piątek, 7 listopada 2014

Paulina cz. 70

Kolejny nudy dzień, bez pracy, praktyk. Ja tak dłużej nie mogę. Większość się dziwi jak ja tak nie mogę wysiedzieć, poleżeć ile chce i nic nie robić, po godzinie leżenia i nic nie robienia mnie już nosi, ja nie umiem nic nie robić, z chęcią bym się z kimś zamieniła. Zwlokłam się z łóżka, wzięłam wszystkie tabletki, którymi się faszerowałam, ubrałam się i zadzwoniłam do Moniki. Po krótkiej rozmowie z koleżanką, umówiłyśmy się na zakupy. Wzięłam moto i po 20 minutach byłam pod jej blokiem, razem pojechałyśmy do centrum handlowego. Obeszłyśmy wszystkie sklepy jakie były możliwe, po drodze usiedliśmy na kawę i duże lody, miałam na nie wielką ochotę, posiedziałyśmy, poplotkowałyśmy. Własnie wchodziliśmy do ostatniego sklepu i powoli mieliśmy wracać,  każda miała dwie ręce toreb z ciuchami butami i nie tylko. Tam kupiłam sobie szal który mi się strasznie podobał i już mieliśmy wychodziliśmy ale zauważyłam moją wychowawczynię, nie mogłam się z nią nie przywitać, i tak od słowa do słowa i gadaliśmy przez pół godziny, umówiliśmy się, że w przyszłym tygodniu spotkamy się na dłużej i pogadamy, w końcu nie widziałyśmy się przez kilka dobrych lat. Razem z Moniką udałyśmy się na podziemny parking, spakowałyśmy  zakupy i ruszyłyśmy do niej do domu. Gdy już byłyśmy na miejscu Monika dostała telefon.
- Halo? 
- ...
- Tak słucham 
- ...
- Ale jak to ja miałam mieć dziś wolne. 
- ...
- Dobra zaraz będę. 
- ..
Koleżanka rozłączyła się i widać, że była zdenerwowana. 
- Co się stało?
- Nic, kurde miałam mieć dziś wolne a muszę jechać do szpitala, bo jakiś nagły przypadek i jestem pilnie wzywana. Przepraszam Cie. Miałyśmy fajnie spędzić dzień i nici z tego. 
- Ale Monika ja się nie gniewam, nie mam o co. Ale mam prośbę. Pozwól mi z Tobą jechać. Ja i tak w domu nic nie robię siedzie i szlak mnie trafia. Ja nie umiem tak. 
- Okej, jak tak bardzo chcesz to chodź, pomożesz mi. 
Obie zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy w drogę. O tej porze wiedziałyśmy, że będą korki ale jakoś Monia objechała skrótem i nie musiałyśmy długo jechać. Po krótkiej jeździe byliśmy już na parkingu szpitalnym.
Weszłyśmy do środka, i od razu pokierowano nas na 3 piętro. Potem zauważyłyśmy Michała.
- Hej, Michał. Co się dzieję? Czemu musiałam strać wolny dzień?
- Potrzebujemy Cię na sali operacyjnej. Ciężki przypadek, mężczyzna około 30, potrącił go samochód. Wstrząs mózgu, zmiażdżona lewa stopa, uraz wewnętrzny, i złamanie otwarte prawej ręki. 
- To jak on upadł pod ten samochód. 
- Tego nie wiem, podobno wszedł na pasy i nie zauważył jadącego z lewej strony samochodu, odbiło go o 300 m dalej i tam spadając nabił się na jakiś pręt. 
- Oj to koleś ma ciężko. Dobra ja się przebieram, a Adama nie było?
- To właśnie nie odbierał telefonów, dlatego zadzwoniliśmy do ciebie. 
- Michał czy ja też bym mogłabym pomóc w tej operacji? -wtrąciłam się do rozmowy.
- Ale ty masz  ponoć zwolnienie. 
- Jejku, Michał nie daj się prosić. Siedzę w domu sama jak palec i co mam robić. 
- Kup sobie psa albo kota nie będziesz sama. 
- Haha bardzo śmieszne. 
- prawdziwe, przebieraj się.
- Dzięki kochany jesteś.
Razem z koleżanką szybko pognałyśmy na blok operacyjny, po kilku minutach byłyśmy gotowe. Czekaliśmy na Sebastiana. Po kilku chwilach przyszedł Seba i mogliśmy zacząć operacje
 *** Kilka godzin później ***
Operacja była strasznie męcząca, facet miał sporo szczęście, że nie stało się nic bardziej poważnego. Niestety musieliśmy amputować mu lewą stopę, nic więcej nie dało się zrobić. Zmęczone udałyśmy się do bufetu na dobre ciacho i kawę. Do domu wróciłam po 18:00, no nieźle cały dzień mnie nie było.
Marcin leżał na kanapie ze swoimi papierami, chyba mu się usnęło. Podeszłam do niego i pocałowałam go w głowę. Niestety chyba go tym obudziłam. Przywitałam się z nim i poszłam zrobić kolację. Potem usiedliśmy na kanapie i ukochany puścił jakiś film, wtuliłam się w niego i nawet nie wiem kiedy mi się usnęło.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz