środa, 25 lutego 2015

Paulina cz. 82

Około 20:00 rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi, wiedziałam, że to Kaśka. Przywitałam się  nią i zaprosiłam ją do środka. Kinga siedziała przy stole w ręku trzymając kubek z melisa. Po chwili wszyscy siedzieliśmy a ja nie wiedziałam od czego zacząć, wiedziałam, że czeka mnie teraz trudne zadanie. Jak już zaczęłam to poszło jakoś z górki, nie było nawet tak źle, a Kasia przyjęła to spokojnie, chyba wiedziała co się szykuje.
Do wspólnego rozwiązania doszłyśmy 3 godziny później. Koleżanka zgodziła się żeby nastolatka została u mnie na noc. Marcin przyszedł do domu po 22:00 ale nie chciał nam przerywać dlatego do razu poszedł do sypialni. 
Przed północą pożegnałam Kasię, Kinga poszła się umyć a ja w między czasie pozmywałam naczynia i poszłam do mojego narzeczonego. 
- Zmęczona?
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - położyłam się na łóżku i przytuliłam do niego. 
Po pół godziny nastolatka wyszła z łazienki i wtedy mogłam ja iść się wykąpać, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i pognałam. Jak kładłam się spać było po północy. 
*** Następny dzień***
Budzik zadzwonił równo 7:00, wstałam powoli z łóżka, wyciągnęłam jakieś ciuchy z szafy i poszłam się ubrać, już po 20 minutach byłam gotowa i pomalowana. W kuchni czekała na mnie miła niespodzianka a tak dokładnie to śniadanie przygotowane przez mojego narzeczonego z czego byłam zadowolona, bo mogłam spokojnie zjeść i wypić kawę. O wpół do ósmej obudziłam Kingę, ale wcześniej pożegnałam się z Marcinem. Po 8:00 wyszłyśmy z mieszkania zamykając przy tym drzwi. Nie chciałam Kingi narażać i jechać motocyklem dlatego szliśmy dziś spacerkiem. Po drodze spotkałyśmy Piotrka, który podwiózł nas do celu. Podziękowałam mu i każdy udał się w swoją stronę.
- Kinga poczekaj tu. - powiedziałam dziewczynie gdy dotarliśmy pod drzwi gabinetu a ja weszłam do środka.
- Hej Dominika.
- O cześć, a ty tak wcześniej?
- No jakoś tak wyszło, bo szłam spacerkiem ale podrzucił mnie Piotr.
- Aaa no tak. - zaśmiała się pod nosem.
- Dominika bo jest sprawa.
- Tak co się dzieje.
- Bo mam dziewczynę i jest w ciąży tylko nie wiemy, który to miesiąc i czy wszystko w porządku. Nie znam się na tym, ale wydaje mi się, że coś nie gra, bo wczoraj jak byłam u mnie zrobiła się nagle blada, miała gorączkę wysoką i ogólnie. Mogłabyś ją przebadać?
- No jasne. A gdzie ona teraz jest?
- Pod salą siedzi.
- To czekaj ja się przebiorę i ją zawołasz.
O 9:00 zaczynał się obchód Kinga była już po badaniu i pobraniu krwi. Jeżeli badania nic nie wykażą to nic się takiego nie dzieje.
W między czasie nastolatka poszła do bufetu a ja spokojnie zajęłam się papierami a potem przyjechała Kasia żeby ją odebrać. Po obchodzie przyszły 4 pacjentki i miał odbyć się jeden planowy poród, który odbył się ale niestety z komplikacjami. Pacjentka po cesarskim cięciu dostała silnego krwotoku i mimo naszych starań kobiety nie udało się uratować. Wychodząc z sali przekazałam mężczyźnie smutne wieści i poszłam do pokoju lekarskiego; Dominiki nie było, ja usiadłam przy biurku i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, przecież ona była taka młoda. Na odreagowanie zrobiłam sobie mocnej kawy i wszyłam przed szpital. Usiadłam na ławce i wpatrywałam się w niebo, było zachmurzone, był grudzień a śniegu dalej nie ma.
Gdy przyszłam już do pokoju Pani doktor siedziała przy komputerze i coś pisała.
- Dominika mam prośbę.
- No mów.
- Mogłabym wyjść dziś pół godziny wcześniej bo mam trening.
- Tak jasne, i tak nie ma nic do roboty. To ubierz się i idź a ja tu jeszcze posiedzę.
- Dzięki. Pa.
- Powodzenia. Na razie.
Jak wyszłam to zadzwoniłam do Marcina z zapytaniem czy po mnie przyjedzie. Po 15 minutach podjechał pod szpital na motocyklu a ja szybko założyła kask i pojechaliśmy. Na sali byłam o 16:30 i  już się rozgrzewałam. Po 3 godzinach skończyliśmy, mój narzeczony już na mnie czekał.
W domu od razu poszłam się myć, a mój kochany przyszły mąż zrobił kolacje. O 22 byłam już tak zmęczona, że miałam ochotę przytulić się do Marcin i pójść spać, ale najpierw zadzwoniłam do Dominiki i zapytałam i wyniki Kingi. Na szczęście wszystko okazało się być w porządku. Napisałam do koleżanki SMS, że z jej córką ok ale musi ją kontrolować.
Na dobranoc wypiłam gorące kakao i poszłam spać.
---------------------------------->
Wiem, iż trochę krótkie to ale trochę nauki jest i nie zbyt wyrabiam. Jak dziś weszłam na bloga i zobaczyłam tyle wyświetleń to zaniemówiłam. Jestem wam ogromnie wdzięczna.
DZIĘKUJE :*

poniedziałek, 2 lutego 2015

Paulina cz. 81

Po rozmowie z Piotrem on poszedł ją przebadać a ja poszłam zrobić nam kawy. Martwiłam się o Kingę. Na razie nie dzwoniłam do Kaśki, bo nie chciałam jej denerwować, zobaczymy co powie Piotr. Kawę położyłam na stole i poszłam zobaczyć do sypialni, kolega właśnie badał brzuch nastolatki.
- I jak?
- Wiesz co, nic takiego tu nie ma, wydaje mi się, że powinna iść do ginekologa. 
- Tak, wiem jutro z nią pójdę.
- Paula, daj termometr, bo wydaje mi się, że ona ma gorączkę. 
Podałam koledze urządzenie i wyszłam z pokoju. Zbliżała się 14:00 a ja dalej nie wzięłam tabletek - zapomniałam. Sięgnęłam do szafki z lekami i wyciągnęłam potrzebne opakowania, kapsułki wsypałam do kubka. 
W tym momencie właśnie wszedł Piotrek
 - A ty jeszcze nie brałaś leków. - zapytał zaniepokojony 
 - Nie miałam kiedy. Podasz mi wodę?
- Tak jasne. 
- Dzięki 
- A ty kiedy idziesz na badania. 
- Nie wiem na razie czuje się dobrze. - A co z Kingą?
-Ma podwyższoną temperaturę.
- Okey, na razie nic jej nie podamy tylko zimną wodę i okłady zrobimy. 
- To będzie najlepsze wyjście. To ty siadaj a ja się zajmę nią.
- Nie no co ty Piotr. Daj.
- Nie. Ty weź leki a ja idę do niej. 
- Dzięki. 
Usiadłam przy stole i połknęłam wszystkie kapsułki popijając wodą. Po niedługim czasie przyszedł Piotr. Kinga zasnęła a my razem z kolegą usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy rozmawiać.
*** 2 godziny później ***
Kiedy Kinga się obudziła nie miała już gorączki a to oznaczało poprawę jej zdrowia. Piotrek osłuchał ją i zbadał brzuch na szczęście nastolatka czuła się już dobrze.
- Ciociu mogę zrobić sobie herbaty?
- Tak jasne, ale lepiej będzie jak ty się jeszcze położysz a ja Ci zrobię.
- Nie, nie mogę długo leżeć, ja tak nie wytrzymam.
- Dobra.
- To ja zrobię a wy sobie jeszcze pogadajcie. Napijecie się czegoś?
- Nie ja jeszcze mam kawę ale Piotr.
- Nie ja też dzięki i tak zaraz do domu się zbieram.
- Jutro się zobaczymy na dyżurze?
- Tak. A podwieźć Cię?
- Nie. pojadę moim motocyklem, albo raczej na piechotę bo z Kingą muszę iść.
- Ale to przecież możemy na moto - wtrąciła Kinga.
- Nie w Twoim stanie lepiej nie.
- Ale ciociu. Proszę
- Pomyślimy.
- Dobra, Paula ja się zbieram, jak by co to dzwoń,
- Dzięki za pomoc Piotr, nie wiem jak bym sobie bez Ciebie poradziła.
- Nie ma za co, zawsze do usług, do jutra.
- Pa.
Przytuliłam się z Piotrkiem dałam mu buziaka w policzek i zamknęłam za nim drzwi.
- Przystojny ten Piotr. - stwierdziła Kinga.
Ja nic nie powiedziałam tylko zaczęłam się śmiać. Dziewczyna stanęła przy oknie w ręku trzymając gorący kubek z herbatą a ja poszłam do kuchni i przygotowała dla nas spaghetti.
- Jejku jak tu u was ładnie. Niby miasto a tak inaczej.
- Oj ja to bym wyjechała na wieś. Tam to cisza i spokój.
- A nie wiesz kiedy mama ma przyjechać?
- Wiesz co, trudno mi powiedzieć, ale w sumie lepiej będzie jak dziś będziesz u mnie spała, miejsce jest także problem to to by nie był, ale nie wiem czy twoja mama się zgodzi.
- No w sumie po co tam jechać do domu i rano znów do Ciebie jechać, lepiej by było gdybym tę jedną noc spędziła u Was, ale matce znów będzie coś nie pasować.
- Kinia, nie mów tak, jakoś przekonam mamę żeby się zgodziła.
- Ja z nią nie wytrzymam, przecież jak ona się dowie, że jestem w ciąży to mnie zabije - powiedziała zła i zarazem przestraszona dziewczyna.
- Ja porozmawiam z mamą na pewno będzie dobrze.
- Dziękuje ciociu.