sobota, 27 kwietnia 2013

Paulina cz.30


Dziś nastał dzień, na który czekałam od dawna. Już prawie od ponad miesiąca nie byłam w szkole. Materiał wydawał się łatwy a wcale taki nie był. Poprzedniego dnia nastawiłam sobie budzik na telefonie. Wiec z rana on mnie obudził i zadzwonił o 7:20. Moje lekcje zaczynały się od dwóch pierwszych godzin w-f. Miałam na 8:45 a do szkoły czasami jeździłam busem ale zazwyczaj szłam pieszo. Tym razem też tak zrobiłam, musiałam się trochę przewietrzyć i pomyśleć nad sobą. Rano ubrałam się , wzięłam poranną toaletę. Zeszłam na dół do kuchni, na stole leżała kartka, na której pisało " Kochanie musiałam iść do pracy, zrób sobie śniadanie. Mateusza już nie ma bo poszedł już do szkoły. Ja mam dziś na dwie dniówki. Jak przyjdziesz ze szkoły to ugotuj sobie coś jak chcesz a jak nie to w szafce masz pieniądze idź sobie coś kup. Na stole leży także 5 zł, które musisz wziąć do szkoły na gimnazjadę. 
Twoja mama. "
Już miałam dość po zobaczeniu tego listu. Oczywiście wszystko od nowa. Mama nie zwraca na mnie uwagi, ojca jak zawsze nie ma w domu. Zrobiłam sobie śniadanie, spakowałam strój na upragniony. Miałam jeszcze trochę czasu więc na szybko weszłam na fb i skypa. Miałam kilkanaście powiadomień i wiadomości. Takie tam, między innymi od Rafała. Ale nie chciałam ich odczytywać od razu usunęłam. Zegar wskazywał już 8:00 więc wyszła z  domu, zamknęłam mieszkanie i ruszyłam w stronę szkoły. Gdy już wchodziłam na teren MG3 (Miejskiego Gimnazjum nr 3) usłyszał że ktoś woła moje imię i biegnie . Była to Karolina ze szpitala.
- Co ty tu robisz?
- Biegne za tobą, bo zobaczyłam cię jak idziesz do sql. 
- Aha, to mam nadzieje że idziesz ze mną do szkoły?
- Nie no co ty. Oszalałaś?
- A miałam taką nadziej. To choć przynajmnije mnie odprowadzić. Hmm?
- No ok. To mgę zrobić. Pogadamy. Ale wejdziesz ze mną do budy. Mam jeszcze 20 min wolnego. 
- No jak chcesz to chodźmy. 
Szliśmy tak, gdy już dochodziliśmy do drzwi Karo zapytałam mnie
- To prawda że byłaśw szpitalu ? 
- No tak ale co takie tam. 
- No jasne. Mów, bo cie nie puszcze na lekcje. 
Za nami szła akurat pani ze świetlicy. Moja ulubiona, ale ma swoje humorki i mnie to denerwuje. No ale kto ich dziś nie ma.  Gdy chciałam zamknąć drzwi zobaczyłam ją za sobą.
+ O dzień dobry. 
*Dzień dobry Paulinko, 
Na wejściu od razu dziewczyny mnie przytuliły i dału buziaki. Powiedziałam że pogadamy potem.
- O nie ja cie zabije. 
- Za co? - spytała zdziwiona.
- Za mną szła pani a ty gadałaś o szpitalu. Nie chciałam żeby kto kolwiek wiedział.
- Ale i tak mi powiesz. 
- A mam inne wyjście ? 
- No, wiesz raczej nie. (Uśmiech)
Przebrałam buty, usiadłyśmy na podłodze i zaczęłam jej wszystko opowiadać ze szczegółami. Ona patrzyła na mnie jak wryta. Ja poszłam się szybko przebrać do szatni na w-f a ona na mnie czekała w szatani. Gadałyśmy do końca pierwszej lekcji i jeszcze przez przerwę. Ona opowiadała mi co u dziewczyn i postanowiłyśmy się razem kiedyś spotkać. Nadeszła moja ulubiona lekcja. Spytałam pani czy Karolina może trochę popatrzeć a pani Monika (wychowawczyni) się zgodziła. Graliśmy w siatkówkę, gdy pani zobaczyła moją rękę spytała co mi się stało i czy mogę normalnie ćwiczyć. Ja przekonałam ją że tak i że nic takiego mi się nie stało. W połowie drugiej godziny Karo poszła, pożegnałam się z nią i wróciłam do gry. Następna lekcja to był J. Polski, luzik i tak mnie nie było. Przed 6 lekcją czyli przed Histą poszłam do Pani Bożeny ( pani ze świetlicy, była ona także panią od tańców. Przez miesiąc było dużo konkursów jak zawsze a ja muszę to nadrobić.)
+ Pani Bożeno, dużo muszę nadrobić?
* Na tańcach?
+ Tak. 
* Nie, ty i tak się szybko uczysz kroków. Mieliśmy 3 nowe układu. Dziewczyny ci potem pokażą. A ty możesz tańczyć? 
+ Tak, A dziś jest kółko? 
* Tak. 15:20 się zaczyn i dwie godziny lekcyjne, bo potem pani Monika robi SKS z siatkówki. 
+ Dziś jest SKS? - zapytałam z nie dowierzaniem. 
* Tak, nie wiedziałaś o tym ?
+ Nie dziewczyny mi nic nie przekazały, a ja dopiero dziś wróciłam do szkoły. 
-*Tak wiem, po tanecznych jak byś mogła zostać co?
+ Tak, oczywiście. 
Jasne. Ja pierwszy dzień w szkole i już lekcje do 18:20 Masakra. I tak minęła mi przerwa i reszta lekcji. Gadałam z dziewczynami, śmiałyśmy, wygłupialiśmy i już cała szkoła wiedziała że wróciłam. Ostatnią mieliśmy mate.Mega były jaja jak zawsze. Jak to ja musiałam być już przy tablicy; śmiech, polewka. ( Haha). Kroki z układy tanecznego okazały się banalne i szybko je zapamiętałam. Teraz szykujemy się do następnego konkursu, muszę w domu ćwiczyć i już z dziewczynami się umówiłam na próby po lekcjach. Po tańcach:
* Paulina, mogę cię prosić do siebie.
 + Tak zaraz przyjdę. 
Poszłam do szatni. Napiłam się, (o tym co mi się stało wiedziała tylko Natka i Werka; one też chodzą na taneczne) i powiedziałam dziewczyną żeby trzymały za mnie kciuki. Zapukałam do kantorka pani i weszłam.
 * Usiądź - zaczęła pani.
* Słyszałam dziś twoją rozmowę z koleżanką. Co się stało, że byłaś w szpitalu?
+ Nie, nic takiego. Po prostu miałam ... zapalenie płuc. 
* Aha, a co ci się stało w rękę?
+ Nic, ... tylko skaleczyłam się. Nic poważnego. Mogę normalnie z tym ćwiczy i tańczyć. 
* Na pewno? Nie boli cię to? 
+ Tak na 100% . Nie boli mnie. 
* To już wszystko. Aaa przekaż dziewczyną że konkurs jest za dwa tygodnie 8 Maja i jutro też próba. Na 5 i 6 lekcji. A potem macie warsztaty plastyczne. 
+ Ok, Dziękuje przekaże dziewczyną. 
Na SKS bolała mnie ta ręka ale musiałam grać, po prostu ją obciążyłam. Pod koniec gry, z bandaża zaczęła przeciekać mi krew. Starałam się to powstrzymać ale nie udawało mi się to. Nie chciałam rezygnować z gry tylko z takiej błahostki. Po dzwonu szliśmy się przebierać i wtedy ręka zaczęła mocniej krwawić. Niestety nie miałam chusteczek, na szczęście Werka zawsze ma. Poszłam do łazienki nie ściągając bandażu przemyłam to i zawinęłam chusteczką. Magda też była na tanecznych i ma bardzo spostrzegawcze oko. Zobaczyła że leci mi z tego krew i poszła do pani. No i oczywiście awantura. Jak ja mogłam z tym ćwiczyć, mam to pokazać i wgl. Poszłam z panią do gabinetu i tam zdjęłam bandaż. Miałam szwy, ale pod wpływem wysiłku niektóre z nich popękały. Pani przemyła mi to wodą utlenioną, założyła gazik i nowy bandaż. Była przy ty także pani z tańców. No prostu jakaś masakra. W drodze powrotnej  zaczęłam czuć się gorzej, ale doszłam do domu, na chwilę położyłam się i po chwili czułam się znacznie lepiej. Zadzwoniłam do mojej lekarki że mogłabym podejść na urazówkę i czy ona ma dyżur. Przyjaciółka mamy miała dyżur i zgodziła się na przyjście. Do szpitala nie miałam daleko, może jakieś 5-10 min. Po dojściu na SOR nie musiałam się nawet rejestrować, bo wszyscy mnie tam już znali.  Pani Ewa zabrała mnie do zabiegówki i założyła nowe szwy. Potem przepisała mi zwolnienie z ćwiczeń fizycznych, ale ja i tak zrobiłam po swojemu i wyrzuciłam zwolnienie do kosza. W domu zjadłam kolację, dawno nie gadałam z Kinią. Zadzwoniłam do niej, rozmawiałyśmy chyba z jakieś dobre 2 godziny. Potem położyłam się i usnęłam.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto moje opowiadanie. Proszę. Nie wiem kiedy dodam kolejne, w poniedziałek mam test z polskiego i idę poprawiać kartkówkę z biologii. Więc wiecie o co chodzi. Proszę o wyrozumiałość. <33 Kocham was :*** 






środa, 24 kwietnia 2013

Paulina cz. 29


Z Pawłem wymieniłem nie numerami. Justyna już po kilku dniach wyszła, niestety Paulina wyszła dopiero po 3 tygodniach ze względy na chorobę. Dziewczyny się polubiły. Ona nie pójdzie jutro do szkoły. Ta to ma fajnie, ale ja też  może nie pójdę co mi tam. Mama Pauliny przywiozła jej obiad. Gdyby nie ja to ona by go nie zjadła. Cały dzień minął na gadaniu o byle czym. Wszyscy się fajnie bawili. Dzień skończył się szybko. Werka na noc pojechała do domu a ja chciałem zostać, lecz lekarz mnie przekonał żebym poszedł. Wróciłem do domu padnięty i od razu się położyłem. Zegar rano zadzwonił o 6:00. Byłem zmęczony i poprosiłem rodziców żeby nie iść do szkoły. Po długich błaganiach zgodzili się. Moja ukochana czuła się z dania na dzień lepiej, i ja zrozumiałem że jest dla mnie jedyną dziewczyną. Po obiedzie na SOR przyszła Wera, Kamil, Bartek i Natalia. W szkole nikt nie wiedział co mi jest. I niech tak pozostanie. Tak mijały godziny, dni tygodnie aż nadszedł dzień wyjścia. Na reszcie, rano obudziłam się o 6:00 wstałam, ubrałam się, umyłam byłam taka podekscytowana. Zjadłam śniadanie i czekałam na pana doktora.
- A Panienka gdzie się wybiera? - zażartował.
- No jak to panie doktorze do domu. 
- Oj, zastanowię się czy cię wypuścimy. 
- Ale wy tu macie dużo innych pacjentów , jednego w tę stronę, jednego w drugą co to za różnica? haha 
- No, wiesz do nas do jednak coś. Choć pokaż tę rękę. 
Po zbadaniu ręki wszystko było ok:
- Wszystko ładnie się goi, więc dziś dostaniesz wypis i idziesz do domu.
- Super, cieszę się. 
- A co u nas Ci się nie podobało?
- Nie tylko chcę już do szkoły, nie byłam tam miesiąc. 
-Aaa No to najwyższa pora. Ale na w-f będziesz mieć zwolnienie. 
- Nie ma mowy. Ja mam ważne zawody. Przez miesiąc nie ćwiczyłam cały czas szpitale. Moje kondycja jest gorsza. Musze to nadrobić. 
- Ale sama się do takiego stanu do prowadziłaś. 
- Wiem, ale proszę, jak by się coś działo to przyjdę. Błagam
- No dobrze ale nie obciążaj jej ok?
- Tak, oczywiście. 
Zaczęłam skakać jak jakaś głupia. Rzuciłam się na pana doktora i zaczęłam dziękować. Byłam wdzięczna za uratowanie życia bo zrozumiałam że mam dla kogo Żyć. Po wyjściu pojechaliśmy do domu.  Tam miałam pogadankę z mamą i wgl. Ale co mi tam. W domu zjadłam porządny obiad i kolację. Potem wzięłam kąpiel i poszłam spać.


Przepraszam że takie krótkie ale nie mam weny i wgl. Jest już późno, więc idę się położyć.  Tu macie zdjęcie i piosenkę.







wtorek, 23 kwietnia 2013

Oto Ja!!!

Może tak kilka słów o sobie. Lubie czytać książki, zazwyczaj przygodowe, czasami kryminalne. Raczej nie mam ulubionej książki ale jedną wspominam super. Jest to Książka Jadwigi Korczakowskiej pt: "Spotkanie nad morzem". Przeczytałam też prawie całą serie książek "Nie dla mamy nie dla taty lecz dla każdej małolaty".Interesuje się medycyna. Patrze na seriale takie jak: "Lekarze" , "Na dobre i na złe" , "Szpital" itp, itd. A mówiąc o Na dobre i na złe (ndinz) to jestem wielką fanką tego serialu i kibicuje Hanie i Piotrowi ( HaPi ♥) W ogóle lubię seriale medyczne, ale nie wszystkie ( np, nie lubię "Dr. Hausa") Słucham muzyki jakiej jak rap czy hip-hop choć zazwyczaj tego co wpadnie mi w ucho albo co koleżanki polecą, jeżeli spodoba mi się ta muzy to ściągam na tel i jej słucham.
Oto kilka utworów:











Wiem trochę ich wymieniłam, jak to ja. Lubię także "Zmierzch". Kocham zwierzęta i nie wiem czy w przyszłości nie iść na weterynarie. Gdy miałam 3 latka zamarzyłam o medycynie i zawsze mówiłam że zostanę pediatrą, niestety moje plany legły w gruzach. Wiem na pewno że pójdę na coś związanego z medycyną. Nie wiem czy pójdę na zoologię czy normalnie. Moim Największym marzeniem jest zobaczyć bohaterów seriali wymienionych u góry, co może się spełni w tym roku. Ma ochotę skoczyć z bungee, i wziąć udział w rajdach. Lubię extremalne rzeczy.


A to moje zdjęcia:



To ja jakieś 2 lata temu.:P

To moja psinka <3 Zuzka

To też ja jakieś 2-3 lata temu :D 

Paulina cz. 28


... Po pół godziny wyszedł lekarz i powiedział że reanimacja się udała. Ale niestety jej stan może się pogorszyć w każdej chwili. Dobrze że jej mamy tu nie było, tylko jeszcze bardziej by się denerwowała. Lekarz poszedł do dyżurki, a my zastanawialiśmy się co dalej z nią będzie. Po jakiś pięciu minutach na korytarz wbiegł chłopak a za nim jakaś pani. Pytali gdzie jest lekarz, więc odpowiedziałem że poszedł do pokoju lekarskiego. Młodzieniec podbiegł pod drzwi OIOM(u) i zawołał do tej pani że tu jest Justyna. Skojarzyłem fakty i pomyślałem że to pewnie mama tej dziewczyny co ją tu przywieźli. A ten chłopak to pewnie jej brat albo ukochany. Pani Edyta bo tak miała na imię jak się później dowiedziałem poszła do dr. Wajmana, a on stał przy jej drzwiach.
- Sorki, która jest godzina? - spytał zdenerwowany chłopak.
- Jest siódma. 
- Ok, dzięki. Paweł mam na imię.
- Spoko. Tomek jestem a to Weronika. 
- Twoja dziewczyna?
- Nie, moje dziewczyna leży tam i walczy o życie, a to  nasza przyjaciółka. 
- Aha, Miło was poznać.
- Nam też - odpowiedziała Weronika.
- A tobie kto tam leży. - spytałem
- No niestety moja była dziewczyna. 
- Aha a co się stało? 
- Próbowała popełnić samobójstwo. 
- No to widać że laski mają coś nie tak w głowach. 
- Skąd taka myśl. 
- Bo moja dziewczyna też próbowała to samo zrobić. 
- aha, nomm. Zgadzam się z twoim stwierdzeniem.
- Ej, chłopaki przestańcie. 
( Śmiech)
- A czemu była?
- Bo ona ze mną zerwała, ale potem chciała wrócić tyle że ja jej nie umiałem wybaczyć zdrady. 
- Ona cię zdradziła? 
- No to był powód jej zerwania. Wróciła do chłopaka z podstawówki. Jednak okazało się że to było nieporozumienie. 
- Aha. 
Weronika się mało odzywała. Czasami się wtrąciła, a ja razem z Pawłem gadaliśmy o różnych rzeczach. Byłem dosyć zmęczony jak i Weronika. Po jakimś czasie wróciła mama Justyny. Jej stan nie był bardzo poważny, za kilka dni powinna wyjść ze szpitala. Mama Justyny pojechała do domu trochę odpocząć, przespać się, zabrać dla niej potrzebne rzeczy. My postanowiliśmy iść na dół do bufetu i zamówić sobie kawę na obudzenie i coś do jedzenia bo wszyscy byli bardzo głodni. Posiedzieliśmy na dole, pogadaliśmy i nic nie było do roboty. Paweł poszedł odwiedzić Juste a ma nie mogliśmy na razie wejść do Pauli bo była ona w śpiączce farmakologicznej. Postanowiliśmy pozwiedzać trochę szpital i na ogół się przejść. Było trochę zabawnie. Namówiłem Werke by pojechała do domu i odpoczęła bo nie wygląd najlepiej. Nie było łatwo ją do tego przekonać ale po negocjacjach zgodziła się. Ja dalej siedziałem w szpitalu, po 10:00 przyjechała mama naszej kochanej przyjaciółki, przywiozła jej ubrania, owoce, warzywa i w ogóle. Rozmawiała ona z doktorem Gawryło, bo było to jej lekarz prowadzący. Za niedługo mieli ją wybudzać ze śpiączki. Nie chciałem obudzić przyjaciółki ale taka była część planu, więc musiałem dotrzymać obietnicy. Ona była tu około 10:45, a za jakieś 5 min. przyszedł lekarz i poinformował nas że właśnie ją wybudzają. Czekaliśmy na tę chwilę przez długi czas, wreszcie mogliśmy do niej wejść i każdy był zadowolony. Dr. Gawryło powiedział że jest ona słaba i że jeszcze nie jest w dobrym stanie ale jak przez najbliższe pięć godzin się nie pogorszy to najgorsze mamy za sobą. Weszliśmy do niej w trójkę, ale zauważyła to pielęgniarka i musieliśmy wchodzić osobno. Ustąpiłem jej mamie pierwszeństwa, pobyła tam chwile a potem wszedłem do niej. Chwyciłem ją za rękę i przepraszałem
-" Kocham Cię słoneczko najmocniej jak można i nie przestanę nigdy! Pamiętaj o tym! Dla ciebie żyję i chce żyć!."  Ona też mnie przepraszała, potem pocałowałem ją i weszła nasza kumpela.  Wszystko było w porządku, ja musiałem jechać do domu bo taka była część naszej umowy. Nie chciałem zostawiać je same ale musiałem. W domu trochę się przespałem, wziąłem poranną toaletę,  Ubrałem się, zjadłem śniadanie i pojechałem do samobójczyni. Przez ten czas nic się na szczęście nie działo. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Do póki na SOR nie przyjechał Rafałek. Jak ja nie lubiłem tego durnia, udusiłbym go gołymi rękami, niestety musiałem opanować i powstrzymać emocję, ponieważ było to miejsce publiczne. Werr poszła jej to powiedzieć bo ja nie dałem rady. Ona chciała go widzieć, więc ja nie mogłem nic z tym zrobić. Po kilku minutach wyszedł od niej, pogratulował mi i poszedł w stronę wyjścia. Nie wiedziałem o co mu chodzi. Zapytałem o to Paulę a ona powiedziała, że z nim to nie miało tak być i wgl. Dalej jesteśmy razem, i ja jestem z tego zadowolony i ona też.


SOR - Szpitalny Oddział Ratunkowy. 

Tu jest wyjaśnienie co to znaczy SOR bo niektórzy mogą nie wiedzieć. Proszę o komentarze i branie udziału w ankiecie. Chciałam podziękować wszystkim za czytanie mojego blog(u) Jestem wam na prawdę wdzięczna i przepraszam ze błędy orograficzne i wgl .





niedziela, 21 kwietnia 2013

Paulina cz. 27


Cały czas siedziałem przed blokiem operacyjnym i czekałem ze zniecierpliwieniem.  Dziesięć minut po północy przyjechała jej mama. Widać było że bardzo bała się o córkę.
- Gdzie jest Paulina? - zapytała
- Na bloku operacyjnym, straciła dużo krwi. 
- Boże, ale co ona chciała zrobić?
- Nic, nie wiem. Miesiąc temu pokłóciłem się z nią i teraz mam wyrzuty sumienia. 
Nagle z bloku wybiegła pielęgniarka, gdzieś pobiegła nawet nie zdążyłem się o nic spytać. Gdy wracała zdążyłem spytać co z nią? , - nic nie mogę powiedzieć - odpowiedziała i wbiegła ba sale. Byłem załamany jak ona mogłam i to zrobić? Nie rozumiem jej, choć po części to też moja wina. Mogłem jej to wybaczyć, a nie zgrywać bohatera. Jestem idiotom powiedziałem waląc głową w ścianę. Nie mogłem wytrzymać, najchętniej wbiegłbym tam i sprawdził co z nią. Operacja trwała już ponad 4 godziny, jej mama już płakała; miała przeczucie że coś jest nie tak. Próbowałem ją pocieszać ale to na nic, sam miałem mętlik w głowie. Czekaliśmy tam jeszcze półtorej godziny i dopiero przed godziną piątą wyszedł lekarz i przekazał nam informację. Zaprosił nas do gabinetu:
- Panie doktorze co z moją córką? 
- Operacja nie należała do łatwych. Jak sama może pani przypuszczać. Córka straciła bardzo dużo krwi, doznała wstrząsu krwotocznego, bardzo groźnego przy białaczce...
- Ale wszystko z nią w porządku? - przerwała pani Marta. 
- Nie mogę tego teraz powiedzieć, cały czas będzie mieć przetaczaną krew i najbliższa dobra będzie decydująca. To silna dziewczyna, niestety jej organizm ( krew) nie przepływa tak jak powinna. Powinna teraz pani jechać do domu i przywieść jej ubrania i potrzebne rzeczy, Paulina tu zostanie i to na długo, córka wybudzi się dopiero za dwie godziny. 
- Dobrze, przywiozę jej wszystkie potrzebne rzeczy.
- A ty młodzieńcze jesteś jej bratem? - zwrócił się do mnie lekarz. 
- Nie, jestem jej chłopakiem. 
- Aha, dobrze z tobą jeszcze później porozmawiam. 
- Tomasz jedziesz ze mną? Zapytała pani Marta. 
- Nie ja chce zostać z Paulą, najlepiej by było gdyby pani pojechał i wróciła po południu z obiadem. Tak chyba będzie najlepiej. 
- Może masz racje? , dobrze zrobię tak, niech emocje trochę opadną. 
Jej mama pojechała a ja siedziałam przed salą na których drzwiach widniał napis OIOM. To mnie przerażało. Na szczęście na dole był bufet, byłem trochę nieprzytomny więc poszedłem tam i zamówiłem sobie kawę. Ona pomogła mi mi stanąć na nogi. Znów poszedłem pod jej sale, dostałem SMS od Werki, że ona już tu jedzie. Patrzyłem na nią, miałam łzy w oczach. Po chwili zawołał mnie jej lekarz prowadzący.
- Chciałem z tobą porozmawiać o tym co się stało. Jesteś jej chłopakiem, więc może wiesz co się stało. - zaczął
- Tak wiem, ale muszę o tym mówić? 
- No niestety musisz, muszę wiedzieć, i tak jak ona poczuje się już lepiej to czeka ją rozmowa z psychiatrą. 
- Oj, to nie wchodzi w grę, ona prędzej stąd ucieknie niż z tą osobą porozmawia. 
- Co tam się w ogóle stało? 
- Pokłóciłem się z nią i od miesiąca ze sobą nie rozmawialiśmy,  wczoraj były moje 16 urodziny. Przez ten cały czas zachowywałem się jak pajac. Ona ... ona ... ona zostawiła mi list pożegnalny. Wiem że to przeze mnie.  Po przeczytaniu początku listu, pobiegłem szybko do Pauli i znalazłem ją w łazience leżała w wannie, próbowałem jakoś zatamować krwotok ale to nie jest łatwe przy osobie chorej na białaczkę. 
- Tak wiem, ale dałeś rade. Nie obwiniaj się za to, ale jak się obudzi powinieneś być przy niej. 
- Czy mogę teraz do niej wejść, proszę - to dla mnie bardzo ważne. 
- Dobrze, ale tylko na 5 min. 
Zanim wszedłem do sali musiałem ubrać fartuch. Była przypięta do respiratora i miała pełno rurek. Chwyciłem ją za rękę i przepraszałem. Siedziałem u niej dziesięć minut i wierzyłem że uda ją się uratować. Nagle na ekranie monitora pojawiła się prosta kreska a jej dźwięk oznaczał że jej serce przestało bić. Zawołałem lekarza, pielęgniarka wyprosił mnie z sali. Przecież ona nie może umrzeć, jeżeli ona stąd odejdzie to ja razem z nią. W tym momencie podbiegła do mnie Weronika.
- Co z nią spytała? 
- Ma zatrzymanie akcji serca.
- Ale jako to? 
- Normalnie, byłem u niej przez chwilę, przepraszałem ją i potem na monitorze pojawiła się prosta kreska. Nic nie wiem lekarze nic mi nie chcę powiedzieć .
- A wgl, jak to się stało, skąd wiedziałeś, że ona to zrobi?
- W prezencie dostałem od niej list pożegnalny. 
- Co? OOOOOO
- No... od razu do niej przyleciałem i wezwałem karetkę. ONA MUSI PRZEŻYĆ!!! ROZUMIESZ?!
- Rozumiem i uspokój się !!!!
Akcja ratująca jej życie trwała jeszcze jakiś czas. W tym czasie pogotowie przywiozło młodą dziewczynę. Nie wiem co jej się stało bo ratownicy nie chcieli mi nic powiedzieć. Po pół godziny wyszedł lekarz. Przekazał nam informację związane ze zdrowiem Pauliny. Potem poszedł do innych pacjentów a myśmy usiedli na krześle i zastanawiali się co z tą informacją mamy zrobić. Dowiedzieliśmy się że ...

Jeżeli chcecie wiedzieć co było dalej czytajcie. Proszę o komentarze i głosy. Hahah Dziękuje za tan zwariowany dzień Natka <333 Tego bloga już by dziś nie było, gdyby nie jedna osoba. :D  No i oczywiście moja koleżanka Andzia i bratowa Kasia. ;***

Paulinka dowiesz się później kto to <333







poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Paulina cz. 26


[..] okazało się że miałam rację. Gdy usłyszałam że Tomasz widział mnie z Rafałem pod domem i to jeszcze w tym momencie jak mnie całował. Byłam zdruzgotana, próbowałam mu to wszystko jakoś wyjaśnić. Dlaczego tak się stało, cały czas mówiłam mu że to jest kolega z podstawówki i że nie oficjalnie z nim byłam. Nie chciałam go więcej okłamywać. Tomek nie umiem mi tego wybaczyć!. Ale przecież on mnie pocałował a nie ja jego. Rozumiem że to też jest moja wina bo nic z tym nie zrobiłam ale to był impuls. Wiem że skrzywdziłam go, zrobiłam źle nie mówiąc mu o tym od początku. Pobiegłam do domu, zaszyłam się w swoim pokoju i miałam ochotę umrzeć.
Miesiąc później: 
Przez miesiąc nic szczególnego się nie zdarzyło. Wszystko było po staremu - Tomek dalej mi nie wierzy i nie chcę ze mną rozmawiać. W szkole widujemy się na przerwach ale on i tak nie zwraca na mnie uwagi. Jestem załamana, prawie nic nie jem. Z Rafałem także się nie kontaktowałam. W końcu to przez niego się to wszystko rozpadło. Dziś przypada 21 marca - urodziny mojego ukochanego. Dwa dni temu z przyjaciółką wybrałam się na zakupy i przy tym kupiłam mu prezent. Rano dzwoniłam do niego z życzeniami ale mi nie odebrał. Więc ubrałam się wzięłam prezent i wyszłam do niego. Zadzwoniłam na dzwonek, po chwili otwarła jego matka. Weszłam to nie na górę zapukałam i nie czekając na odpowiedź otwarłam drzwi do jego pokoju. On leżał na łóżku.
- Po co ty tu? 
- A mógłbyś trochę grzeczniej? 
- Nie .
- A co ja ci takiego zrobiłam?
- okłamałaś mnie a później ten baran cię całował.
- Tak wiem zrobiłam źle, ale zrozum właśnie tego dnia miałam ci wszystko powiedzieć. 
- Nie wierze ci. Wyjdź stąd. 
- Zrozum to do cholery KOCHAM CIE!!! i nie umiem bez ciebie żyć. 
Zostawiając prezent, mając łzy w oczach wybiegłam stamtąd kierując się w stronę Werki. Gdy mnie zobaczyła od razu przytuliła i spytała co się stało. Opowiedziałam jej wszystko i próbowałam się trzymać i nie dawać po sobie poznać że jest mi ciężko. Ona wiedziała że jestem na skraju wytrzymałości i mam głupie myśli. Wróciłam do domu jak gdyby nigdy nic. Zjadłam trochę obiadu, żeby mama się nie skapowała że nie jem. Posiedziałam trochę na górze zrobiłam zadanie i postanowiłam spotkać się z przyjaciółmi i wyjść na imprezę.  Ubrałam się  i zadzwoniłam do reszty. Wszyscy byli za więc poszliśmy całą paczką. Tomek też tam był ale ja starałam się nie zwracać na niego uwagi. Prawie nic nie piłam, po za łykiem piwa od Natalii. Gdy już miałam wychodziłam zobaczyłam Tomka całującego się z inną. Myślałam że zabije tam wszystkich. Podeszłam do niego dałam mu z liścia i poszłam do domu. Najwidoczniej on jeszcze nie oglądał mojego prezentu. Tak jak się domyślałam - zostawiłam mu tam list pożegnalny. Oto część listu:
"
Cześć Skarbie
Znam cię dobrze nie od dziś, wiedz że czytając ten list mnie już nie będzie na tym świecie. [...]Zapewne będziesz się przejmował że to przez ciebie. Nie myśl tak, ja sama zawiniłam oszukują cię. Nie do końca o to mi chodziło. Jak byłam jeszcze w czwartej klasie podstawówki byłam nie oficjalnie właśnie z Rafałem. To było zanim poznałam ciebie. Po skończonej szkole nasze drogi się rozeszły. Dopiero on mnie odnalazł i tak odnowiliśmy nasz kontakt. Tego dnia byłam właśnie z nim umówiona, i po spotkaniu z nim miałam Ci wszystko wytłumaczyć [...] Chciałam Cię przeprosić musisz sobie ułożyć życie na nowo z inną dziewczyną. Ja nie byłam Ciebie warta. [...]"

Kocham Cię ♥ Twoja Paulina. "

Gdy spojrzałam na zegarek było po 20. Mama szła na noc d pracy więc mój plan wypali. Poszłam do łazienki napuściłam sobie wody pełno wody a  Mateuszowi powiedziałam że idę się myć. Drzwi z łazienki zamknęłam na klucz tak żeby nikt nie mógł wejść. Weszłam do wanny, wzięłam żyletkę i zaczęłam się ciąć. Potem straciłam przytomność i nic więcej nie pamiętam.
W tym samym czasie w domu Tomka. 
Tomek właśnie wrócił z imprezy i nie ma pojęcia co dzieje się w domu jego Pauliny. Poszedł do łazienki wziął kąpiel i miał zamiar otworzyć prezent od jego dziewczyny. Gdy wyciągał kosmetyki wypadła mu koperta. Myślał że jest w niej kartka urodzinowa. Owszem była ale znajdował się tam również list. Po przeczytaniu początku listu, Tomek nie czytając dalszej części wybieg z domu i szybko pobiegł do Pauliny. Drzwi otworzył mu Mateusz. Tomek wiedział jak otworzyć drzwi z łazienki więc szybko to zrobił i zobaczył dziewczynę całą w krwi, z żył nadal leciała krew. Tomek wezwał szybko pogotowie a w międzyczasie próbował zatamować jej krew, w taki sposób jak uczył się na lekcjach. Niestety u osób z białaczką nie jest to takie proste. Już po 5 min była przyjechała karetka, powiedziałam to co wiedziałem. Oni zabrali Paule a ja musiałem zostać bo nie miał kto zająć się jej młodszym bratem. Zadzwoniłem do Weroniki i wszystko ze szczegółami jej powiedziałam, ona natychmiast przyleciała do domu. Teraz to ona pilnowała 3-latka a ja zamówiłem taksówkę i pojechałem do szpitala. Dowiedziałam się że właśnie ma operację i straciła mnóstwo krwi. Zadzwoniłem do przyjaciółki żeby spytać co z jej bratem. Ona powiedziała że mały się już uspokoił i że chce jechać do siostry. Jednak jest to teraz nie możliwe. Uzgodniliśmy że ja zadzwonię do jej mamy i powiem co się stało. Wyciągnąłem telefon komórkowy i wykręciłem numer.
- Halo?
- Dzień dobry z tej strony Tomasz. Chłopak Pauliny. 
- Coś się stało? 
- Znaczy bo Paulina jest w szpitalu. 
- W jakim? Jak to co się stało? 
- Chciała popełnić samobójstwo. Ul. Kwi******* 25 Jak by pani mogła przyjechać ... 
- Tak oczywiście już jadę. A co z Mateuszem 
- Nim opiekuje się Weronika i wszystko jest w porządku. 
- Ok. Dziękuje za telefon za 10 min będę. 
- Do widzenia i proszę jechać ostrożnie. 

Proszę o komentarze. Jak wam się podoba? 



sobota, 13 kwietnia 2013

Paulina cz. 25


Przepraszam że takie krótkie ale wiecie dużo nauki. A do tego żeby pisać dalej zachęciły mnie 2 koleżanki i moja bratowa. Czytając znajdziecie tam tekst w "..." Chodzi o to że te słowa nie są moja tylko kogoś innego. Ale ta osoba pozwoliła to opublikować więc proszę.
`Poszłam do sklepu po żelki bo byłam głodna, potem po jeszcze jedną paczkę bo byłam głodna bardzo mi smakowały więc poszłam po jeszcze jedną hahha xD Jakoś tam xD ` To są słowa koleżanki hahaha. Z tego cały czas się dziś śmiałyśmy. Dużo tego było. Dziękuje za poprawę humorku lol. Ta osoba wie o co kaman.


Dziś piątek na reszcie ale jeszcze nie idę do szkoły. Dostałam lekarstwa i dalej mam siedzieć w domu. Trochę mi się już nudzi no ale cóż. Głowa mnie boli a to normalne po wczorajszym. Ubrałam się w to, uczesałam włosy i zeszłam na dół do kuchni. Mamy nie było a Mati jeszcze spał.   Wyciągnęłam miskę z szafki, nasypałam płatków zalałam mlekiem i postanowiłam iść pooglądać telewizję. Gdy weszłam do salonu ktoś mnie zawołał. Trochę się przestraszyłam, bo myślałam że nikogo nie ma w domu Głosy dochodziły z pokoju mamy. Gdy tam weszłam siedziała nad swoimi papierami, jak zawsze.
- Myślałam że jesteś w pracy.
- Nie dziś mam wolne.
- Aaa i w domu pracujesz. To masz tak wolne że ...
- No wiesz i tak nie ma co do roboty.
- Ok, ja sobie zrobiłam śniadanie i pójdę do salonu oglądać telewizje. Po południu odwiedzi mnie Tomek z Werką bo  przyniosą mi zeszyty.
- Ok. Wiesz ze musisz to teraz nad robić ?
- Tak wiem wiem ...
Tak jak powiedziałam tak też zrobiłam. Za siadłam na kanapie jedząc płatki czekoladowe. "Włączyłam tv ale nic specjalnego nie leciało więc przełączyłam na mtv hits i leciała akurat moja ulubiona piosenka Bridgit Mendler - Ready or Not - Moja ulubiona. " Posłuchałam jeszcze kilku piosenek i " poszłam do lodówki po cole ". Następnie miałam: ochotę na żelki więc postanowiłam po nie pójść do sklepu. Kupiłam jedną paczkę i przyszłam z powrotem do domu. Podzieliłam się z bratem, jednak jedna paczka okazała się być za małą na nas dwoje. Wzięłam pieniądze ze skarbonki i poszłam po  jeszcze jedną. Tym razem starczyło nam ." Nastała godzina 12:30 mama kończyła obiad a moja klasa za 5 min kończyła lekcje. Chwile potem dostałam telefon od Tomka, ze będzie u mnie za 5 min. Przyniósł mi zeszyty, opowiadał jak w szkole, za niedługo zadzwonił mi dzwonek w telefonie przypominając mi o tym że jestem dziś umówiona z Rafałem.  - O nie kompletnie o tym zapomniałam !!! - wykrzyknęłam
- O co chodzi? O czym zapomniałaś?  - zapytał ze zdziwieniem
- Aaa... yyyy umówiłam się z koleżanką z podstawówki i zapomniałam o tym. Widzisz telefon jest przydatny.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Ok, ja lecę kotku. -
 Pocałował mnie na do widzenia a ja to odwzajemniłam. On wyszedł a ja; ja byłam bez radna. Chciałam się z nim spotkać i to bardzo ale nie chciałam okłamywać Tomka. Niestety nie mogę go teraz odwołać. Zaczęłam się szykować. Poszłam do garderoby i wybrałam ciuchy. Postanowiłam na szybko przefarbować włosy. Ubrałam kurtkę  i pobiegłam do sklepu, kupiłam brązową farbę i przyszłam do domu. Było już po godzinie 14, więc przebrałam się w naszykowane wcześniej ubrania, zrobiłam lekki makijaż i czekałam ze zniecierpliwieniem na nasze spotkanie. Bałam się ale jednocześnie chciałam iść. Za dziesięć czternasta ubrałam kurtę i wyszłam z domu. Do pomnika miałam zaledwie 5 min. Gdy dotarłam jeszcze go nie było, postanowiłam usiąść na ławce. Po krótkim czasie ktoś do mnie podbiegł zasłonił oczy i powiedział 'zgadnij'  wtedy to już wiedziałam że to on. Przytuliliśmy się na przywitanie i szliśmy przez park. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, i wygłupialiśmy jak za dawnych czasów. Powiedziałam mu o tym że mam teraz chłopaka, jemu to nie przeszkadzało. Potem Rafał zaprosił mnie na lody, zgodziłam się. Poszliśmy do kawiarni, ja poszłam zająć miejsca a on zamawiał. Po przyjściu:
- Ooo moje ulubione, skąd wiedziałeś?
- Takie rzeczy się pamięta skarbie
- Ejj mówiłam ci że mam chłopaka
- A czy ja ci coś robię? Nie, więc ...
- Ale mówisz do mnie takie słówka.
- Kiedyś też tak mówiłem. Pamiętasz?
- Pewnie że pamiętam, ale to było kiedyś i wtedy nie oficjalnie byliśmy parą. ( Śmiech)
- No, to były czasy, i te uciekanie z lekcji, wygłupy
- Fajnie czasem powspominać to co było. Szkoda że to nie wróci .
- A skąd taka pewność?
- Wiesz o tym że teraz dorośliśmy, każdy z nas ma inne życie. Choć muszę ci powiedzieć że te wygłupy zostały mi do dziś
- To się wie. Szkoda że masz chłopka no ale, mam nadzieje że kiedyś
- Proszę cię. ( Śmiech obojga)
Razem z Rafałem straciliśmy poczucie czasu i gdyby nie telefon od Tomka to nigdy bym nie wiedziała która godzina. No przecież szczęśliwi czasu nie liczą i z tym się zgadzam. Odrzuciłam połączenie i napisałam SMS że jestem z koleżanką. Kolega odprowadził mnie pod same drzwi a tam pocałował mnie w policzek. Weszłam do domu rozebrałam się, nie miałam ochoty na kolację więc poszłam od razu na górę. Napisał do Tomka SMS że chcę się z nim spotkać. Miałam zamiar wyjaśnić mu to wszytko. Było jeszcze wcześnie, więc myślałam że się zgodzi. Jednak on długo nie odpisywał, myślałam że coś się stało, więc narzuciłam na sb kurtkę i pobiegłam do niego do domu. Otworzyłam mi jego mam i zawołała mojego chłopaka. Widać było po jego minie że jest coś nie tak. Wyszliśmy z domu i szliśmy ulicą; okazało się że ...