środa, 24 kwietnia 2013

Paulina cz. 29


Z Pawłem wymieniłem nie numerami. Justyna już po kilku dniach wyszła, niestety Paulina wyszła dopiero po 3 tygodniach ze względy na chorobę. Dziewczyny się polubiły. Ona nie pójdzie jutro do szkoły. Ta to ma fajnie, ale ja też  może nie pójdę co mi tam. Mama Pauliny przywiozła jej obiad. Gdyby nie ja to ona by go nie zjadła. Cały dzień minął na gadaniu o byle czym. Wszyscy się fajnie bawili. Dzień skończył się szybko. Werka na noc pojechała do domu a ja chciałem zostać, lecz lekarz mnie przekonał żebym poszedł. Wróciłem do domu padnięty i od razu się położyłem. Zegar rano zadzwonił o 6:00. Byłem zmęczony i poprosiłem rodziców żeby nie iść do szkoły. Po długich błaganiach zgodzili się. Moja ukochana czuła się z dania na dzień lepiej, i ja zrozumiałem że jest dla mnie jedyną dziewczyną. Po obiedzie na SOR przyszła Wera, Kamil, Bartek i Natalia. W szkole nikt nie wiedział co mi jest. I niech tak pozostanie. Tak mijały godziny, dni tygodnie aż nadszedł dzień wyjścia. Na reszcie, rano obudziłam się o 6:00 wstałam, ubrałam się, umyłam byłam taka podekscytowana. Zjadłam śniadanie i czekałam na pana doktora.
- A Panienka gdzie się wybiera? - zażartował.
- No jak to panie doktorze do domu. 
- Oj, zastanowię się czy cię wypuścimy. 
- Ale wy tu macie dużo innych pacjentów , jednego w tę stronę, jednego w drugą co to za różnica? haha 
- No, wiesz do nas do jednak coś. Choć pokaż tę rękę. 
Po zbadaniu ręki wszystko było ok:
- Wszystko ładnie się goi, więc dziś dostaniesz wypis i idziesz do domu.
- Super, cieszę się. 
- A co u nas Ci się nie podobało?
- Nie tylko chcę już do szkoły, nie byłam tam miesiąc. 
-Aaa No to najwyższa pora. Ale na w-f będziesz mieć zwolnienie. 
- Nie ma mowy. Ja mam ważne zawody. Przez miesiąc nie ćwiczyłam cały czas szpitale. Moje kondycja jest gorsza. Musze to nadrobić. 
- Ale sama się do takiego stanu do prowadziłaś. 
- Wiem, ale proszę, jak by się coś działo to przyjdę. Błagam
- No dobrze ale nie obciążaj jej ok?
- Tak, oczywiście. 
Zaczęłam skakać jak jakaś głupia. Rzuciłam się na pana doktora i zaczęłam dziękować. Byłam wdzięczna za uratowanie życia bo zrozumiałam że mam dla kogo Żyć. Po wyjściu pojechaliśmy do domu.  Tam miałam pogadankę z mamą i wgl. Ale co mi tam. W domu zjadłam porządny obiad i kolację. Potem wzięłam kąpiel i poszłam spać.


Przepraszam że takie krótkie ale nie mam weny i wgl. Jest już późno, więc idę się położyć.  Tu macie zdjęcie i piosenkę.







3 komentarze:

  1. Czekam na happy end !. albo jak to ujęłaś smutny happy end :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja także czekam.No i wygląda na to że tylko ja nie mam bloga. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Huehue no to prawda Renesmee. Niestety będzie smutny Happy End. xDD

    OdpowiedzUsuń