sobota, 4 kwietnia 2015

Życzenia Wielkanocne

Hej Wszystkim, z okazji zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia. Zdrowych, pogodnych, spędzonych z przyjaciółmi z lub rodziną Świąt. Mokrego dyngusa, dużo prezentów, kolorowych pisanek.


środa, 1 kwietnia 2015

Paulina cz. 83

Kilka dni później: Wigilia Bożego Narodzenia.
Nie śpię już od 6:15 ale, że lubię poleniuchować to z łóżka wstałam dopiero po siódmej. Marcin wstał wcześniej i zrobił dla nas śniadanie. Ja jakoś nie byłam głodna dlatego podziękowałam i poszłam do kuchni. W końcu dziś Wigilia dlatego trzeba było zacząć coś przygotowywać, na szczęście niektóre potrawy przygotowałam już wczoraj, więc miałam mniej do roboty. Stojąc przy stole podszedł do mnie, złapał mnie w pasie. Ja od razu się od niego oderwałam.
- Zostaw!
- Dalej jesteś zła? - zapytał tak gdyby nic się nie stało.
- Nawet się do mnie nie odzywaj. Zastanów się.
- Przepraszałem Cię już, co jeszcze mam zrobić?
- Może zastanów się, chyba aż tak skomplikowana nie jestem - odpowiedziałam ironicznie i odeszłam.
Nie zwracając uwagi na niego kontynuowałam.
Już o jedenastej miałam gotową kapustę z grochem, rybę po grecku i rolady. Kończyłam robić uszka do barszczu; w sumie zrobiłam ich pięćdziesiąt. Praktycznie miałam wszystko gotowe; w lodówce miałam pierogi z kapustą i grzybami, makówki - to wszystko przygotowałam sobie wczoraj. A no tak do zrobienia został mi jeszcze karp, wyleciało mi to z głowy. Zabrałam się do roboty, miałam nadzieję, że szybko to skończę i będę mogła trochę odpocząć. Od wczoraj nic innego nie robię a mój narzeczony, siedzi i nic nie robi. Nagle zadzwonił mi telefon - odebrałam.
- ...
- O cześć.
- ...
- Tobie też Wesołych Świąt
- ....
- Wiesz co to może za godzinę na rynku?
- ...
- To pa, do zobaczenia - zakończyłam rozmowę w lepszym nastroju niż ją rozpoczęłam.
Dokończ za mnie bo ja wychodzę - oświadczyłam Marcinowi.
- Gdzie idziesz - zapytał z przekonaniem, że mu odpowiem. A ja udając, że go nie słyszałam poszłam do sypialni ubrałam się, pomalowałam, spięłam włosy, ubrałam buty i wyszłam.
Dotarłam na rynek i zobaczyłam, że Ania już jest.
- O Hej. - przywitałam się z nią całując w policzek.
- Cześć - odpowiedziała dość entuzjastycznie.
- To idziemy na kawę?
- Tak jasne, chodź tu jest fajna nowa kawiarnia "Pod różą"
W lokalu zajęłyśmy miejsca i zamówiłyśmy kawę i lody. Po krótkim czasie kelnerka przyniosła nam to co chciałyśmy. Rozmawiałyśmy z Anią o wszystkim bo dawno się nie widziałyśmy.
- A ty jak spędzasz Święta? - zapytała koleżanka
- Z narzeczonym ale nie wyobrażam sobie miłej atmosfery.
- Czemu?
- Od dwóch dni jestem na niego wściekła. Obiecał mi, że cokolwiek pomoże a cały czas go nie ma. Jeszcze on ma do mnie pretensje, że to mnie nie ma w domu, że tylko na treningi jeżdżę, do tego zrobił mi wyrzuty, że musi po mnie przyjeżdżać. No to się wkurzyłam, wygarnęłam mu to wszystko, rzuciłam jego kluczki z auta i wyszłam z domu. Jak wróciłam to jego nie było, przyszedł o 03:00 nad ranem pijany. To ja żeby zrobić mu jeszcze bardziej na złość zamknęłam sypialnie i spał na kanapie. Od dwóch dni w ogóle nie rozmawiamy, praktycznie się mijamy.
- Proszę Cię dziś jest Wigilia pogodzicie się.
- Coś tego nie widzę. Od razu przypomina mi się tak jak było w domu.
Do domu wróciłam około piętnastej. Praktycznie było już wszystko gotowe.
(Kilka godzin później)
Zegar wybił 18:00 - razem z Marcinem ustaliliśmy, że zaczniemy tak jeść. Oczywiście w międzyczasie zdążyliśmy się pokłócić.
- Dobra ja idę się ubrać a ty naszykuj stół.
- Okej.
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wyszłam. Marcin miał na sobie garnitur, oboje wyglądaliśmy inaczej. Na początku wzięliśmy opłatek i poskładaliśmy sobie życzenia. Ja od razu się popłakałam, ale nie chciałam żeby zauważył to narzeczony, dlatego szybko otarłam łezki i zasiedliśmy do stołu.
- Rozmazałaś się - zauważył
- Co się stało? - zapytał zaniepokojony.
- Nic po prostu się wzruszyłam, wiesz jak u mnie było w domu, zawsze kłótnie, myślałam że się nie pogodzimy i atmosfera nie będzie zbyt miła, ale ... pomyliłam się. U mnie w domu nie było tego; brakowało ... brakowało słowa "Przepraszam"
Marcin przytulił mnie mocno i nic nie powiedział, uspokajał mnie. Po wieczerzy posprzątaliśmy ze stołu, włączyliśmy kolędy i usiedliśmy wygodnie na kanapie.
- Proszę to dla ciebie - Marcin wręczył mi torbę z prezentem.
- Jejku, dziękuje. A ja też coś dla Ciebie mam, poczekaj. - poszłam do pokoju, i przyniosłam mu mały upominek.
- A to dla Ciebie za to, że jesteś.
- Siedzieliśmy i rozpakowywaliśmy prezenty. Dostałam do niego komplet biżuterii z Apartu i nowy telefon, bo tamten coś mi się psuł.
- Dziękuje, jesteś Kochany, mocno go przytuliłam go i pocałowałam.
- Ty też jesteś kochana. Po co się tak bardzo wykosztowałaś.
- Bo cię kocham. A tobie bardzo się ten zegarek podobał.
Odłożyliśmy prezenty i włączyliśmy TV, śpiewaliśmy razem kolędy i patrzyliśmy na świąteczne filmy. O północy wybraliśmy się razem na pasterkę. Wróciwszy byliśmy bardzo zmęczeni i szybko zasnęliśmy.