niedziela, 23 listopada 2014

Paulina cz. 76

Po przyjeździe do domu, rozpakowałam zakupy. Marcina nie było w domu, ale dostałam od niego SMS
"Kochanie, przepraszam ale będę dopiero za pół godziny, Kocham Cię i tęsknie"
Szybko przebrałam się i zaczęłam robić dla nas kolacje. W między czasie przyszedł mój narzeczony więc szybko dokończyłam posiłek i razem zasiedliśmy do stołu. Rozmawialiśmy o pracy, ślubie, treningu i zawodach. Za dwa dni zawody nie mogłam się już doczekać.
Wzięłam tabletki i poszłam się myć. Po odprężającej kąpieli przebrałam się do koszuli nocnej i wpatrywałam się w lustro, w siebie jak wyglądam. Zastanawiałam się nad dzieckiem a co jeżeli nie będę mogła mieć dzieci. Zawsze o tym marzyłam a teraz mogę tego nigdy nie doczekać. Wyszłam z łazienki, udałam się do sypialni usiadłam na łóżku i próbowałam o tym nie myśleć. Marcina jeszcze nie było, dopiero po chwili do mnie przyszedł.
- Paulina nie wiesz gdzie jest moja koszula?
- Nie wiem - odparłam zamyślona.
- Co się stało?
- Nic.
- Przecież widzę, że jesteś smutna.
- Nic się nie stało. Po prostu tak jakoś.
- Chodź tu do mnie.
Podeszłam  i mocno się w niego wtuliłam a on objął mnie swoim ciałem. Czułam, że jestem przy nim szczęśliwa, bezpieczna i wierzyłam, że wszystko się ułoży. Jeszcze przez chwilę ze sobą porozmawialiśmy i położyliśmy się.
***
Już jutro mamy zawody, z taką myślą wstałam z łóżka. Jak spojrzałam na zegarek to mnie olśniło, zostało mi 20 min na to żeby się wyszykować i być w pracy. Zapomniałam nastawić budzika, byłam na siebie wściekła jak nigdy. Szybko się ogarnęłam i wyszłam do pracy. Postanowiłam jechać motocyklem choć był deszcz, ale wiedziałam, że jest to jedyny sposób na to aby nie spóźnić się do pracy. Na szczęście dojechałam szczęśliwie i zdążyłam w ostatnim momencie. Przywitałam się z ordynatorem i usidłam na krześle. Za 10 minut rozpoczynaliśmy obchód, potem mieliśmy wizytę kontrolne - 6 pacjentek, jedną planową operację i w sumie nic takie nie było. O 14 przywieźli nam rannych z wypadku i byliśmy potrzebni. Dyżur skończyłam 3 godziny później, zmęczona i wykończona. Musieliśmy utrzymać dziecko przy życiu i zbadać nastolatkę, którą bardzo bolał brzuch. Jak się okazało 19-latka była w 8 tygodniu ciąży, na szczęście udało nam się utrzymać ciąże, jednak stan jest poważny. Nie miałam siła wracać sama w takiej pogodzie dlatego zadzwoniłam do Marcina, żeby przyjechał po mnie do pracy, on już 20 minut później czekał na mnie pod szpitalem.
- Hej
- Cześć
- Zmęczona?
- Tak nawet sobie nie wyobrażasz. Przywieźli nam rannych z wypadku.
- Dlatego musiałaś zostać dłużej.
- Tak, padam na twarz. Zrobisz dziś kolację?
- Tak jasne. A ty musisz dziś odpocząć jutro masz ważny dzień.
- Wiem, wiem a będziesz?
- Nie wiem, jak uda mi się wyrwać z pracy to tak.
Uśmiechnęłam się do niego i mocno przytuliłam. W domu byliśmy dość szybko dlatego wzięłam tylko potrzebne rzeczy i udałam się do łazienki. Spędziłam tam ponad godzinę, zjadłam kolację wzięłam tabletki i poszłam do sypialni. Narzeczony rozmawiała jeszcze przez telefon dlatego ja w między czasie wzięłam piłkę do siatki, położyłam się na ziemi i odbijałam.
- Z kim rozmawiałeś?- zapytałam jak wszedł do sypialni.
- Z Adamem. A ty co robisz?
- Odbijam.
- Daj tą piłkę i odpoczywaj
- No ja właśnie tak odpoczywam
 Marcin zaśmiał się, zabrał piłkę, wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Namiętnie go pocałowałam, przytuliłam się do niego i poszłam spać.


czwartek, 20 listopada 2014

Paulina cz. 75

Marcin pomógł wysiąść z samochodu i zaprowadził mnie na górę. W między czasie w samochodzie zaczęła strasznie boleć mnie głowa. Weszłam do mieszkania i sięgnęłam po proszki przeciwbólowe.
- Ej, kotku co Ci jest?
- Nic, strasznie głowa mnie boli. Przejdzie.
On nic nie odpowiedział tylko pocałował mnie w głowę i mocno przytulił. Po chwili gdy wyswobodziłam się z jego objęć poszłam do łazienki. Oparłam się o zimne płytki i usiadłam na ziemie, po krótkim czasie czułam się już lepiej. Wstałam przemyłam twarz zimną wodą i wyszłam, Wyciągnęłam z lodówki kanapki z rana i zjadłam aż 2. Mój przyszły mąż znów przeglądałam jakieś papiery. Usiadłam na kanapie i włączyłam tv. Po około 10 minutach Marcin usiadł koło mnie i wtuleni w siebie patrzyliśmy na "Leon Zawodowiec" . O 20:00 poszłam się myć, poczytałam książkę i poszłam spać.
***
Za oknem ciemno, szaro, deszcz pada, ludzie chodzą pod parasolami. Jak ja nie lubię listopada - pomyślałam i wstałam.
Przetarłam oczy i otworzyłam szafę. Wyciągnęłam ciuchy i ruszyłam do łazienki. Włosy spięłam w kok, zrobiłam lekki makijaż i udałam się do kuchni. Na śniadanie zjadłam płatki zbożowe i wypiłam kawę. Mój samochód został na szpitalnym parkingu dlatego dziś do pracy szłam na piechotę. Ubrałam buty, kurtkę i ruszyłam, szłam pod parasolem, samochody jeździły i stały w ogromnych korkach. - Dobrze, że nie jechałam samochodem - pomyślałam. Nagle zatrzymał się koło mnie samochód. To był Piotrek
- Hej, wsiadasz czy chcesz chodzić po deszczu? 
- Jasne dzięki. 
Wsiadłam do samochodu, chowając przy tym parasol.
- A ty nie samochodem dziś?
- Zostawiłam wczoraj auto pod szpitalem bo odebrał mnie narzeczony. 
- Aaa to trzeba było zadzwonić bym po Ciebie podjechał i byś nie mokła w taką pogodę. 
- E nie zmokłam tak bardzo. 
- Tak jasne. Jeszcze się przeziębisz. 
- Ty się lepiej o mnie nie martw. Nic mi nie będzie. A nie wiesz może kiedy będę miała dyżur w karetce?
- Wiesz co nie wiem, ale ja mam od jutra przez cały tydzień. To może będziesz miała od przyszłego tygodnia. 
- No bardzo możliwe. 
Po drodze jeszcze rozmawialiśmy o wszystkim. Na szczęście nie staliśmy w korkach bo Piotr znał skróty. Szybko dotarliśmy do szpitala i każdy poszedł na swój oddział. On miał dyżur na izbie a ja na ginekologii. Dziś miałam dyżur z dr. Andrzejem, przełożonym oddziału, strasznie go nie lubiłam, wydawał się wredny, sama nie wiem ale nie miałam ochoty z nim rozmawiać i go widzieć. Weszłam do środka, przywitałam się, założyłam fartuch i usiadłam przy biurku.
- Pani będzie wypełniać karty pacjentów.
- Dobrze, a czy będę mogła wziąć udział w planowych operacjach.
- Zastanowię się. A zaraz idziemy na obchód.
Ja nic nie odpowiedziałam, tylko przeglądałam karty. O równej 10 zaczęliśmy obchód, który trwał ponad pół godziny. Ja jeszcze trochę pochodziłam po oddziale a ordynator udał się do pokoju. Po kilku godzinach była planowa operacja w której nie wiedziałam czy uczestniczę czy też nie.
- Doktorze a mogę wziąć udział w tej operacji co ma się odbyć za chwilę?
- A ma Pani uzupełnią całą listę chorób pacjentów.
- Tak,
- To szybko proszę się iść przebrać na blok.
Strasznie się ucieszyłam i szybko pobiegłam na blok. Operacja trwała 3 godziny, ponieważ były komplikacje. Zmęczona wyszłam z bloku i przekazałam dobre wiadomości rodzinie, pacjentka leżała jeszcze na oddziale intensywnej terapii ale stan był stabilny. Właściwie to tak minął mój cały dyżur, na chwilę jeszcze poszłam do bufetu i wypiłam mocną kawę, pogadałam z koleżankami z innego oddziału i poszłam do gabinetu. Przebrałam się i wyszłam ze szpitala. Na szczęście deszcz już nie padał, wsiadłam do samochodu i odjechałam. Pojechałam na trening, razem z dziewczynami ćwiczyłyśmy przez 4 godziny, w domu dopiero o 21 bo po drodze pojechałam do sklepu.

sobota, 15 listopada 2014

Paulina cz. 74

Budzik zadzwonił o 6:00 a potem za piętnaście minut. Powoli wstałam, byłam na pół przytomna, za to szczęśliwa po nieprzespanej nocy.  Marcin już urzędował w kuchni, przeglądał jakieś dokumenty. Jeszcze w pidżamie przywitałam się z nim, podeszłam do szafki z której wyciągnęłam leki, małe, duże, kolorowe, którymi się faszeruje. Połknęłam wszystkie i poszłam się ubrać, włosy zostawiłam rozpuszczone, napiłam się jeszcze łyka kawy i wszyłam z domu, zamykając za sobą drzwi. Pojechałam do pracy, na oddziale zastałam dr. Dominika, była jakaś taka nieobecna zamyślona. Podeszłam do niej i przywitałam się. Po chwili odpowiedziała mi i poszła w drugą stronę. Poszłam za nią bo chciałam jej powiedzieć czy mogę w czwartek mieć wolne.
- Dominika co się stało?
- ... Nie nic.
- No przecież widzę.
- Mam ciężki przypadek. A chciałaś coś?
- Tak mam prośbę?
- Tak?
- No bo chodzi o to, że w czwartek mam zawody z siatkówki i muszę na nich być, czy jest możliwość żebym wzięłam sobie wolne. To bardzo ważne
 - Tak jasne. Tylko przypomni mi jeszcze w środę okej?
- Tak oczywiście. Wielkie dzięki. A teraz pokaż badania tego pacjenta
- Masz, Kobieta zaawansowana ciąża, wstrząs mózgu, ona jest na razie w śpiączce, ale dziecko rozwija się prawidłowo, niestety nie ma wszystkich rozwiniętych narządów. Jeżeli się nie wybudzi do tygodnia będziemy musieli  coś zrobić.
- Wiem, zobaczymy jak sprawa rozwinie się do tygodnia.
Dominika nic nie odpowiedziała tylko pokiwała głową i wyszła z pokoju. Ja jeszcze przez chwilę siedziałam i zastanawiałam się. Poszłam przejść się po pacjentach i zobaczyć co się dzieję.
***
Po skończonym dyżurze pognałam na trening, niestety z pracą musiałam dać sobie spokój. Ostatnim razem pytałam trenera i szykuje się więcej zawodów nie tylko krajowych. Strasznie cieszyłam się z tego powodu. Na treningu jak zwykle to samo, gdy wracałam już do domu, wstąpiłam po drodze do księgarni i kupiłam zaproszenia ślubne. Gdy wróciłam do domu obiado-kolacja była już gotowa i czekała na mnie na stole. Szybko umyłam ręce i siadłam do stołu, po zjedzonym posiłku, pokazałam Marcinowi zaproszenia
 - I jak mogą takie być?
- Jasne są śliczne
- Co robimy teraz?
- Wiesz co mam pomysł, chodź się przejść na świeże powietrze. Lepiej nam się będzie spało.
- Tak to dobry pomysł,
Ubrałam buty, narzuciłam kurtkę Marcin wziął tylko polar i wyszliśmy z domu. Byliśmy w parku, w którym zatrzymaliśmy się na trochę dłużej. Nad rzeką też byliśmy,ogólnie całe miasto przeszliśmy wzdłuż i wszerz. Po powrocie do domu, poszłam wziąć orzeźwiający prysznic potem usiedliśmy i wspólnie wypisywaliśmy zaproszenia. Następnego dnia ukochamy miał je wysłać. Około 21 poszedł się kąpać a ja udałam się do sypialni i   z nudów wzięłam do ręki książkę i chciałam ją dokończyć, ale chyba mi się nie udało bo zasnęłam.
***
Następnego dnia po przebudzeniu spojrzałam na zegarek, było jeszcze trochę przed czasem dlatego nie musiałam się śpieszyć. Wstałam powoli wyciągnęłam z szafy ubrania i poszłam łazienki. Zrobiłam lekki makijaż, zrobiłam kucyk umyłam zęby i wyszłam. Postanowiłam nie jeść dziś śniadania, ponieważ nie byłam specjalnie głodna, wzięłam tylko jakieś drobne, w razie czego kupię sobie coś w bufecie. Pomalował jeszcze lekko usta błyszczykiem, wzięłam torbę, kluczyki i wyszłam z domu. Na dworze pochmurno i deszcz. Nie lubiłam takiej pogody, dlatego szybko weszłam do samochodu i odjechałam. Na miejscu byłam przed czasem, weszłam do gabinetu, Pani doktor jeszcze nie było, dlatego usiadłam za biurkiem i zaczęłam wypisywać karty pacjentów. Po pół godziny przyszła Pani doktor.
- Cześć Paulina, przepraszam za spóźnienie ale straszne korki.
- Nie no rozumiem, ja i tak byłam wcześniej, dlatego zaczęłam wypisywać karty pacjentek.
- Okej, dziś mamy dwie planowe operacje. Będziesz mi asystować.
- Ja?
- No a jak chcesz się nauczyć. Za godzinę masz być gotowa na bloku.
- Dziękuje
Przez chwilę jeszcze rozmawiałam z Dominiką, a potem razem poszłyśmy na obchód. Przed 10 zaczęłam szykować się do operacji, następnie dołączyła do mnie Pani doktor. Właśnie anestezjolog usypiał pacjentkę. ...
Wszystko poszło zgodnie z planem. Rodzinę poinformowałam, że wszystko się udało. Reszta dyżuru minęła szybko, tylko pod koniec odebraliśmy poród i właściwie koniec. Pod szpital przyjechał mój ukochany skarb. Wsiadłam do samochodu i przywitałam się z nim i ruszyliśmy do domu. Ja już usypiałam w samochodzie ale jakoś dojechałam.









wtorek, 11 listopada 2014

Paulina cz.73

Gdy wrócił Marcin pojechaliśmy do restauracji na obiad. Nie chciało nam się dziś gotować, od razu zaczęliśmy się zastanawiać nad restauracją lub lokalem do ślubu. Zostały jeszcze 4 miesiące ale wszystko trzeba wcześniej zarezerwować. Z tego co szukaliśmy po internecie znaleźliśmy jeden ciekawy lokal ale . jeszcze tam nie byliśmy. Po zjedzonym obiedzie postanowiliśmy, jechać do tego lokalu, był on 25 km od restauracji w której jedliśmy obiad. Otoczenia w około było piękne, niedaleko była rzeczka, piękne kwiaty. Weszliśmy do środka:
- Dzień Dobry
- Witam. W czym mogę pomóc.
- Chcieliśmy się zapytać, czy są tu organizowane śluby?
- Tak oczywiście
- A czy termin 25 marca jest wolny?
- Proszę chwileczkę poczekać zaraz sprawdzę... Tak jest wolny.
- A jeżeli chcielibyśmy tu zorganizować wesele ile by to mniej więcej kosztowało.
- A na ile gości?
- Wie Pani co jeszcze nie wiemy.
- To trudno powiedzieć. Za jednego gościa koszt wynosi od 80-120 zł.
- A wynajęcie sali ?
- Wynajęcie sali od 600-1500, koszt nie zależy od ilości gości
- A czy tort też idzie u Państwa kupić.
- Tak oczywiście.
- A moglibyśmy cennik prosić
- Tak oczywiście, to zależy od rodzaju, wielkości i przyozdobienia.
- Dobrze to my byśmy chcieli zarezerwować tę salę, tylko dokładnie na ile gości co w menu powiemy Pani do końca następnego tygodnia. Czy możemy się tak umówić.
- Tak oczywiście. Proszę to jest nasz numer telefonu, w razie czego prosimy o kontakt.
- Jasne, dziękujemy. Do wiedzenia.
- Do wiedzenia.
Wyszliśmy i pojechaliśmy do domu. Tam na spokojnie usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy spisywać listę gości. Po półtorej godziny wyszło nam około 80 gości z mojej jak i jego rodziny, przyjaciół i bliskich znajomych. Wszystkich spisaliśmy na kartce, jutro mieliśmy kupić zaproszenia. Potem weszliśmy na stronę internetową tego lokalu i przeglądaliśmy wystrój sali, i torty. Zdecydowaliśmy że salę wybierzemy za 1200 zł, tort kilkuwarstwowy 350 zł, od razu przejrzeliśmy menu, uznaliśmy że na obiad będzie:
*Rosół z domowym makaronem
*Ziemniaki z koperkiem, 3 rodzaje surówek i kotlet de vollaile z pieczarkami.
* Napoje zimne i ciepłe podawane na okrągło: woda mineralne soki, napoje gazowane, kawa i herbata.
* Ciasta: 4 rodzaje własnych wypieków.  
Około 19 zadzwoniliśmy do lokalu żeby ustalić szczegóły. Zmęczeni ale szczęśliwi poszliśmy się kąpać. Po kąpieli leżeliśmy w sypialni, i zastanawialiśmy się jak to będzie potem. Marcin zaczął mnie namiętnie całować, a ja oddawałam tym samym. Zaczął schodzić niżej, zdjął moją koszulkę, pieścił moje piersi. Coraz bardziej pożądaliśmy siebie. Potem ja przejęłam inicjatywę, ta noc należała do nas. 







 

poniedziałek, 10 listopada 2014

Paulina cz. 72

W dyskotece byłyśmy po 20 minutowej jeździe. Weszłyśmy i usiadłyśmy przy barze, zamówiłyśmy po drinku. Postanowiłyśmy iść wyszaleć się na parkiet, nie pamiętam kiedy ostatnim razem tak się bawiłam. Nigdy nie miałam na to czasu. Tak może w wieku 17 lat ale to było kilka lat temu. Całą noc szalałyśmy na parkiecie, nawet wyrwałyśmy kilku chłopków, ale Marcin nie musi o tym wiedzieć, bo po co ;)
Spotkałyśmy tam Agatę z grupy siatkarek, była razem z Basią.
- Hej dziewczyny
- No Hej, Lena to jest Agata i Basia; Basia Agata to jest Lena. Razem z Basią i Agatą gramy w siatkówkę, a z Leną razem pracujemy.
- Co wy tu robicie?
- Bawimy się muszę się wyszaleć a wy?
- Odreagować cały dzień. Od przyszłego tygodniu ostro trenujemy
- No ba. Musimy to wygrać.
Przez kilka dobrych godzin razem bawiłyśmy się tańcząc. Pod koniec zamówiłyśmy jeszcze po piwie a potem zadzwoniłyśmy po taksówkę i pojechałyśmy do domu. Przed 06:00 byłam w mieszkaniu. Nie chciałam go budzić dlatego postanowiłam zdrzemnąć się na kanapie. Położyłam się i nie wiem kiedy usnęłam, nad ranem czułam jak ktoś bierze mnie na ręce i zanosi do sypialni. Pewnie był to mój ukochany, no tak któż by inny. Wstałam około 11, głowa mnie nie bolała, no dużo nie wypiłam więc nie było źle, moje włosy były w kompletnym nieładzie,zgarnęłam je ręką do tyłu i wstałam. Usiadłam w sypialni na łóżku; Marcin usiadł koło mnie i mocno mnie przytulił. W takim ucisku byliśmy przez dłuższą chwilą.
- Stęskniłem się za tobą
- Ja za tobą też.
- Pusto bez Ciebie w łóżku
- Hehe - zaśmiałam się.
Pocałowałam go w głowę i poszłam do łazienki, wzięłam prysznic, który postawił mnie na nogi, potem zrobiłam sobie kłosa, umyłam zęby, włożyłam na siebie normalne rzeczy i wyszłam. Mój chłopak gotował obiad, a ja usiadłam na kanapie, wzięłam do ręki książkę i zaczęłam czytać. Po godzinie obiad był gotowy, razem usiedliśmy przy stole i zjedliśmy
 - Jak było na dyskotece?
- Nie pamiętam kiedy ostatnio się tak bawiłam. Spotkałyśmy jeszcze dziewczyny z drużyny i razem z nimi byłyśmy do końca.
- A jak wróciliście
- Taksówką.
Posłałam mu uśmiech i poszłam wziąć strój,  wzięłam jeszcze butelkę wody i spakowałam potrzebne rzeczy do torby. Zanim wyszłam wzięłam kolorowe pigułki, pożegnałam się z Marcinem i wyszłam. Na trening dotarłam przed czasem, dlatego poszłam na sale i sama odbijałam piłką. Po kilku chwilach przyszły dziewczyny i trener. Trenowałyśmy przez długi czas, najpierw w parach potem graliśmy. Skończyliśmy o 19, zmęczona i padnięta wróciłam do domu, zjadłam dwie kanapki i poszłam do sypialni.  Narzeczonego nie było dlatego przebrałam się do pidżamy i położyłam się włączając laptop. Przeglądnęłam kilka stron, weszłam na facebook i wyłączyłam go. W między czasie doczytałam książkę i trochę mi się usnęło. Przebudziłam się jak wszedł chłopak.
- gdzie byłeś
- u Bartka musieliśmy coś załatwić.
- Ehem.
Położył się koło mnie i mocno przytulił. Położyłam moją rękę na jego brzuch i wygodnie się ułożyłam, leżeliśmy tak aż w końcu zasnęłam.
Następnego dnia budzik zadzwonił o 9:00 szybko ubrałam się, zjadłam śniadanie, przeczesałam włosy i wyszłam. Po drodze wstąpiłam do sklepu po butelkę wody bo wiedziałam, że muszę dużo pić. Trening zaczynał się o 10:30 akurat zdążyłam, szybko zmieniłam strój i znów trenowaliśmy. Kiedy odbijałam piłkę czułam, że żyje to jest coś co kochałam i kocham do teraz. Po skończonym treningu, poszłam pod prysznic, i wróciłam do domu. Trochę ogarnęłam kuchnię, pomyłam podłogi i usiadłam przed telewizją. Przełączałam kanały i nic nie potrafiłam znaleźć co by mi się spodobało. Już jutro do pracy, cieszyłam się, ale musiałam jutro porozmawiać z lekarką, czy mogę wziąć w czwartek wolne, bo przecież mam zawody i muszę na nich być.

niedziela, 9 listopada 2014

Paulina cz. 71

Przebudziłam się i spojrzałam na zegarek, który wskazywał 08:23. Leżałam przytulona do narzeczonego, patrzyłam jak jego klatka piersiowa opada się i unosi. Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i zamknęłam oczy, a on po chwili namiętnie mnie pocałował otworzyłam powoli oczy a uśmiech na mojej twarzy pojawił się mimowolnie. Powoli zwlekłam się z łóżka, wyciągnęłam ciuchy z szafy i powędrowałam ubrać się do łazienki. Po pół godziny poszłam do kuchni, przygotowałam śniadanie i poszłam wyciągnąć mojego przyszłego męża z łóżka, co nie należało do rzeczy łatwych. Po wielkich starań, mój misiu wstał i poszedł się ubrać. Potem razem usiedliśmy do śniadania, Marcin cały czas przeglądał jakieś papiery.
- Możesz to na chwilę odłożyć?
- Nie bo to są ważne papiery. Muszę się z nimi zapoznać.
- Nie możesz tego zrobić po śniadaniu.
- Po śniadaniu to muszę jechać.
- Ale pamiętasz ...
- Tak pamiętam - przerwał mi - będę po 13
- Okej będę czekała.
Marcin szybko dokończył jedzenie dał mi buziaka i wyszedł. długo nie musiałam czekać, bo dostałam telefon od trenera.
- Halo?
- Cześć Paulina, jesteś wolna?
- No tak akurat mam cały weekend wolny. A o co chodzi?
- Mamy zawody z siatkówki. Ostatnim razem powiedziałaś żebym dzwonił.
- A  kiedy dokładnie?
- W przyszłym tygodniu
- Okej, a próby kiedy macie?
- Dziś o 15:20
- Nie wiem czy zdążę ale postaram się być.
- Okej, będziemy czekać.
 - Dziękuje Trenerze za wiadomość.
Po telefonie od trenera szybko zadzwoniłam do Leny i powiedziałam jej o wszystkim. Na jutro umówiłyśmy się na dyskotekę, oczywiście jak uda mi się znaleźć czas. Zobaczyłam, że nie ma nic w lodówce na obiad, dlatego postanowiłam iść do sklepu. Po szybkich zakupach zdecydowałam, że na obiad zjemy zupę ryżową. Już za piętnaście pierwsza obiad był gotowy. Po 13 przyszedł z pracy narzeczony. Przywitałam się z nim i poszłam się uszykować. Spakowałam strój i spakowałam do torby.
Chciałam powiedzieć mu o tym, że dzwonił trener ale bałam się, że będzie miał jakieś "ale" dlatego mu nie powiedziałam. Dopiero w samochodzie poruszyłam ten temat
 - Kochanie?
- Tak?
- Bo dzwonił trener, i chodzi o zawody.
- Zgodziłaś się?
- Wiesz jak bardzo to kocham. To tak samo jak bym Tobie kazała nie pracować w swoim zawodzie.
- O której masz?
- Dziś o 15:20 na sali, mógłbyś mnie podrzucić?
- Jasne.
Resztę drogi przejechaliśmy w ciszy. Tak bardzo nie chciało mi się iść na nauki. Głupie to i tyle, moim zdaniem jest to bez sensu. Ale z tego co wyczytałam to nauki przedmałżeńskie nie są obowiązkowe. Zobaczymy dziś jak to będzie. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do salki.
*** Godzinę później ***
Na szczęście już po. Dowiedzieliśmy się, że nie jest to obowiązkowe, dlatego zrezygnowaliśmy z tego. Razem z Marcinem zdecydowaliśmy, że do szczęście nie jest nam to potrzebne. Na zegarze była już 15:02 dlatego wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy. O 15:25 byłam na miejscu, pożegnałam się, z narzeczonym i pobiegałam na sale.  Przywitałam się z trenerem i poszłam się przebrać, dziewczyny ćwiczyły już na sali, szybko się wyszykowałam i poszłam grać. Na treningu dałam z siebie wszystko, przez 5 godzin ciągle graliśmy. Jak ja dawno nie grałam w siatkówkę, ale z wprawy nie wypadłam, tego mi brakowało. Po skończonym treningu poszłam pod prysznic i razem z innym dziewczynami przebrałyśmy się.
- Paulina a ty do domu jedziesz?
- No a ty?
- Też, to może Cię podwiozę. To i tak w tą samą stronę
- Nie Agata, przewietrzę się to mi dobrze zrobi.
- Wsiadaj. I nie dyskutuj,
- Dzięki
Po drodze dużo rozmawiałyśmy, o wszystkim i o niczym. W domu byłam o 21:00, szybko przebrałam się w i zadzwoniłam do Leny czy jest już gotowa. Umówiłyśmy się, że przyjedzie po mnie, dlatego zrobiłam sobie makijaż i czekałam na nią. Po chwili usłyszałam  dzwonek do drzwi, ubrałam buty, pożegnałam się z chłopakiem i wyszłam.

piątek, 7 listopada 2014

Paulina cz. 70

Kolejny nudy dzień, bez pracy, praktyk. Ja tak dłużej nie mogę. Większość się dziwi jak ja tak nie mogę wysiedzieć, poleżeć ile chce i nic nie robić, po godzinie leżenia i nic nie robienia mnie już nosi, ja nie umiem nic nie robić, z chęcią bym się z kimś zamieniła. Zwlokłam się z łóżka, wzięłam wszystkie tabletki, którymi się faszerowałam, ubrałam się i zadzwoniłam do Moniki. Po krótkiej rozmowie z koleżanką, umówiłyśmy się na zakupy. Wzięłam moto i po 20 minutach byłam pod jej blokiem, razem pojechałyśmy do centrum handlowego. Obeszłyśmy wszystkie sklepy jakie były możliwe, po drodze usiedliśmy na kawę i duże lody, miałam na nie wielką ochotę, posiedziałyśmy, poplotkowałyśmy. Własnie wchodziliśmy do ostatniego sklepu i powoli mieliśmy wracać,  każda miała dwie ręce toreb z ciuchami butami i nie tylko. Tam kupiłam sobie szal który mi się strasznie podobał i już mieliśmy wychodziliśmy ale zauważyłam moją wychowawczynię, nie mogłam się z nią nie przywitać, i tak od słowa do słowa i gadaliśmy przez pół godziny, umówiliśmy się, że w przyszłym tygodniu spotkamy się na dłużej i pogadamy, w końcu nie widziałyśmy się przez kilka dobrych lat. Razem z Moniką udałyśmy się na podziemny parking, spakowałyśmy  zakupy i ruszyłyśmy do niej do domu. Gdy już byłyśmy na miejscu Monika dostała telefon.
- Halo? 
- ...
- Tak słucham 
- ...
- Ale jak to ja miałam mieć dziś wolne. 
- ...
- Dobra zaraz będę. 
- ..
Koleżanka rozłączyła się i widać, że była zdenerwowana. 
- Co się stało?
- Nic, kurde miałam mieć dziś wolne a muszę jechać do szpitala, bo jakiś nagły przypadek i jestem pilnie wzywana. Przepraszam Cie. Miałyśmy fajnie spędzić dzień i nici z tego. 
- Ale Monika ja się nie gniewam, nie mam o co. Ale mam prośbę. Pozwól mi z Tobą jechać. Ja i tak w domu nic nie robię siedzie i szlak mnie trafia. Ja nie umiem tak. 
- Okej, jak tak bardzo chcesz to chodź, pomożesz mi. 
Obie zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy w drogę. O tej porze wiedziałyśmy, że będą korki ale jakoś Monia objechała skrótem i nie musiałyśmy długo jechać. Po krótkiej jeździe byliśmy już na parkingu szpitalnym.
Weszłyśmy do środka, i od razu pokierowano nas na 3 piętro. Potem zauważyłyśmy Michała.
- Hej, Michał. Co się dzieję? Czemu musiałam strać wolny dzień?
- Potrzebujemy Cię na sali operacyjnej. Ciężki przypadek, mężczyzna około 30, potrącił go samochód. Wstrząs mózgu, zmiażdżona lewa stopa, uraz wewnętrzny, i złamanie otwarte prawej ręki. 
- To jak on upadł pod ten samochód. 
- Tego nie wiem, podobno wszedł na pasy i nie zauważył jadącego z lewej strony samochodu, odbiło go o 300 m dalej i tam spadając nabił się na jakiś pręt. 
- Oj to koleś ma ciężko. Dobra ja się przebieram, a Adama nie było?
- To właśnie nie odbierał telefonów, dlatego zadzwoniliśmy do ciebie. 
- Michał czy ja też bym mogłabym pomóc w tej operacji? -wtrąciłam się do rozmowy.
- Ale ty masz  ponoć zwolnienie. 
- Jejku, Michał nie daj się prosić. Siedzę w domu sama jak palec i co mam robić. 
- Kup sobie psa albo kota nie będziesz sama. 
- Haha bardzo śmieszne. 
- prawdziwe, przebieraj się.
- Dzięki kochany jesteś.
Razem z koleżanką szybko pognałyśmy na blok operacyjny, po kilku minutach byłyśmy gotowe. Czekaliśmy na Sebastiana. Po kilku chwilach przyszedł Seba i mogliśmy zacząć operacje
 *** Kilka godzin później ***
Operacja była strasznie męcząca, facet miał sporo szczęście, że nie stało się nic bardziej poważnego. Niestety musieliśmy amputować mu lewą stopę, nic więcej nie dało się zrobić. Zmęczone udałyśmy się do bufetu na dobre ciacho i kawę. Do domu wróciłam po 18:00, no nieźle cały dzień mnie nie było.
Marcin leżał na kanapie ze swoimi papierami, chyba mu się usnęło. Podeszłam do niego i pocałowałam go w głowę. Niestety chyba go tym obudziłam. Przywitałam się z nim i poszłam zrobić kolację. Potem usiedliśmy na kanapie i ukochany puścił jakiś film, wtuliłam się w niego i nawet nie wiem kiedy mi się usnęło.