piątek, 26 czerwca 2015

Paulina cz. 84

30.12
Dziś rano znów musiałam jechać na trening w końcu za niedługo mistrzostwa. Po 3 godzinach grania pojechałam prosto do szpitala. Od dwóch dni mam dyżur na chirurgii więc jest ostry zamęt; nie mam nawet chwili wytchnienia. Operacja za operacją, konsultacje, ostry dyżur, karetka. Dziś czekała mnie operacja wyrostka robaczkowego a potem izba przyjęć. Do domu wracam zmęczona i nie mam siły na nic. Marcin odebrał mnie spod szpitala dlatego nie musiałam iść na pieszo. Po drodze pojechaliśmy do marketu zrobiliśmy zakupy, w domu szybko zmieniłam strój i pomogłam narzeczonemu w przygotowaniu kolacji. O 20:00 jedliśmy ostatni posiłek; ja pozmywałam a Marcin poszedł się myć. W tym momencie zaczął dzwonić mój telefon, szybko odszukałam go w torbie i odebrałam.
- Halo?
- ...
- Hej, nie nie mamy żadnych planów na sylwestra.
- ...
- Nie no Ania nie będziemy wam przeszkadzać.
- ...
- Okej, przyjdziemy dzięki za zaproszenie.
- ...
- Tak jasne, ja też muszę coś kupić, bo nie mam się w co ubrać. - po tych słowach obie zaczęłyśmy się śmiać.
- ...
- To do jutra, rano Ci zadzwonię. Okey?
- ...
Rozłączyłam się i szybko wróciłam do zaprzestanej czynności sprzed kilkunastu minut. Po krótkim czasie mój przyszły mąż wyszedł z łazienki.
- Kto dzwonił? - zapytał ciekawy.
- Ania, zaprasza nas na sylwestra.
- A ja miałam nadzieję, że spędzimy go we dwoje.
- No ja też miałam taką nadzieję ale nie mogłam odmówić -  powiedziałam z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
Szybko się do niego przytuliłam i razem poszliśmy do sypialni. Tak szybko jak się położyłam tak usnęłam.
Już o 06:00 następnego dnia wstałam i poszłam pod prysznic, umyłam włosy rozczesałam je i w ręczniku wróciłam do sypialni. Szybko poszukałam jakiś ciuchów i zaczęłam się przebierać - Marcin już nie spał a jego wzrok wędrował po moim ciele.
- Kochanie śpieszysz się gdzieś? - zapytał z nadzieją w głosie
- Niestety tak, jestem umówiona z Anką na zakupy.
- A może mogłabyś się spóźnić. - zapytał i objął mnie w pasie nie pozwalając ubrać koszulki.
- Nie, ale może wieczorkiem możesz na coś liczyć.
Pocałowałam go i poszłam się malować. Po 10 minutach na stole leżały kanapki i on właśnie zalewał gorącą kawę. Usiadłam na chwile przy stole, ugryzłam kanapkę i właśnie dostałam SMS.
" Paula to może o 10 na rynku?" Szybko odpisałam koleżance na wiadomość i w spokoju jadłam śniadanie. Z narzeczonym uzgodniłam, że nie musi po mnie przyjeżdżać.
Na zakupach spędziłyśmy ponad 4 godziny i kupiłyśmy różne ciuszki.  Koleżanka odwiozła mnie pod dom. Odłożyłam zakupy, szybko wzięłam strój i zbiegłam na dół gdzie czekała Anka i odwiozła mnie na trening. Ciężko dziś ćwiczyłyśmy, ponad 5 godzin grania. 3 stycznia jedziemy na kolejne zawody.