiechem. Stałam i przeglądałam się w lustrze, w którym wyglądałam przepięknie.
- Ej, bo wpadniesz w samo zachwyt.
- Już wpadłam odparłam zachwycona
Byłam szczęśliwa, bo suknia leżała na mnie idealnie a ja wyglądałam a niej przepięknie. Nie mogłam się doczekać tego szczęśliwego dla nas dnia. Zamówiłyśmy suknie i poszłyśmy do kawiarni. Tam usiadłyśmy przy stolikach i kupiliśmy kawę i pucharek lodów.
- Ej jak ja będę tak jadła z wami te lody to się nie zmieszczę do tej sukni - powiedziałam z uśmiechem 
- Cicho siedź. Wciśniemy Cię w nią jakoś.
Razem zaczęłyśmy się śmiać.
Około 14:30 wyszłyśmy z kawiarni i poszłyśmy w stronę mojego domu.