sobota, 26 kwietnia 2014

Paulina cz. 52

Nie śpię już od 5:40 i się nudzę, czytam książkę myślę i nic nie robię. 20 min później dostałam SMS od Marcina "Nw czy Cię obudziłem, ale musimy poważnie porozmawiać. " 
Nie byłam  zadowolona* z tego, że Marcin chce ze mną porozmawiać. Nie mieliśmy o czym, temat "ja i on" został zamknięty i nie i nie było do czego wracać. Już o 7:00 było śniadanie, jakoś za bardzo głodna nie byłam, więc nie zjadłam nic, jednak wcześniej postanowiłam mu odpisać, żeby był u mnie o 8:00. Nie chciałam tego spotkania, ale z drugiej strony cieszyłam się, że zobaczę chłopaka, w którym się zakochałam, czułam się jakbym miała znów 16 lat. Martwiłam się; a co jeżeli on nie odwzajemni moich uczuć - no tak mówi się trudno i żyje się dalej. W dalszym ciągu czytałam książkę, jednak w ogóle nie umiałam się na niej skupić, cały czas spoglądałam na zegarek i wyczekiwałam aż będzie on wskazywał ósmą, zero, zero.  Nagle w drzwiach do sali stanął Marcin, podszedł do mnie i namiętnie mnie pocałował a ja to odwzajemniłam. Nie spodziewałam się takiej reakcji, zwłaszcza po tym co wczoraj się stało. 
- Kocham Cię 
Jego słowa, to było po prostu nie do opisania. Przytuliłam się do niego i chciałam żeby ta chwila trwała długo. Za niedługo powinien być obchód. Siedziałam na łóżku a obok mnie mój chłopak. Przyszedł lekarz, zbadał mnie, skierował na dodatkowe badania i powiedział, że jeżeli wszystko będzie dobrze to już jutro wychodzę do domu. Co mi z tego jak 3 miesiące mam w dupie, teraz wrócę do siebie i będę szybko wszystko zaliczać, przecież mam tylko zaległości. Super, do tego jeszcze ominęły mnie zawody z siatkówki. 
*** 
Wyniki wyszły w porządku, wreszcie wychodzę do domu, motor naprawiony, jest OK. Dziś wieczorem się pakowałam. 
***
Następnego dnia od rana byłam wyszykowana i czekałam na wypis. Jak tylko do dostałam, pożegnałam się z wszystkimi i razem z Marcinem ruszyłam na motorze do szpitala po wyniki do dr. Eryka i Gawryły. Dość szybko tam dotarliśmy. Wyjątkowo dużo osób było dziś na izbie przyjęć, szybko przemierzyłam korytarz i zapukałam na gabinetu. Na szczęście nikogo nie było, prócz pielęgniarki i 3 lekarzy. Przywitałam się i poprosiłam o moje wyniki, musiałam iść do recepcji, do pani Urszuli. Wzięłam to co miałam i wyszłam. Pojechałam pożegnać się z rodzicami i wstąpiłam jeszcze do szkoły do Mateusza. Była akurat przerwa, więc na planie sprawdziłam co ma teraz. Weszłam na pierwsze piętro i poszłam pod sale nr 14. Brat zauważył mnie od razu, pożegnałam się z nim i wyszłam ze szkoły. Ruszyłam z Marcinem do Warszawy. 

---------------------------------------------------------------------------------------------------->

Ta część nie jest najlepsza ale proszę :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz