środa, 15 lipca 2015

Udanych wakacji

Przepraszam, ale na razie zawieszam bloga a okres nieokreślony. 
Po pierwsze: 
wyjeżdżam na wakacje i nie będę miała internetu. 
po drugie: 
Od września znów pojawi się szkoła, więc także będę miała mało czasu bo jestem coraz starsza. 
No i to by było chyba na tyle. Jak będę miała pomysł i czas to coś dodam ale na razie jakoś nie mam weny na pisanie. 
Przepraszam :)
Poniżej macie kilka zdjęć z wakacji z kilku ostatnich lat. 
Udanych wakacji 

Jezioro 

Park w mieście 

Morze

Wieś

Góry

Las i góry

Skok z mostu nad morzem 

Las



piątek, 26 czerwca 2015

Paulina cz. 84

30.12
Dziś rano znów musiałam jechać na trening w końcu za niedługo mistrzostwa. Po 3 godzinach grania pojechałam prosto do szpitala. Od dwóch dni mam dyżur na chirurgii więc jest ostry zamęt; nie mam nawet chwili wytchnienia. Operacja za operacją, konsultacje, ostry dyżur, karetka. Dziś czekała mnie operacja wyrostka robaczkowego a potem izba przyjęć. Do domu wracam zmęczona i nie mam siły na nic. Marcin odebrał mnie spod szpitala dlatego nie musiałam iść na pieszo. Po drodze pojechaliśmy do marketu zrobiliśmy zakupy, w domu szybko zmieniłam strój i pomogłam narzeczonemu w przygotowaniu kolacji. O 20:00 jedliśmy ostatni posiłek; ja pozmywałam a Marcin poszedł się myć. W tym momencie zaczął dzwonić mój telefon, szybko odszukałam go w torbie i odebrałam.
- Halo?
- ...
- Hej, nie nie mamy żadnych planów na sylwestra.
- ...
- Nie no Ania nie będziemy wam przeszkadzać.
- ...
- Okej, przyjdziemy dzięki za zaproszenie.
- ...
- Tak jasne, ja też muszę coś kupić, bo nie mam się w co ubrać. - po tych słowach obie zaczęłyśmy się śmiać.
- ...
- To do jutra, rano Ci zadzwonię. Okey?
- ...
Rozłączyłam się i szybko wróciłam do zaprzestanej czynności sprzed kilkunastu minut. Po krótkim czasie mój przyszły mąż wyszedł z łazienki.
- Kto dzwonił? - zapytał ciekawy.
- Ania, zaprasza nas na sylwestra.
- A ja miałam nadzieję, że spędzimy go we dwoje.
- No ja też miałam taką nadzieję ale nie mogłam odmówić -  powiedziałam z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
Szybko się do niego przytuliłam i razem poszliśmy do sypialni. Tak szybko jak się położyłam tak usnęłam.
Już o 06:00 następnego dnia wstałam i poszłam pod prysznic, umyłam włosy rozczesałam je i w ręczniku wróciłam do sypialni. Szybko poszukałam jakiś ciuchów i zaczęłam się przebierać - Marcin już nie spał a jego wzrok wędrował po moim ciele.
- Kochanie śpieszysz się gdzieś? - zapytał z nadzieją w głosie
- Niestety tak, jestem umówiona z Anką na zakupy.
- A może mogłabyś się spóźnić. - zapytał i objął mnie w pasie nie pozwalając ubrać koszulki.
- Nie, ale może wieczorkiem możesz na coś liczyć.
Pocałowałam go i poszłam się malować. Po 10 minutach na stole leżały kanapki i on właśnie zalewał gorącą kawę. Usiadłam na chwile przy stole, ugryzłam kanapkę i właśnie dostałam SMS.
" Paula to może o 10 na rynku?" Szybko odpisałam koleżance na wiadomość i w spokoju jadłam śniadanie. Z narzeczonym uzgodniłam, że nie musi po mnie przyjeżdżać.
Na zakupach spędziłyśmy ponad 4 godziny i kupiłyśmy różne ciuszki.  Koleżanka odwiozła mnie pod dom. Odłożyłam zakupy, szybko wzięłam strój i zbiegłam na dół gdzie czekała Anka i odwiozła mnie na trening. Ciężko dziś ćwiczyłyśmy, ponad 5 godzin grania. 3 stycznia jedziemy na kolejne zawody.


sobota, 4 kwietnia 2015

Życzenia Wielkanocne

Hej Wszystkim, z okazji zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia. Zdrowych, pogodnych, spędzonych z przyjaciółmi z lub rodziną Świąt. Mokrego dyngusa, dużo prezentów, kolorowych pisanek.


środa, 1 kwietnia 2015

Paulina cz. 83

Kilka dni później: Wigilia Bożego Narodzenia.
Nie śpię już od 6:15 ale, że lubię poleniuchować to z łóżka wstałam dopiero po siódmej. Marcin wstał wcześniej i zrobił dla nas śniadanie. Ja jakoś nie byłam głodna dlatego podziękowałam i poszłam do kuchni. W końcu dziś Wigilia dlatego trzeba było zacząć coś przygotowywać, na szczęście niektóre potrawy przygotowałam już wczoraj, więc miałam mniej do roboty. Stojąc przy stole podszedł do mnie, złapał mnie w pasie. Ja od razu się od niego oderwałam.
- Zostaw!
- Dalej jesteś zła? - zapytał tak gdyby nic się nie stało.
- Nawet się do mnie nie odzywaj. Zastanów się.
- Przepraszałem Cię już, co jeszcze mam zrobić?
- Może zastanów się, chyba aż tak skomplikowana nie jestem - odpowiedziałam ironicznie i odeszłam.
Nie zwracając uwagi na niego kontynuowałam.
Już o jedenastej miałam gotową kapustę z grochem, rybę po grecku i rolady. Kończyłam robić uszka do barszczu; w sumie zrobiłam ich pięćdziesiąt. Praktycznie miałam wszystko gotowe; w lodówce miałam pierogi z kapustą i grzybami, makówki - to wszystko przygotowałam sobie wczoraj. A no tak do zrobienia został mi jeszcze karp, wyleciało mi to z głowy. Zabrałam się do roboty, miałam nadzieję, że szybko to skończę i będę mogła trochę odpocząć. Od wczoraj nic innego nie robię a mój narzeczony, siedzi i nic nie robi. Nagle zadzwonił mi telefon - odebrałam.
- ...
- O cześć.
- ...
- Tobie też Wesołych Świąt
- ....
- Wiesz co to może za godzinę na rynku?
- ...
- To pa, do zobaczenia - zakończyłam rozmowę w lepszym nastroju niż ją rozpoczęłam.
Dokończ za mnie bo ja wychodzę - oświadczyłam Marcinowi.
- Gdzie idziesz - zapytał z przekonaniem, że mu odpowiem. A ja udając, że go nie słyszałam poszłam do sypialni ubrałam się, pomalowałam, spięłam włosy, ubrałam buty i wyszłam.
Dotarłam na rynek i zobaczyłam, że Ania już jest.
- O Hej. - przywitałam się z nią całując w policzek.
- Cześć - odpowiedziała dość entuzjastycznie.
- To idziemy na kawę?
- Tak jasne, chodź tu jest fajna nowa kawiarnia "Pod różą"
W lokalu zajęłyśmy miejsca i zamówiłyśmy kawę i lody. Po krótkim czasie kelnerka przyniosła nam to co chciałyśmy. Rozmawiałyśmy z Anią o wszystkim bo dawno się nie widziałyśmy.
- A ty jak spędzasz Święta? - zapytała koleżanka
- Z narzeczonym ale nie wyobrażam sobie miłej atmosfery.
- Czemu?
- Od dwóch dni jestem na niego wściekła. Obiecał mi, że cokolwiek pomoże a cały czas go nie ma. Jeszcze on ma do mnie pretensje, że to mnie nie ma w domu, że tylko na treningi jeżdżę, do tego zrobił mi wyrzuty, że musi po mnie przyjeżdżać. No to się wkurzyłam, wygarnęłam mu to wszystko, rzuciłam jego kluczki z auta i wyszłam z domu. Jak wróciłam to jego nie było, przyszedł o 03:00 nad ranem pijany. To ja żeby zrobić mu jeszcze bardziej na złość zamknęłam sypialnie i spał na kanapie. Od dwóch dni w ogóle nie rozmawiamy, praktycznie się mijamy.
- Proszę Cię dziś jest Wigilia pogodzicie się.
- Coś tego nie widzę. Od razu przypomina mi się tak jak było w domu.
Do domu wróciłam około piętnastej. Praktycznie było już wszystko gotowe.
(Kilka godzin później)
Zegar wybił 18:00 - razem z Marcinem ustaliliśmy, że zaczniemy tak jeść. Oczywiście w międzyczasie zdążyliśmy się pokłócić.
- Dobra ja idę się ubrać a ty naszykuj stół.
- Okej.
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wyszłam. Marcin miał na sobie garnitur, oboje wyglądaliśmy inaczej. Na początku wzięliśmy opłatek i poskładaliśmy sobie życzenia. Ja od razu się popłakałam, ale nie chciałam żeby zauważył to narzeczony, dlatego szybko otarłam łezki i zasiedliśmy do stołu.
- Rozmazałaś się - zauważył
- Co się stało? - zapytał zaniepokojony.
- Nic po prostu się wzruszyłam, wiesz jak u mnie było w domu, zawsze kłótnie, myślałam że się nie pogodzimy i atmosfera nie będzie zbyt miła, ale ... pomyliłam się. U mnie w domu nie było tego; brakowało ... brakowało słowa "Przepraszam"
Marcin przytulił mnie mocno i nic nie powiedział, uspokajał mnie. Po wieczerzy posprzątaliśmy ze stołu, włączyliśmy kolędy i usiedliśmy wygodnie na kanapie.
- Proszę to dla ciebie - Marcin wręczył mi torbę z prezentem.
- Jejku, dziękuje. A ja też coś dla Ciebie mam, poczekaj. - poszłam do pokoju, i przyniosłam mu mały upominek.
- A to dla Ciebie za to, że jesteś.
- Siedzieliśmy i rozpakowywaliśmy prezenty. Dostałam do niego komplet biżuterii z Apartu i nowy telefon, bo tamten coś mi się psuł.
- Dziękuje, jesteś Kochany, mocno go przytuliłam go i pocałowałam.
- Ty też jesteś kochana. Po co się tak bardzo wykosztowałaś.
- Bo cię kocham. A tobie bardzo się ten zegarek podobał.
Odłożyliśmy prezenty i włączyliśmy TV, śpiewaliśmy razem kolędy i patrzyliśmy na świąteczne filmy. O północy wybraliśmy się razem na pasterkę. Wróciwszy byliśmy bardzo zmęczeni i szybko zasnęliśmy.

środa, 25 lutego 2015

Paulina cz. 82

Około 20:00 rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, wiedziałam, że to Kaśka. Przywitałam się  nią i zaprosiłam ją do środka. Kinga siedziała przy stole w ręku trzymając kubek z melisa. Po chwili wszyscy siedzieliśmy a ja nie wiedziałam od czego zacząć, wiedziałam, że czeka mnie teraz trudne zadanie. Jak już zaczęłam to poszło jakoś z górki, nie było nawet tak źle, a Kasia przyjęła to spokojnie, chyba wiedziała co się szykuje.
Do wspólnego rozwiązania doszłyśmy 3 godziny później. Koleżanka zgodziła się żeby nastolatka została u mnie na noc. Marcin przyszedł do domu po 22:00 ale nie chciał nam przerywać dlatego do razu poszedł do sypialni. 
Przed północą pożegnałam Kasię, Kinga poszła się umyć a ja w między czasie pozmywałam naczynia i poszłam do mojego narzeczonego. 
- Zmęczona?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - położyłam się na łóżku i przytuliłam do niego. 
Po pół godziny nastolatka wyszła z łazienki i wtedy mogłam ja iść się wykąpać, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i pognałam. Jak kładłam się spać było po północy. 
*** Następny dzień***
Budzik zadzwonił równo 7:00, wstałam powoli z łóżka, wyciągnęłam jakieś ciuchy z szafy i poszłam się ubrać, już po 20 minutach byłam gotowa i pomalowana. W kuchni czekała na mnie miła niespodzianka a tak dokładnie to śniadanie przygotowane przez mojego narzeczonego z czego byłam zadowolona, bo mogłam spokojnie zjeść i wypić kawę. O wpół do ósmej obudziłam Kingę, ale wcześniej pożegnałam się z Marcinem. Po 8:00 wyszłyśmy z mieszkania zamykając przy tym drzwi. Nie chciałam Kingi narażać i jechać motocyklem dlatego szliśmy dziś spacerkiem. Po drodze spotkałyśmy Piotrka, który podwiózł nas do celu. Podziękowałam mu i każdy udał się w swoją stronę.
- Kinga poczekaj tu. - powiedziałam dziewczynie gdy dotarliśmy pod drzwi gabinetu a ja weszłam do środka.
- Hej Dominika.
- O cześć, a ty tak wcześniej?
- No jakoś tak wyszło, bo szłam spacerkiem ale podrzucił mnie Piotr.
- Aaa no tak. - zaśmiała się pod nosem.
- Dominika bo jest sprawa.
- Tak co się dzieje.
- Bo mam dziewczynę i jest w ciąży tylko nie wiemy, który to miesiąc i czy wszystko w porządku. Nie znam się na tym, ale wydaje mi się, że coś nie gra, bo wczoraj jak byłam u mnie zrobiła się nagle blada, miała gorączkę wysoką i ogólnie. Mogłabyś ją przebadać?
- No jasne. A gdzie ona teraz jest?
- Pod salą siedzi.
- To czekaj ja się przebiorę i ją zawołasz.
O 9:00 zaczynał się obchód Kinga była już po badaniu i pobraniu krwi. Jeżeli badania nic nie wykażą to nic się takiego nie dzieje.
W między czasie nastolatka poszła do bufetu a ja spokojnie zajęłam się papierami a potem przyjechała Kasia żeby ją odebrać. Po obchodzie przyszły 4 pacjentki i miał odbyć się jeden planowy poród, który odbył się ale niestety z komplikacjami. Pacjentka po cesarskim cięciu dostała silnego krwotoku i mimo naszych starań kobiety nie udało się uratować. Wychodząc z sali przekazałam mężczyźnie smutne wieści i poszłam do pokoju lekarskiego; Dominiki nie było, ja usiadłam przy biurku i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, przecież ona była taka młoda. Na odreagowanie zrobiłam sobie mocnej kawy i wszyłam przed szpital. Usiadłam na ławce i wpatrywałam się w niebo, było zachmurzone, był grudzień a śniegu dalej nie ma.
Gdy przyszłam już do pokoju Pani doktor siedziała przy komputerze i coś pisała.
- Dominika mam prośbę.
- No mów.
- Mogłabym wyjść dziś pół godziny wcześniej bo mam trening.
- Tak jasne, i tak nie ma nic do roboty. To ubierz się i idź a ja tu jeszcze posiedzę.
- Dzięki. Pa.
- Powodzenia. Na razie.
Jak wyszłam to zadzwoniłam do Marcina z zapytaniem czy po mnie przyjedzie. Po 15 minutach podjechał pod szpital na motocyklu a ja szybko założyła kask i pojechaliśmy. Na sali byłam o 16:30 i  już się rozgrzewałam. Po 3 godzinach skończyliśmy, mój narzeczony już na mnie czekał.
W domu od razu poszłam się myć, a mój kochany przyszły mąż zrobił kolacje. O 22 byłam już tak zmęczona, że miałam ochotę przytulić się do Marcin i pójść spać, ale najpierw zadzwoniłam do Dominiki i zapytałam i wyniki Kingi. Na szczęście wszystko okazało się być w porządku. Napisałam do koleżanki SMS, że z jej córką ok ale musi ją kontrolować.
Na dobranoc wypiłam gorące kakao i poszłam spać.
---------------------------------->
Wiem, iż trochę krótkie to ale trochę nauki jest i nie zbyt wyrabiam. Jak dziś weszłam na bloga i zobaczyłam tyle wyświetleń to zaniemówiłam. Jestem wam ogromnie wdzięczna.
DZIĘKUJE :*

poniedziałek, 2 lutego 2015

Paulina cz. 81

Po rozmowie z Piotrem on poszedł ją przebadać a ja poszłam zrobić nam kawy. Martwiłam się o Kingę. Na razie nie dzwoniłam do Kaśki, bo nie chciałam jej denerwować, zobaczymy co powie Piotr. Kawę położyłam na stole i poszłam zobaczyć do sypialni, kolega właśnie badał brzuch nastolatki.
- I jak?
- Wiesz co, nic takiego tu nie ma, wydaje mi się, że powinna iść do ginekologa. 
- Tak, wiem jutro z nią pójdę.
- Paula, daj termometr, bo wydaje mi się, że ona ma gorączkę. 
Podałam koledze urządzenie i wyszłam z pokoju. Zbliżała się 14:00 a ja dalej nie wzięłam tabletek - zapomniałam. Sięgnęłam do szafki z lekami i wyciągnęłam potrzebne opakowania, kapsułki wsypałam do kubka. 
W tym momencie właśnie wszedł Piotrek
 - A ty jeszcze nie brałaś leków. - zapytał zaniepokojony 
 - Nie miałam kiedy. Podasz mi wodę?
- Tak jasne. 
- Dzięki 
- A ty kiedy idziesz na badania. 
- Nie wiem na razie czuje się dobrze. - A co z Kingą?
-Ma podwyższoną temperaturę.
- Okey, na razie nic jej nie podamy tylko zimną wodę i okłady zrobimy. 
- To będzie najlepsze wyjście. To ty siadaj a ja się zajmę nią.
- Nie no co ty Piotr. Daj.
- Nie. Ty weź leki a ja idę do niej. 
- Dzięki. 
Usiadłam przy stole i połknęłam wszystkie kapsułki popijając wodą. Po niedługim czasie przyszedł Piotr. Kinga zasnęła a my razem z kolegą usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy rozmawiać.
*** 2 godziny później ***
Kiedy Kinga się obudziła nie miała już gorączki a to oznaczało poprawę jej zdrowia. Piotrek osłuchał ją i zbadał brzuch na szczęście nastolatka czuła się już dobrze.
- Ciociu mogę zrobić sobie herbaty?
- Tak jasne, ale lepiej będzie jak ty się jeszcze położysz a ja Ci zrobię.
- Nie, nie mogę długo leżeć, ja tak nie wytrzymam.
- Dobra.
- To ja zrobię a wy sobie jeszcze pogadajcie. Napijecie się czegoś?
- Nie ja jeszcze mam kawę ale Piotr.
- Nie ja też dzięki i tak zaraz do domu się zbieram.
- Jutro się zobaczymy na dyżurze?
- Tak. A podwieźć Cię?
- Nie. pojadę moim motocyklem, albo raczej na piechotę bo z Kingą muszę iść.
- Ale to przecież możemy na moto - wtrąciła Kinga.
- Nie w Twoim stanie lepiej nie.
- Ale ciociu. Proszę
- Pomyślimy.
- Dobra, Paula ja się zbieram, jak by co to dzwoń,
- Dzięki za pomoc Piotr, nie wiem jak bym sobie bez Ciebie poradziła.
- Nie ma za co, zawsze do usług, do jutra.
- Pa.
Przytuliłam się z Piotrkiem dałam mu buziaka w policzek i zamknęłam za nim drzwi.
- Przystojny ten Piotr. - stwierdziła Kinga.
Ja nic nie powiedziałam tylko zaczęłam się śmiać. Dziewczyna stanęła przy oknie w ręku trzymając gorący kubek z herbatą a ja poszłam do kuchni i przygotowała dla nas spaghetti.
- Jejku jak tu u was ładnie. Niby miasto a tak inaczej.
- Oj ja to bym wyjechała na wieś. Tam to cisza i spokój.
- A nie wiesz kiedy mama ma przyjechać?
- Wiesz co, trudno mi powiedzieć, ale w sumie lepiej będzie jak dziś będziesz u mnie spała, miejsce jest także problem to to by nie był, ale nie wiem czy twoja mama się zgodzi.
- No w sumie po co tam jechać do domu i rano znów do Ciebie jechać, lepiej by było gdybym tę jedną noc spędziła u Was, ale matce znów będzie coś nie pasować.
- Kinia, nie mów tak, jakoś przekonam mamę żeby się zgodziła.
- Ja z nią nie wytrzymam, przecież jak ona się dowie, że jestem w ciąży to mnie zabije - powiedziała zła i zarazem przestraszona dziewczyna.
- Ja porozmawiam z mamą na pewno będzie dobrze.
- Dziękuje ciociu.