poniedziałek, 1 grudnia 2014

Paulina. cz 77

Budzik zadzwonił o 5:00. Wstałam uśmiechnięta, zadowolona i wypoczęta. Wyciągnęłam wybrane dzień wcześniej ciuchy  i poszłam do łazienki. Ubrałam się, włosy spięłam w kok, nie malowałam się bo na zawody to zbędne, nie jedziemy tam na wybieg tylko po to żeby wygrać złoto. Spakowałam jeszcze bluzkę, spodenki i ochraniacze. Na śniadanie zjadłam kanapki i wypiłam kawę. Gdy miałam już wychodzić szybko z szafki wyciągnęłam butelkę wody i włożyłam ją do torby. Ubrałam buty kurtkę i wyszłam z domu. Wsiadłam na motocykl i ruszyłam na hale, po 15 minutach już wchodziłam pod schody. Razem z dziewczynami spotkałyśmy się w szatni i czekaliśmy na trenera. W między czasie rozmawiałyśmy o zawodach, o życiu prywatnym i o tym jak świętujemy wygraną. Po 15 minutach wszyscy byli gotowi do wyjazdu, trener wyjaśnił co musiał i udaliśmy się do autokaru. Podczas jazdy mówiliśmy o siatkówce, to głownie był nasz temat rozmów. Po ponad godzinie dojechaliśmy na miejsce. Udaliśmy się na hale sportową, przebraliśmy się w stroje i jeszcze rozmawialiśmy z trenerem. W między czasie na sali dojrzałam Piotrka, podeszłam do niego i przytuliłam go na powitanie.
- Co ty tu robisz?
- Gram, a ty?
- A nie widać? - cwaniacko się uśmiechnął - pilnuje.
Oboje się zaczęliśmy śmiać. Potem poszłam już do szatni i czekaliśmy aż się zacznie. O 12:00 rozpoczęły się zawody, mieliśmy mocną drużynę przeciwną ale to dla nas żadna przeszkoda. W pierwszym secie wygraliśmy 28:23. Niestety pod koniec 1 setu musiałam zejść bo źle się poczułam. Posiedziałam trochę na ławce ale i tak podszedł do mnie Piotrek jak widział, że zeszłam i od razu zaczął koło mnie latać, a mnie nic nie było.  Weszłam dopiero na początku w środku 2 setu i dotrwałam do końca 3 setu. Potem toczyła się mocna walka na boisku ale i tak .... zwyciężyliśmy wynik był 31:29. Wszystkie byłyśmy na maxa szczęśliwe i dumne z siebie. Trener nas pochwalił i powiedział, że mamy 4 dni wolnego, do następnych zawodów były 3 tygodnie tym razem to krajowe. Całą drużyną poszłyśmy na dyskotekę i tam odetchnęłyśmy. Niestety ja długo nie posiedziałam bo jutro musiałam iść do pracy - miałam dyżur w szpitalu.
Po przyjściu do mieszkania mój ukochany już spał, dlatego ja przebrałam się i zrobiłam to samo.
***
Następnego ranka wstałam z bólem głowy ale nie przeszkadzało mi to, bo w duszy byłam bardzo szczęśliwa z wczorajszego dnia. Ubrałam się, zjadłam śniadanie i poszłam do pracy. Miałam jeszcze trochę czasu do rozpoczęcia dyżuru dlatego w pokoju lekarskim zrobiłam sobie kawy i usiadłam na kanapie. W miedzy czasie przyszła dr. Dominika.
- Hej
- A cześć. A ty znowu kawę?
- Wiesz, że ja bez kawy nie funkcjonuje.
- Dobra nie gadaj tylko chodź.
- Idę idę. - wstałam i razem ruszyłyśmy na nasz oddział
- A właśnie jak tam Twoje zawody?
- A super. zajęłyśmy pierwsze miejsce
- No to gratulacje. A słyszałam, że pod koniec 1 setu zeszłaś, to prawda?
- Kto ci to powiedział?
- Piotrek
- A no tak Piotruś na niego zawsze można liczyć
- To jak było?
- No zeszłam ale nic takiego. Znasz mnie przecież.
- Ty jesteś niemożliwa.
- Dobra, koniec plotek idziemy na oddział.
Na szczęście dziś nie było żadnych planowych operacji tylko 12 pacjentek z czego 3 odwołały wizytę. Nie działo się nic niepokojącego - na całe szczęście. W między czasie dyżurowałam dziś na izbie ale po za 3 rannymi z wypadku motocyklowego nie było nic poważniejszego. Praktyki skończyłam o 17:30 i prosto pojechałam zmęczona do domu. A tam czekała na mnie miła niespodzianka ...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz