niedziela, 28 września 2014

Paulina cz. 69


 Po niecałej godzinie byliśmy na miejscu, na szczęście nie było żadnej mszy, dlatego poszliśmy od razu do zakrystii. 
- Szczęść Boże 
- A Szczęść Boże Paulina. 
- Proszę Księdza chcieliśmy się pobrać. Jaki jest wolny termin. 
- A na kiedy mniej więcej chcielibyście?
- Może na grudnia. 
- Niestety na grudnia wszystkie terminy są pozajmowane. A nie lepiej by wam było jak będzie cieplej?
- A jaki jest potem wolny termin?
- Ja bym proponował na 25 marca. 
- No, w sumie. 
- Co ty na to Marcin? - zwróciłam się do mojego chłopaka. 
- Tak to dobry pomysł. Nie będzie za zimno ani za ciepło. W sam raz :)
- To bierzemy ten termin. 
- A nauki przedmałżeńskie? One trwają dwa miesiące
- To może weźmiemy teraz. Październik listopad, będziemy mieli już to z głowy. 
- Jak najbardziej. To zapisać was?
- Tak i dziękujemy . 
- Szczęść Boże 
- Szczęść Boże. 
Pożegnaliśmy się, po drodze pojechaliśmy do sklepu, kupiliśmy kilka rzeczy i wróciliśmy do domu. Ja zajęłam się obiadem a Marcin szukał czegoś w internecie. Obiad dość sprawnie mi poszedł i już po 2 godzinach był gotowy. Potem narzeczony poszedł do pracy a ja zostałam w domu. Włączyłam TV i nic nie robiłam. Potem zaczęłam czytać książkę jednak długo jej nie poczytałam bo zadzwonił mój telefon. 
- Słucham ?
- ...
- A nic czytałam książkę. A ty nie masz dziś dyżuru?
- ...
 - To okej. Za 20 minut będę na miejscu. 
- ...
 - Do zobaczenia. 
Umówiłam się z Lenką na spotkanie w kawiarni tej co zawsze. Przebrałam się i wyszłam z domu. Spacerkiem szłam około 10 minut, gdy byłam już na miejscu przyjaciółka już była i czekała na mnie. 
- Hej - przywitałam się
- O jesteś już. 
- Tak przepraszam za spóźnienie. 
- Nie spóźniłaś się ja po prostu byłam wcześniej. Zamówiłam dla nas kawę i lody. 
- Okej. 
- No to co to wczoraj było?
- Nic nie było, po prostu mało spałam. W dzień praktyki a potem miałam nockę w aptece. 
- Wiesz, że nie możesz się tak przemęczać. 
- Nie. Teraz od ciebie przez 20 minut będę słyszała wywód co robię źle. Dziś to słyszałam  od Marcina. Weź przynajmniej ty się nade mną ulituj. 
- Ja Ci nic nie będę mówiła. Ty wiesz co robisz źle. Po prostu wszyscy się o Ciebie martwią i tylko tyle. 
- Do kiedy masz wolne. 
- Do niedzieli. W poniedziałek idę już normalnie do pracy, wiesz, że ja nie wysiedzę długo w domu nic nie robiąc.
- A może wybierzemy się kiedyś na jakąś imprezę. 
- No czemu nie, bardzo dobry pomysł. muszę się wyszaleć przed ślubem. 
- A macie już datę. 
- Tak dziś byliśmy u księdza i wybraliśmy 25 marzec. 
- No to fajnie. 
- No a teraz już zaliczymy nauki przedmałżeńskie. 
- Współczuje wam. 
- Już mam tego dość. No ale nie mamy wyjścia. 
Po 2 godzinach plotkowanie pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę. Wróciłam do domu, Marcina jeszcze nie było, dlatego wzięłam kluczyki i poszłam pojeździć po mieść motocyklem. Pojechałam tam gdzie zwykle czyli na tor wyścigowy. W tygodniu zazwyczaj nie było dużo osób dlatego mogła dać z siebie wszystko. Potem przyszło kilku chłopaków, trochę a nimi pogadałam i jeździłam dalej. Gdy spojrzałam na telefon miałam 6 nieodebranych połączeń od narzeczonego. Szybko do niego oddzwoniłam jednak ten nie odbierał. Pojechałam do domu, myśląc, że coś się stało. Jednak okazało się, że jestem przewrażliwiona. Mój przyszły maż siedział na kanapie i oglądał mecz. 
- Dzwoniłem do Ciebie.
- Wiem przepraszam ale nie słyszałam, jeździłam po torze. Potem ci oddzwoniłam i nagrałam się na sekretarkę. 
- Mam telefon rozładowany. 
- Okej, ja zrobię kolację. 
- Nie. Ty idź odpocznij a ja się tym zajmę. 
Wzięłam koszulkę nocną i poszłam się myć. Po pół godziny byłam gotowa, w sam raz na kolacje. Zjedliśmy razem a potem spać. Oboje byliśmy zmęczeni. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz