piątek, 3 maja 2013

Paulina cz. 32


Rano budzik zadzwonił tylko raz, więc wstałam ubrałam się, poukładałam moje rozczochrane włosy, ogarnęłam twarz, umyłam zęby i zeszłam na parter do kuchni. Tata już nie spał i buszował po kuchni. Mateusz miał na 8:45 więc tata go odprowadzał do przedszkola. Bułki były kupione, śniadanie zrobione, herbatka na stole po prostu jak w raju. Zjadłam śniadanie, nalałam picie do szkoły, spakowałam drugie śniadanie i miałam jeszcze trochę czasu. Zadzwoniłam do Tomka i powiedziałam żeby przyszedł po mnie do szkoły, po kilku minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Ja otwarłam, wpuściłam go do środka, pożegnałam się z tatą i wyszłam. Choć mieliśmy jeszcze 50 minut czasu do ósmej to chciałam z nim porozmawiać o tym co się wczoraj stało a dokładnie o tym liście. Szliśmy dłuższą drogą a ja opowiadałam mu o tym wszystkim, był zaskoczony tak jak ja.

  •  Co chcesz z tym zrobić?
  •  Na razie nie chce o tym mówić mamie.  Jak przyjdę dziś ze szkoły to pójdę na strych i tam poszukam zdjęć czy coś. 
  •  Pamiętaj że zawsze będę cię wspierał. Jak chcesz mogę ci pomóc. 
  • Nie chcę obciążać cię swoimi problemami. Poradzę sobie sama. 
  • Oj przecież wiesz. Zawsze jestem twój, pamiętaj o tym. I wiem że w tym trudnym czasie potrzebujesz wsparcia. 


Jak zawsze, Tomek wie czego ja chcę i zawsze mogę na niego liczyć. Najlepszy chłopak na świecie. Nawet nie zauważyliśmy że doszliśmy do szkoły. Ja dziś miałam siedem lekcji a ja mój boy sześć, więc pewnie się nie spotkamy. Nie musiałam iść do szatni bo kurtki już nie ubierałam a butów nie przebierał, od razu poszłam pod sale religijną. Jak zawsze jaja na religii, wszyscy się wygłupiali. Następny był angielski i polski; lekcje - luzik. Nienawidzę Historii która mnie dziś czekała od razu po języku polskim. Niemiecki - jedne z moich ulubionych przedmiotów, choć od kiedy pani nam się zmieniła to już nie jest taki. Lekcji mijały szybko, zawsze mijałam się z ukochanym :( . Zostały mi jeszcze dwie lekcji, matematyka i kartkówka oraz biologia i pytanie. Ha ja byłam zwolniona, ponieważ jest to moja pierwsza biologia od przyjścia do szkoły. Gdy nie chodziłam jeszcze do szkoły, dziewczyny poinformowały mnie, że pani zrobiła zapisy do opieki nad zwierzętami bo dziewczyny, które opiekowały się dotychczas są już w trzeciej klasie i odchodzą ze szkoły. My mieliśmy opiekować się przez ten tydzień. Ja nie byłam tylko w poniedziałek, ale dziewczyny usprawiedliwiły mnie tym że jestem jeszcze w szpitalu i że od wtorku będę już normalnie. Ale fajnie jest się opiekować, kocham zwierzęta i mam w domu psa, chomika, koszatniczki, kanarka, papugę gadającą i do tego królika o imieniu  Stefcio ^^ . Nadszedł koniec lekcji, dziś miałam wracać do domu z WerCcią, jedna gdy wychodziłam ze szkoły, czekała na mnie moja sympatia. Szliśmy wszyscy razem, do tego dołączył się jeszcze Kamil i Bartek z Magdą. Tak trochę polubiłam tą jego lady w sumie nic do niej nie miałam oprócz tego, że się chwaliła, ale zmieniła się od tego mojego wypadku. Przy ul. Biskupińskiej zaczęliśmy rozchodzić się każdy w swoją stronę, ponieważ tylko ja, Tomek i Werka mieszkaliśmy koło siebie. Kamil i Bartek mieszkali od razu za szpitalem, a Magda dwie ulice dalej. Pierwsze domu był od naszej przyjaciółki, potem był mój.

  •  Ej, to przyjdziesz dziś do mnie? 
  •  No, jasne ale to tak za jakąś godzinę bo muszę coś zjeść i się przebrać. 
  •  No, ok będę czekała. Pójdziesz ze mną na strych?
  •  No przecież wiesz, że tak. 
  •  Ok ja lecę pa. Kocham cię. 

Ja weszłam do domu. Mama już czekała na mnie, zjadłam obiad (zupa grochowa). Idąc na górę, przechodziłam koło kluczy i to właśnie wtedy zabrałam je po kryjomu. Tam przebrałam się w inne ciuchy, spakowałam na piątek i miałam zrobić zadanie domowe, lecz w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół, otworzyłam i razem poszliśmy do mojego pokoju. Adorator musiał chwilkę poczekać, bo chciałam najpierw zrobić zadanie. Po odrobieniu lekcji musiałyśmy się jakoś dostać na strych jednak tak żeby nikt nie widział. Postanowiliśmy że Tomasz zagada moją mamę a ja w tym momencie wejdę tam; on miał potem do mnie przyjść. Udało się! Znajdowało się tam pełno pajęczyn, kurzu no i wgl, jakaś masakra! Ale ja się tego nie boję. Zajrzałam do szafy, był tam album ze starymi zdjęciami i jakieś płyty. Wzięłam to, odłożyłam na bok i szukaliśmy dalej. Mazurkiewicz znalazł stary pamiętnik mamy i notatnik w którym znajdowały się adresy i numery telefonów. Wykorzystałam to wszystko. Teraz musimy się jakoś wydostać, a że ja mam głupie pomysły to wymyśliłam żeby przejść przez okno. Z jednego pomieszczenia do drugiego było jakieś 2 i pół metra. Wisiała tam lina więc po niej przedostaliśmy się do mojego pokoju.  Oczywiście cali z kurzu, otrzepaliśmy się i musieliśmy jakoś wytrzeć ze pamiątki i dowody. Poprosiłam mamę żeby dała mi jakąś ścierkę, zmoczyłam ją i wytarłam wszystko. Zdjęcie były mało widoczne, ponieważ farba już bladła a wgl. wszystko było czarno - białe. Na pewno byłam tam ja, mama, tata i jakieś inne dziecko, ale w dalszym ciągu nie miałam pewności. Musiałam jakoś odtworzyć nagranie z płyt. Starannie je wyczyściłam i włożyłam do laptopa. To co tam zobaczyła, po prostu nie do opisania. TO BYŁ DOWÓD!!! Łzy ciekły mi po oczach a ja nie mogła w to uwierzyć. Jak moja mama mogła to zataić. Przecież, przecież - nie mogę w to uwierzyć. Dobrze że był przy mnie on, wtuliłam się do niego i zaczęłam wyć. Na tym nagraniu byłam ja i Grzegorz, byłam ubrana na hip-hop i rapowałam. Miałam czapkę z daszkiem (dżokejkę) na głowie, za dużą bluzkę i spodnie. Stałam na łóżku i tańczyłam, a on ze mną. Było tam jeszcze kilka podobnych nagrań, gdzie był sam on jak się wkurzał jak malował i rzucał kartkami bo mu nie wychodziło. Widać że dusze artystyczną miałam po nim. Byliśmy także na dworze razem. Chciałabym to przeżyć jeszcze raz. Przypomniało mi się że jest przecież jeszcze pamiętnik. Odkurzyłam go i zaczęłam czytać, jedna nie było tam nic co by mi w tym pomogło. Dzień się powoli kończył a nam został jeszcze notatnik. Zdecydowaliśmy że to przeanalizujemy jutro. Do Mazurkiewicz dzwoniła mama i musiał iść. Pożegnałam się z nim, podziękowałam za dziś, sama ne dałabym rady. Nie mówiłam jeszcze mamie  o tym bo po co?. Kolację wzięłam do pokoju, po zjedzeniu odniosłam talerz i weszłam na skypa. Stęskniłam się za Kinią i zadzwoniłam do nie bo dawno się nie kontaktowałyśmy. Powiedziałam jej o tym wszystkim. Nie zdziwiła mnie jej reakcja, ponieważ była taka sama jak nasza. Dzisiejszy dziś dał mi popalić; byłam strasznie zmęczona. Spać poszłam dopiero około 23:20

Oto proszę kolejną część opowiadania. <3333 Kiedy dodam kolejną nie mam pojęcia. Postaram się w weekend ale dużo nauki i wgl. Ale na 100% będzie w przyszłym tygodniu. 






2 komentarze:

  1. Pisz dalej! Bardzo ciekawy wątek z tym bratem, ciekawi mnie co bedzie dalej, i musisz jeszcze pisać o Konstancji Pociąg ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Noo, koniecznie. Klif też będzie hahaha <333

    OdpowiedzUsuń