poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Paulina cz. 51

20 minut później: W szpitalu
Marcin czekał na rodziców Pauliny a sam siedział na korytarzu i czekał na jakiekolwiek informacje od lekarzy. Po chwili wyszło 2 lekarzy. 
- Przepraszam co z Pauliną?
- Jesteś kimś z rodziny?
- Nie, ale to ja ją znalazłem. Jestem jej przyjacielem. Proszę mi powiedzieć co z nią.
- Przykro mi ale nie możemy udzielać takich wiadomości. Jedyne co możemy powiedzieć to to że jej stan jest krytyczny i musi mieć natychmiast operację. A co z jej rodzicami?
- Już jadą... O to właśnie oni. 
- Panie doktorze co z naszą córką?
- Przykro mi ale jej stan jest krytyczny. Prawdopodobnie podczas upadku mocno uderzyła głową o beton przez co powstał krwiak mózgu, który rośnie dlatego musimy usunąć go operacyjnie. Jej źrenice nie reagują na światło, co może być spowodowane zatrzymaniem krążenia, ma silny uraz i obrzęk mózgu. Dlatego musimy przeprowadzić trepanacje czaszki. Nie wiemy czy państwa córka nie ma także urazów wewnętrznych co przy takim upadku jest bardzo prawdopodobne. Czy zgadzają się państwo na operację córki? Wiążą się z tym różne komplikacje, ale nie muszą. 
- Jeżeli to ma uratować jej życie to tak. 
- Dobrze w takim razie zabieramy teraz córkę na salę operacyjną a państwa proszę o cierpliwość. 
- Panie doktorze córka od 10 lat choruję na białaczkę szpikową przewlekłą typu dorosłego.

Mama Pauliny zrobiła się blada i straciła przytomność. Po chwili miała już podłączoną kroplówkę i podane leki uspokajające. Wszyscy bardzo martwiliśmy się o Paulinę, mieliśmy nadzieje że wszystko się uda i wyjdzie z tego. 
Kilka godzin później: 
Operacja nadal się nie skończyła a trwa już 7 godzinę. Wszyscy wyczekują z niepokojem na lekarza. Widzą tylko jak pielęgniarka nosi krew i nic nie mogą z tym zrobić. Po chwili lekarz wychodzi z sali operacyjnej i nie ma za dobrych informacje dla najbliższych. 
- Przykro mi ale ...
- Nie proszę niech pan powie, że to nieprawda. Ona musi żyć, musi. - Rodzice byli zrozpaczeni, wszyscy płakali .
- Państwa córka żyje jednak podczas operacji wystąpiły pewne komplikacje. Doszło do zatrzymania akcji serca i musieliśmy ją reanimować. Na szczęście się udało. Krwiaka usunęliśmy a co do urazów wewnętrznych mieliśmy rację. Państwa córka miała pękniętą śledzionę ale jest już wszystko w porządku.  Doszło także do krwotoku którego się nie spodziewaliśmy jednak powstrzymaliśmy go. Najbliższa doba będzie decydująca. 
- Dziękujemy, czy możemy teraz do niej wejść?
- Tak ale tylko jedna osoba i nie na długo. 
Na początku weszła mama Pauliny. Jednak po kilku minutach wyprosiła ją pielęgniarka. Rodzice i Mateusz byli bardzo zmęczeni; całą noc nie spali tylko czuwali i czekali. Była godzina 7:05 wszyscy odczuwali znużenie. Przekonałem rodziców, że mają jechać do domu przespać się i odpocząć a ja tu zostanę, potem się zamienimy. Oni z nieprzekonaniem się zgodzili.
Kilka miesięcy później...
Był poniedziałek; najpóźniej w piątek miałam wyjść do domu. Mateusz przekazał Pani, że jednak nie będzie mnie bo miałam wypadek i wszyscy w szkole wiedzieli. Na szczęście już do niej nie chodziłam.   Właśnie siedział przy mnie Marcin i trzymał mnie za rękę.
- Marcin...
- No?
- Dziękuje, że jestem przy mnie 
- Przecież wiesz, że zawsze będę. 
- Teraz by mnie tu nie było gdybym się tak nie śpieszyła. 
- Ale się śpieszyłaś i czasu teraz nie cofniesz. 
- Wiem, po prostu chciałabym sobie przemyśleć kilka spraw. 
- No właśnie jakich spraw?
- Bo ja.. ja się chyba ... zakochałam...
- W kim? - Na twarzy Marcina pojawił się smutek
- W.. w Tobie 
Marcin był zszokowany moją odpowiedzią. Nie spodziewał się tego z mojej strony.
- Przepraszam, nie powinnam. Idź już, chce zostać sama. 
Chłopak wyszedł bez słowa, zostałam sama. Teraz miałam czas aby to wszystko przemyśleć, w sali byłam sama więc mogłam robić co chciałam. Znów mi się chciało płakać, choć na ogół jestem silna. Z oczu leciały mimowolnie łezki. Nagle weszła pielęgniarka aby zmienić kroplówkę, szybko otarłam łezki i obróciłam głowę w drugą stronę.
- Wszystko w porządku Paulina? Boli cię coś? 
- Nie nic nie jest w porządku. - miałam ochotę się komuś wygadać ... 
- Co się stało?
- Najpierw wyjazd przyjaciółki, choroba, szpital na okrągło, teraz ten wypadek i do tego wszystkiego się jeszcze zakochałam. I co ja mam zrobić. Tego wszystkiego jest za dużo. 
- Paulina to że się zakochałaś to jest piękne. A przecież w wypadu wyszłaś, przecież z białaczką można żyć. 
- Wiem, że z białaczką można żyć, wypadek to też nic. A co jeżeli Marcin nie odwzajemni swoich uczuć, co jeżeli się tylko skompromitowałam jak mu to powiedziałam, a jeśli nie będzie chciał mnie już więcej widzieć?
- Co ty gadasz przecież ten chłopak po za tobą świata nie widzi, codziennie do Ciebie przychodzi, jest opiekuńczy, zawsze z nami rozmawia i mówi o Tobie same dobre rzeczy. A to że mu to powiedziałaś to znaczy, że nie boisz się wyznawać swoich uczuć. 
- Może ma Pani rację. 
Nagle do sali wbiegła pielęgniarka i zawołała Panią Małgosię, powiedziała, że musie jej pomóc bo przywieźli ludzi z wypadku. Byłam strasznie zmęczona, więc zamknęłam oczy i trochę się przespałam. Obudziłam się o 18 akurat na kolację, potem poszłam się ogarnąć i trochę poczytałam książkę. Spać poszłam po 21 .





-------------------------------------------------------------------------------------------------
Proszę specjalnie dla was... Mam nadzieję że jest ok :)) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz