sobota, 30 marca 2013

Pogodnych Świąt Wielkanocnych.


Oto życzenia Wielkanocne Dla wszystkich odwiedzających <3333



W Wielkanocny poranek,
gdy po stole pokula się pisanka,
przebiegnie maślany baranek,
pojawi się bukszpanu wianek...
pomyśl o osobie, która Cie kocha, o Tobie pamięta,
i choć w odległych stronach spędza święta,
życzy Tobie świąt zdrowych i totalnie odlotowych.

Zająca bogatego, poniedziałku w wodę obfitego,
ubrania do suchej nitki przemoczonego,
a na co dzień spełnienia marzeń,
samych niezapomnianych wrażeń,
słonecznych dni i uśmiechu od ucha do ucha.



piątek, 29 marca 2013

Paulina cz. 24


Oto kolejna część. Może trochę nudna ale trudno. Przepraszam że tak długo nie dodawałam ale brak czasu. Proszę o komentarze. Bo wydaje mi się że to nie ma sensu pisać dalej. Ilość komentarzy decyduje o tym czy dodam kolejną. 


Gdy zapukaliśmy do drzwi za pierwszym razem nikt nam nie otwarł. Trochę się zdziwiłam, więc  zadzwoniłam na dzwonek. Dopiero teraz otworzyła mi Weronika. Miała na sobie to: .( za duża bluza w dodatku męska) Była zdziwiona na widok mój i Tomka.
- Co wy tu robicie?
- Eee gdzie masz telefon?
- Noo... Wiesz ... wyciszony mam .
- Pewnie, jak by inaczej. Jak byś miała głos włączony to byś wiedziała że dziś wychodzę.
- ojjoj Przepraszam, Paulina.
- Ok, możemy wejść do środka ?
- Tak pewnie tylko wiesz ...
- Tylko co ?
- Nie jestem sama ...
- A z kim ?
- Noo, Kamil ze mnę jest.
- A tak to mówi twój stój. To my może nie przeszkadzamy ..
- Nie no wchodźcie już robię herbatę.
Weszliśmy do domu, usiedliśmy w salonie, zaraz przyszedł Kamil; przywitał się ze mną całusem w policzek. Przyjaciółka zaparzyła nam herbatę, podała coś słodkiego i zaczęliśmy gadać.
- Tęskniłam za wami
- My za tb też wariatko
- A co z Magdą?
- Wiesz co nie myślę o tym. Nie wie że dziś wychodzę więc wiecie.
Nagle zadzwonił do mnie telefon. To był on. Musiałam odebrać bo miałby podejrzenia że coś jest nie tak. Wyszłam do kuchni i odebrałam.
- Cześć
- Hej. Co tam czemu się nie odzywałaś?
- Wiesz, nie miałam czasu ... dużo nauki i wgl.
- Ok, rozumiem a spotkamy się?
- ... No wiesz nie wiem.
- Nie daj się prosić.
- Jak będę miała czas to zadzwonię.
- Ale i tak wiem że nie zadzwonisz. To może jutro ?
- Rafał nie wiem to nie jest takie proste.
- Ale Paulinka to jest proste, nie daj się prosić ; tym bardziej mnie.
- Ok, jutro o 15:00 w parku koło pomnika. Muszę kończyć papa.
Gdy usłyszałam " Paulinka" nogi mi się ugięły. Przypomniałam sobie wszystkie tamte chwile. Tylko on tak do mnie mówił. Boje się że zacznę coś do niego czuć. Przecież ja mam Tomka, nie mogę o tym myśleć. Muszę się ogarnąć. Weszłam do salonu i wcisnęłam kita że to koleżanka ze szpitala. Musiałam pogadać z Werką sam na sam. Zaproponowałam im czy nie moglibyśmy się napić bo nie umiałam tego przeżyć na trzeźwo. Przyjaciele powiedzieli tak, ale ja nie bo jestem chora itp. Nie rozumiem ich ale udało mi się ich przekonać, przynajmniej na jedno piwo. Razem z Wercią poszliśmy do ogrodu. Opowiedziałam jej o telefonie od Rafała, i powiedziałam że się z nim umówiłam. Ona nie wiedziała jeszcze jednego. W sumie to nikt o tym nie wiedział oprócz mnie i jego. Gdy byliśmy w czwartej klasie podstawówki byliśmy ze sobą.  Oczywiście to było nie oficjalnie, myśmy się spotykali po tajemnie. Trochę byliśmy jak para ale to nie było na poważnie. Byliśmy tak przez 3 lata potem, poznałam Tomka i wgl wszystko się zmieniło. Gdy mieliśmy iść do domu, przy wstawaniu zakręciło mi się w głowie, na szczęście ona tego nie widziała. Pewnie to po tym piwie, weszłam do środka powiedziałam Tomkowi że ja idę do domu i że jak chce to niech zostanie. On ubrał się i poszedł ze mną. Szliśmy w milczeniu pod domem zaczęliśmy się całować i przytulać. Wiedziałam że go kocham i że on jest najważniejszym chłopakiem w moim życiu. Ale co z Rafałem, nie mogę o tym myśleć, pożegnałam się z ukochanym i weszłam do domu. Rozebrałam się i poszłam do kuchni; zrobiłam sobie kanapki  gdy wchodziłam na górę ktoś mnie zawołał. To była mama, zaprosiła mnie do salonu a tam był tata i Zbyszek. Podbiegłam do taty i przytuliłam się, tak samo przywitałam się ze Zbyszkiem.
- Wyglądasz prześlicznie -powiedział brat.
Podziękowałam ( byłam ubrana w to: ) Posiedziałam trochę z rodziną i poszłam do siebie. Nie chciałam żeby wiedzieli że piłam bo mama by mnie z domu chyba wyrzuciła. Przebrałam się do pidżamy, weszłam na fb popisałam z ekipą, pogadałam z Kingą opowiedziałam jej o tym. Kinga też o tym wiedziała i bała się tak samo jak ja w dodatku mnie jeszcze uspokajała. Było mi strasznie niedobrze, obawiałam się najgorszego że będę wymiotować. Około godziny 23:50 położyłam się do łózka i od razu usnęłam .

środa, 20 marca 2013

Paulina cz. 23

Oto kolejna część. Kolejną dodam za niedługo. Przepraszam że taka krótka ale strasznie boli mnie brzuch. Proszę o komentarze i głosowanie na mojego bloga. Dziękuje :P


 Dzisiejszy dzień nie należał do najlepszych. Ale cieszyłam się, bo już jutro chyba wychodzę do domu. Po śniadaniu poplotkowałam trochę z Kinią przez skypa ,potem poszłam do koleżanek obok. Okazało się że Andżelika masz mieć przeszczep nerki to właśnie dziś, dlaczego ja o tym nie wiedziałam? . Dziewczyny powiedziały że nie chciały mnie martwić, bo sama jestem chora ale dla mnie to nie jest wytłumaczenie. Postanowiłam porozmawiać z lekarzem prowadzącym Andzi. Jeżeli przeszczep udałby się to i tak czeka ją długa rehabilitacja. Pan doktor powiedział że powinien on się udać w 75% . Byłam załamana, a co jeżeli on się nie uda? Nie umiałam sobie tego wytłumaczyć. Po obiedzie odwiedził mnie Tomasz, przyniósł mi słodycze, napoje, książkę, owoce i obiad od mamy bo ona dziś nie wpadnie bo nie może. Wypytywał się co u mnie i wgl, powiedziałam mu o nastolatce z sali obok, powiedziałam mu że ja też kiedyś będę mieć przeszczep ale do niego to nie docierało. Posiedział tak mniej więcej 2 godzinki a potem poszedł. A wracając do obiadu były krokiety i zupa ryżowa. Nie byłam głodna więc zjadłam tylko 2 krokiety. Na szczęście mój chłopak o mnie dba więc dostałam kotlet i ziemniaczki. A jeszcze dostałam fasolkę do bretońsku; była przepyszna. Po tym jak on poszedł trochę się zdrzemnęłam. Nadeszła ta godzina, poszłam się z nią pożegnać i życzyć powodzenia. Przez głowę przeleciały mi wszystkie myśli a myślałam tylko o tej operacji. Razem odprowadziłyśmy ją pod sale bo dalej nie mogłyśmy iść. Czekałyśmy wszystkie ze zniecierpliwieniem. Po trzech godzinach, z sali wyszła pani doktor i oznajmiła nam że wszystko się powiodło. Wszystkim pojawił się uśmiech na twarzy a pierwsze co zrobiłam to napisałam SMS do Tomka że wszystko się udało. Karo spytała czy możemy ja odwiedzić, niestety dopiero po jakieś godzinę i to nie na długo bo jest zmęczona. W tym czasie odwiedziły mnie jeszcze Magda i Weronika, ale nie razem ( na szczęście). Magdzie nic nie mówiłam że za parę dni wychodzę, powiedziałam tylko Werce. Widziałam szczęście na jej twarzy, a tak po za tym przyszła mnie przeprosić za tą głupotę co cię obraziła. Kamil jednak nie przyszedł z nią, bo jest chory i ma dużo zaległości. Minęła ponad godzina i poszłam odwiedzić Andzie. Miałam łzy w oczach ale trzymałam się. Posiedziałam tam przez pół godziny i potem czytałam książkę " SAGA" ZMIERZCH PRZED ŚWITEM cz.2 . Nadeszła kolacja, dostałam kromkę chleba i masło, do tego szklankę herbaty. Na szczęście miałam do tego jajko, pomidora i ogórka. Więc trochę się najadłam, do tego mama dała mi jeszcze dwa dni temu bułki, których jeszcze nie zjadłam, więc teraz je wykorzystałam ;) . Po kolacji poszłam się kąpać i umyć włosy, pogadałam trochę z pielęgniarkami i czytałam jakieś tam pisemka. Dzisiejszy dzień rozpoczął się jak idealny sen, wstałam zjadłam śniadanie i czekałam na wizytę lekarską. W końcu miałam dziś wychodzić, znaczy miałam taką nadzieje. Przyszła pani doktor z innymi lekarzami no i wszystko było w porządku. Gdy usłyszałam słowa że wychodzę byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, ale za tydzień musiałam odebrać wyniki. Napisałam do chłopaka, werki i mamy że wychodzę; mama odpisała że już jest w drodze a Tomek że za godzinę po mnie będzie. Wercia nic nie odpisała, na pewno miała wyciszony telefon, jak to ona. Byłam spakowana, trochę było mi smutno że idę, ale obiecałam dziewczyną ze będę je odwiedzać. Pożegnałam się z panią doktor, z dziewczynami i wgl. . Jak schodziłam postanowiłam przejść przez oddział dziecięcy, gdy widziałam te wszystkie dzieci było mi ich tak żal :'( . Serce mnie bolało że takie malutkie dzieci są chorzy na tak poważną chorobę. Łzy same spływały mi po policzku. Na dole, przed szpitalem czekaliśmy na mojego chłopaka. Po 10 min. był, więc poszliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę.  Po jakimś czasie byliśmy pod domem. Postanowiłam przejść się z Tomkiem do Werki, nie miałam daleko do niej a dobry spacer dobrze mi zrobi. Po 3 minutach dotarliśmy na miejsce a ja zapukałam do drzwi. Otwarła mi Werka i była zaskoczona moim widokiem. Wiedziałam że nie odczytała mojego SMS. Zaprosiła nas do środka, ale jak się okazało nie była ona sama tylko z Kamilem. Wypiliśmy herbatę, pogadałyśmy i razem z Tomkiem poszliśmy do domu.