czwartek, 20 listopada 2014

Paulina cz. 75

Marcin pomógł wysiąść z samochodu i zaprowadził mnie na górę. W między czasie w samochodzie zaczęła strasznie boleć mnie głowa. Weszłam do mieszkania i sięgnęłam po proszki przeciwbólowe.
- Ej, kotku co Ci jest?
- Nic, strasznie głowa mnie boli. Przejdzie.
On nic nie odpowiedział tylko pocałował mnie w głowę i mocno przytulił. Po chwili gdy wyswobodziłam się z jego objęć poszłam do łazienki. Oparłam się o zimne płytki i usiadłam na ziemie, po krótkim czasie czułam się już lepiej. Wstałam przemyłam twarz zimną wodą i wyszłam, Wyciągnęłam z lodówki kanapki z rana i zjadłam aż 2. Mój przyszły mąż znów przeglądałam jakieś papiery. Usiadłam na kanapie i włączyłam tv. Po około 10 minutach Marcin usiadł koło mnie i wtuleni w siebie patrzyliśmy na "Leon Zawodowiec" . O 20:00 poszłam się myć, poczytałam książkę i poszłam spać.
***
Za oknem ciemno, szaro, deszcz pada, ludzie chodzą pod parasolami. Jak ja nie lubię listopada - pomyślałam i wstałam.
Przetarłam oczy i otworzyłam szafę. Wyciągnęłam ciuchy i ruszyłam do łazienki. Włosy spięłam w kok, zrobiłam lekki makijaż i udałam się do kuchni. Na śniadanie zjadłam płatki zbożowe i wypiłam kawę. Mój samochód został na szpitalnym parkingu dlatego dziś do pracy szłam na piechotę. Ubrałam buty, kurtkę i ruszyłam, szłam pod parasolem, samochody jeździły i stały w ogromnych korkach. - Dobrze, że nie jechałam samochodem - pomyślałam. Nagle zatrzymał się koło mnie samochód. To był Piotrek
- Hej, wsiadasz czy chcesz chodzić po deszczu? 
- Jasne dzięki. 
Wsiadłam do samochodu, chowając przy tym parasol.
- A ty nie samochodem dziś?
- Zostawiłam wczoraj auto pod szpitalem bo odebrał mnie narzeczony. 
- Aaa to trzeba było zadzwonić bym po Ciebie podjechał i byś nie mokła w taką pogodę. 
- E nie zmokłam tak bardzo. 
- Tak jasne. Jeszcze się przeziębisz. 
- Ty się lepiej o mnie nie martw. Nic mi nie będzie. A nie wiesz może kiedy będę miała dyżur w karetce?
- Wiesz co nie wiem, ale ja mam od jutra przez cały tydzień. To może będziesz miała od przyszłego tygodnia. 
- No bardzo możliwe. 
Po drodze jeszcze rozmawialiśmy o wszystkim. Na szczęście nie staliśmy w korkach bo Piotr znał skróty. Szybko dotarliśmy do szpitala i każdy poszedł na swój oddział. On miał dyżur na izbie a ja na ginekologii. Dziś miałam dyżur z dr. Andrzejem, przełożonym oddziału, strasznie go nie lubiłam, wydawał się wredny, sama nie wiem ale nie miałam ochoty z nim rozmawiać i go widzieć. Weszłam do środka, przywitałam się, założyłam fartuch i usiadłam przy biurku.
- Pani będzie wypełniać karty pacjentów.
- Dobrze, a czy będę mogła wziąć udział w planowych operacjach.
- Zastanowię się. A zaraz idziemy na obchód.
Ja nic nie odpowiedziałam, tylko przeglądałam karty. O równej 10 zaczęliśmy obchód, który trwał ponad pół godziny. Ja jeszcze trochę pochodziłam po oddziale a ordynator udał się do pokoju. Po kilku godzinach była planowa operacja w której nie wiedziałam czy uczestniczę czy też nie.
- Doktorze a mogę wziąć udział w tej operacji co ma się odbyć za chwilę?
- A ma Pani uzupełnią całą listę chorób pacjentów.
- Tak,
- To szybko proszę się iść przebrać na blok.
Strasznie się ucieszyłam i szybko pobiegłam na blok. Operacja trwała 3 godziny, ponieważ były komplikacje. Zmęczona wyszłam z bloku i przekazałam dobre wiadomości rodzinie, pacjentka leżała jeszcze na oddziale intensywnej terapii ale stan był stabilny. Właściwie to tak minął mój cały dyżur, na chwilę jeszcze poszłam do bufetu i wypiłam mocną kawę, pogadałam z koleżankami z innego oddziału i poszłam do gabinetu. Przebrałam się i wyszłam ze szpitala. Na szczęście deszcz już nie padał, wsiadłam do samochodu i odjechałam. Pojechałam na trening, razem z dziewczynami ćwiczyłyśmy przez 4 godziny, w domu dopiero o 21 bo po drodze pojechałam do sklepu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz