piątek, 12 grudnia 2014

Paulina cz. 78

Weszłam do domu i położyłam torebkę na ziemi, rozebrałam kurtkę i weszłam do salonu. Na ziemi były płatki róż, na stole były astry - moje ulubione kwiaty a w dodatku wszędzie były porozkładane zapalone świece. Marcina tam nie było, a ja byłam zaskoczona. Na stole była przygotowana kolacja. Nagle ktoś zasłonił mi oczy ręką - wiedziałam, że to on.
- Zgadnij kto to?
- Ty, mój głuptasie - odpowiedziałam rozbawiona.  
Obróciłam się i namiętnie go pocałowałam, on zaczął odwzajemniać moje pocałunki. Gdy już nie mieliśmy tchu oderwaliśmy się od siebie. 
- To na potem kochanie, a teraz kolacja. 
- Co narozrabiałeś? - uśmiechnęłam się cwaniacko. 
- Nic, po prostu Kocham Cie. 
Usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść, nie wiem jak mu się to udało ale danie było wyśmienite, nawet ja nie gotuję tak dobrze.
- Sam to wszystko przygotowałeś?
- Sam. a co zaskoczona?
- Nie, tylko po prostu się tego nie spodziewałam po Tobie. 
- No widzisz. Twój przyszły mąż jeszcze Cię nie raz zaskoczy
Po skończonej kolacji chciałam to wszystko pozmywać, ale jak widać narzeczony miał już inne plany. Podszedł do mnie do tyłu i przytulił, całując przy tym moją szyję, uśmiech sam się pojawił na mojej twarzy. Obrócił mnie w swoją stronę nie odrywając się ode mnie, 
- A może chodź do sypialni  - zaproponowałam
- Dobry pomysł.
 Marcin podniósł mnie i zaniósł do pokoju. W miedzy czasie zaczęłam piszczeć i krzyczeć żeby mnie puścił, jednak on nie spełnił mojej prośby. Położył mnie na łóżku i zaczął pieścić moje ciało. Dalej było tak jak sobie wymarzyłam - namiętny sex.
***
Otworzyłam oczy, ziewnęłam i przytuliłam się do niego. Wreszcie mogłam odpocząć w domu, to było nie do pomyślenia, że ja marzyłam o wolnym. Razem z dziewczynami mamy zamiar wybierać dla mnie suknię. Marzy mi się biała długa i welon, ale zobaczymy co znajdziemy. Mój Kotek zdążył się już obudzić.
- Obudziłeś się już skarbie
- Tak, a ty już nie śpisz?
- Nie. Ja niestety idę dziś do pracy a ty chyba umówiłaś się z dziewczynami.
- Tak, idziemy do galerii i na kawę.
- No oczywiście babskie pogaduszki.
- Bardzo śmieszne
Uśmiechnęłam się, pocałowałam go i wstałam.w yciągnęłam pierwsze ciuchy z szafy i zaczęłam się ubierać. Włosy zostawiłam rozpuszczone, zrobiłam lekki makijaż i poszłam do kuchni zjeść śniadanie i wziąć tabletki.
Po zjedzonym śniadaniu i wypiciu kakao zadzwoniłam do Agnieszki i Emilii żeby potwierdzić nasze spotkanie. Ubrałam buty, pocałowałam mojego Kotka i wyszłam z domu. Umówiłyśmy się tam gdzie zawsze czyli przy głównym wejściu do galerii handlowej, koło fontanny. Aga już była, pocałowałam ją w policzek na przywitanie.
- O Hej, już jesteś? Jak tam?
- Cześć, dobrze a tam?
- W porządku.
- To dobrze.
Czekałyśmy tylko na Emilkę i potem wspólnie poszłyśmy szukać sukni ślubnej dla mnie. W pierwszym sklepie do jakiego weszłyśmy było kilka ładnych, nawet przymierzałam ale cena też była "piękna". W drugim żadna z przymierzanych nie przypadła mi do gustu. W kilku następnych salonach zawsze mi coś nie pasowało. Byłam załamana to już ostatni salon, jak tu nic nie znajdę to chyba się zastrzelę - pomyślałam i weszłam razem z dziewczynami.
- Dzień Dobry.
- Witam, w czym mogę pomóc? - zapytała mile ekspedientka 
- Szukam sukni ślubnej.
- A jakie ma Pani wymagania?
- Musi być na pewno biała i do ziemi.
- Wydaje mi się, że znajdziemy coś dla Pani.
Przyjaciółki usiadły na kanapie a ja zaczęłam mierzyć wszystko co mi się podobało, one w międzyczasie coś oglądały i patrzyły na mnie jak na wariatkę, albo przytakiwały albo nie.
- O ta jest świetna! -Krzyknęła Aga
- Noo, świetna jest. Idealnie ci w niej. - dopowiedziała Emi
- Mi też się strasznie podoba, czuję się w niej dobrze i jest w sam raz dla mnie.
Po tym wszystkie wybuchłyśmy śmiechem. Stałam i przeglądałam się w lustrze, w którym wyglądałam przepięknie.
- Ej, bo wpadniesz w samo zachwyt.
- Już wpadłam odparłam zachwycona
Byłam szczęśliwa, bo suknia leżała na mnie idealnie a ja wyglądałam a niej przepięknie. Nie mogłam się doczekać tego szczęśliwego dla nas dnia. Zamówiłyśmy suknie i poszłyśmy do kawiarni. Tam usiadłyśmy przy stolikach i kupiliśmy kawę i pucharek lodów.
- Ej jak ja będę tak jadła z wami te lody to się nie zmieszczę do tej sukni - powiedziałam z uśmiechem 
- Cicho siedź. Wciśniemy Cię w nią jakoś.
Razem zaczęłyśmy się śmiać.
Około 14:30 wyszłyśmy z kawiarni i poszłyśmy w stronę mojego domu.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz