piątek, 4 stycznia 2013

Paulina cz.1


Tego dnia obudziłam się wcześnie rano, było zimno a  za oknem padał śnieg. Popatrzyłam na budzik była godzina 4:30 nie wiedziałam co się dzieje byłam bardzo zmęczona i zła dosłownie o wszystko. Spojrzałam na kalendarz który wskazywał datę 25 styczeń, poniedziałek. Oddałbym wszystko aby ten tydzień minął jak najszybciej, ponieważ moja przyjaciółka wyjeżdżała do Niemiec na cały rok. Nie miałam pojęcia jak sobie bez niej poradzę, byłam na skraju wytrzymałości.
Otarłam oczy i zeszłam na dół do kuchni. W pierwszej chwili zamurowało mnie. Usłyszałam podniesione glosy rodziców. Chcą nie chcą byłam świadkiem kolejnej awantury. Mogłam zrozumieć wszystko ale nie kłótnie o tak wczesnej porze. Gdy rodzice mnie zobaczyli przestali mówić. Myśleli że nie wiem co się dzieje, ale ja mam 15 lat i wiem o co chodziło. Takie kłótnie zdarzały się już wcześniej. Kłócili się o byle co, nawet o najmniejszy drobiazg.
- Co tak wcześnie wstałaś? - spytałam mama
- Obudziła mnie wasza kłótnia. Odpowiedziałam i otworzyłam lodówkę z której wyjęłam sok.
Mama powiedziała żebym jeszcze poszła na górę się położyć bo zaczęły się ferie. Pomaszerowałam do góry i położyłam się jeszcze do łózka, lecz i tak nie potrafiłam zasnąć.
Postanowiłam wziąć poranny prysznic, potem  pójść do garderoby i założyć to: http://www.ubiore.pl/style/111261/ . Poszłam do łazienki uczesałam moje brązowe włosy i zeszłam do kuchni. Rodziców nie było - byli w pracy. Zrobiłam śniadanie dla mnie i mojego młodszego brata. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Okazało się że to Kinga- moja przyjaciółka. Zaprosiłam ją do środka po czym poszłam obudzić mojego braciszka. Po zjedzonym śniadaniu Mateusza zaprowadziłam do kolegi a my zaczęłyśmy gadać o wyjeździe i w ogóle. Po policzku spłynęła mi łza, bo wiedziałam że sobie bez niej nie poradzę po prostu nie dam rady. Kinga zaczęła mnie pocieszać że wszystko będzie w porządku, że będziemy pisać list, dzwonić, gadać przez skypa i w ogóle.
-  Będą za tobą tęsknić i nigdy o tobie nie zapomnę.                                                                                 Wtedy Kinga zaczęła płakać razem ze mną. Po godzinie rozmów i wspólnym płakaniu postanowiłyśmy się spotkać z naszymi przyjaciółmi.
Weszłam do garderoby i ubrałam http://www.ubiore.pl/style/111264/ O 10:00 wyszłyśmy z domu a z Bartkiem, Tomkiem, Kamilem i Weroniką byliśmy umówieni tam gdzie zawsze, czyli koło kawiarni " FLAME" .  Oni już na nas czekali, myśmy tylko doszli i wszyscy razem weszliśmy do kafeterii. Spędziliśmy tam około godziny,  po czym znudzeni rozmową, Tomek zaprosił nas do siebie; niestety musiałam odmówić, bo miałam obowiązek wobec brata. A tak bardzo chciałam razem z nimi iść, ponieważ Tomek mi się bardzo podoba, a ja jemu lecz musiałam odebrać brata od kolegi. Przyjaciele odprowadzili  mnie; na pożegnanie przytuliliśmy się i weszłam do domu. Na wejściu przywitał mnie mój starszy brat który wrócił z Niemiec. Rzuciłam mu się na szyje i cieszyłam się jak głupia. Po chwili gdy go puściłam ściągłam buty, kurtkę, czapkę i zaczęliśmy rozmawiać. Jak się okazało Zbyszek zdążył odebrać Mateusza od kolegi. Byłam taka szczęśliwa że po 5 latach mogłam zobaczyć Brata. On zaczął opowiadać o Niemcach że założył rodzinę i ma żonę i 2 dzieci. Byłam taka uradowana, to jedyna osoba która poprawiła mi humor.
- A Kasia i dzieci są z tobą? - zapytałam
- Oczywiście, jak by inaczej. Przyjdę w niedziele na obiad - powiedział.
Zbyszek wpadł tylko na trochę do nas bo ma jeszcze dużo spraw, więc po 2 godzinach pożegnałam go :'(
Jak zwykle mama przyszła o 16:00 do domu i powitała mnie całusem i zaczęła gotować obiad. Opowiedziałam mamie że wrócił Zbyszek i że przyjdzie do nas w niedziele na obiad a mama zaczęła się śmiać.
- Wiem o tym, rozmawiałam z nim dziś rano, chciał Ci zrobić niespodziankę...
- Udało mu się - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
O 17:00 mama nałożyła mi obiad. Potem poszłam do swojego pokoju i weszłam na fb. Napisała do mnie Weronika, czy idę się z nią przejść a ja ze względu na to że mi się nudziło zgodziłam się. Umówiłyśmy się tak że ona po mnie przyjdzie. Po około 20 min zadzwoniła mi na telefon że mam już schodzić i że czeka już pod drzwiami. Ubrałam kurtkę i buty i wyszłam z domu. Chodziłyśmy po całym parku.
- Podoba Ci się ktoś? - zapytała nieśmiałym głosikiem Wercia                                                                Trochę zdziwiło mnie to pytanie:
- Tak Tomek. A tobie ?
- No Kamil tylko proszę niech to pozostanie między nami. Poprosiła.
Zgodziłam się. Po chwili dodałam - czemu mu tego nie powiesz?
- nie chce aby ucierpiało to na naszej przyjaźni, a w ogóle nie wiem czy ja mu się podobam. -odpowiedziała.
Zaczęło już się ściemniać, więc postanowiłyśmy pójść w stronę domu. Odprowadziłam Were pod dom i sama udałam się w stronę mieszkania. Gdy przyszłam do domu mama spytałam gdzie tak długo byłam . Odpowiedziałam jej że z przyjaciółką pochodzić, następnie poszłam do siebie na górę. Mama nie była w najlepszym humoru ponieważ znowu się kłóciła się z tatą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz