niedziela, 20 kwietnia 2014

Paulina cz. 50

(...) Słucham  (...)
- Hej - usłyszałam zadowolony głos po drugiej stronie słuchawki. Od razu go rozpoznałam
- Hej... - nie wiedziałam co odpowiedzieć byłam bardzo zaskoczona.
- Słyszałem, że jesteś we Wrocławiu, spotkamy się?
- Wiesz co, nie wiem nie za bardzo mam czas. Zajęta jestem, a tak po za tym przyjechałam tylko na weekend.
- A może jednak znajdziesz dla mnie chwilkę? Zatrzymałaś się u swoich rodziców? - Nie dawał za wygraną.
- Na prawdę nie wiem czy uda mi się wyrwać. Mam szkołę, studia, szpital, praktyki. Za dużo tego. Tak jestem w swoich rodziców, ale dziś wieczorem wyjeżdżam.
- A czym przyjechałaś?
- Motocyklem.
- No Paulina nie daj się prosić. Bardzo mi na tym zależy.
- Ok, to dziś tam gdzie zawsze, o 17:30. Pasuje Ci?
- Tak jasne. Ten numer z którego dzwonie to mój nowy. Zapisz sobie go.
- Pa
- Do zobaczenia.
Nie byłam szczęśliwa że za chwilę miałam się spotkać z nim. Mogłam powiedzieć że już wyjechałam. Po co ja się zgodziłam na to durne spotkanie. Nie miałam czasu ani ochoty na spotkanie. Skarciłam sama siebie w myślach. Byłam zła że uległam.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - odpowiedziałam oschle
- Co się stało? - zapytał z troską w głosie Marcin
- Nie nic, nic
- Przecież widzę.
- No nic! - wybuchłam, miałam już dość.
- Nie wściekaj się, nie chcesz mówić to nie mów. Pamiętaj, że mi zawsze możesz zaufać i wszystko powiedzieć.
Nic nie odpowiedziałam, wstałam z łóżka ubrałam kombinezon wzięłam kluczyki i wyszłam z domu. Wsiadłam na motor i ruszyłam w wyznaczone miejsce. Byłam dużo przed czasem choć jechałam okrężną drogą dlatego jechałam dalej i nie zatrzymywałam się. Pojechałam na tor wyścigowy kilka kilometrów dalej. Był prawie pusty,  tylko zalewie kilka ziomków można było zobaczyć. Zaczęłam jeździć, tak jak lubię i nie mogę na normalnej drodze. Tor który ma około 5 km przejechałam 5 razy, potem zjechałam na bok. Zsiadłam z motocykla, ściągnęłam kask i napiłam się wody. Niedaleko stali chłopcy a ich mina była bezcenna gdy zobaczyli że to dziewczyna jeździła, chyba się tego nie spodziewali. Wyciągnęłam telefon i zobaczyłam godzinę. Musiałam  już jechać z powrotem, żeby zdążyć na spotkanie, na które wcale mi się nie śpieszyło. Schowałam telefon, zrobiłam ostatni łyk wody i ruszyłam przed siebie; jazda zajęła mi około 10 minut. Motocykl postawiłam obok a ja usiadłam na schodach jakiegoś nieczynnego sklepu. Po chwili zjawił się spóźniony królewicz. Gdy go zobaczyłam poprawił mi się humor, czego zupełnie się nie spodziewałam bo nie chciałam się z nim spotkać. Przytulił mnie i staliśmy tak przez dłuższą chwilę, potem mnie pocałował w policzek a ja to odwzajemniłam. Usiedliśmy na schodach i zaczęliśmy rozmawiać. Strasznie się za sobą stęskniliśmy i dużo straciliśmy, nie widzieliśmy się przez kilka dobrych lat. Gadaliśmy przez 2 godziny nie ważne, że było zimno a potem zaczął padać deszcz. Postanowiłam zrobić sobie jeszcze jeden dzień wolnego i zostać tu do poniedziałku. Zadzwoniłam Marcinowi, że zostajemy do jutra. Jakoś nie był zbytnio zadowolony ale udało mi się go przekonać. Tomek był zdziwiony moim telefonem, nie wiedział, że przyjechałam tu z jakimś chłopakiem. Na szczęście wszystko mu wytłumaczyłam, w sumie Tomek nie miał się o co gniewać bo razem nie jesteśmy, mieszkamy daleko od siebie, rzadko się kontaktujemy. Około 21 zbieraliśmy się do domu a, że ja byłam motocyklem to zawiozłam go pod dom a potem sama ruszyłam w swoją stronę. Musiałam sobie kilka spraw przemyśleć dlatego też jechałam koło lasku tam gdzie zazwyczaj są puste drogi. Deszcz padał dosyć mocno i trudno było mi zapanować nad maszyną a telefon mi się wyładował i choćbym chciała zadzwonić po Marcina to nie miałam jak. Jechałam prawie 100km/h niestety na zakręcie nie wyhamowałam i ....
W domu:
Rodzice, brat i Marcin powoli zaczynali martwić się o Paulinę. 20 minut temu dzwoniła, że już jedzie ale będzie później niż normalnie bo musi przemyśleć kilka spraw.Czas się strasznie służył a oni odchodzili już od zmysłów. Dochodziła 22 a jej nadal nie było; deszcz prawie już nie padał dlatego Marcin postanowił pojechać i poszukać dziewczyny. Rodzice powiedzieli jak ma jechać bo przypuszczali, że pojedziecie dookoła.
Chłopak szybko przebrał się i wsiadł na motocykl jadąc wyznaczoną trasą. Nie mógł jechać szybko, musiał zachować rozwagę bo drogi były śliskie. Był już na drodze gdzie Paulina miała wypadek. Nagle zauważył jakiś motocykl w rowie; od razu poznał że to od dziewczyny. Zwolnił, jechał coraz wolniej; przejechał kilka metrów dalej. To właśnie tam leżała Paulina miała rozbitą głowę, była nieprzytomna a puls był niewyczuwalny. Marcin nie wahając się ani chwili zadzwonił po karetkę i zaczął ją reanimować. Do przyjazdu karetki chłopak się nie poddawał, robił wszystko co w jego mocy, żeby tylko ją uratować. Po 10 minutach pogotowie było na miejscu, teraz to oni przejęli kontrolę nad nieprzytomną Pauliną. Była podpięta do kardiomonitora, miała podłączoną kroplówkę. Na szczęście puls był już wyczuwalny, niestety jej stan był krytyczny. Marcin od razu po przyjeździe kartki zadzwonił do rodziców poinformował ich o wypadku i do jakiego szpitala mają teraz jechać. On nie zastanawiając się długo pojechał za pogotowiem. Chciał być cały czas przy koleżance...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że wam się podoba i że nie jest za krótkie ani za długie. Następna część nie wiem kiedy będzie dodana bo: środa, czwartek, piątek mam egzaminy więc raczej nie dam rady, ale mam nadzieje, że do przyszłego tygodnia będzie dodana część 51 ....
Komentujcie bo mnie to motywuje. <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz