czwartek, 23 stycznia 2014

Paulina cz 47

Zbliżała się godzina 18 więc za pół godziny miał przyjść Marcin. Siedziałam na tapczanie i oglądałam TV, postanowiłam się przebrać do normalnych rzeczy, bo byłam w krótkich spodenkach i bokserce. Podeszłam do szafy i wybrałam leginsy i tunikę, poszłam do łazienki założyłam to co wybrałam, rozczesałam włosy i poszłam do kuchni. Nastawiłam czajnik wody i zrobiłam sobie kawy na którą miałam ochotę już od dłuższego czasu, tylko nie chciało mi się wstać. Za niespełna dziesięć minut zadzwonił dzwonek do drzwi. Podejrzewałam, że to Marcin i miałam racje, wpuściłam go do środka i zrobiłam mu herbaty.
- Co robiłaś w szpitalu? - zapytał pierwszy.
- Jestem chora - odpowiedziałam bez owijania w bawełnę.
- Jak to? Na co?
- Normalnie.  Na białaczkę szpikową przewlekłą typu dorosłego.
- Czemu mi wcześniej nie powiedziałaś?
- A co miałam się tym chwalić jak się poznaliśmy?
- No dobra może nie ale potem mogłaś mi powiedzieć.
- Kiedy? Miałam ci powiedzieć od tak, no wiesz nie przywiązuj się do mnie bo mi zostało kilka lat życia?
- Paulina nie przesadzaj.
- Nie przesadzam mówię ci tylko prawdę. A ty czemu mi nie powiedziałeś o siostrze?
- Bo nie ma o czym?
- Jak nie ma o czym? Może o tym że masz siostrę, że jest być może chora.
- Po co miałaś o tym wiedzieć, patrzyłabyś na mnie z ulitowaniem ...
- No dlatego już wiesz czemu ja ci nie powiedziałam. Chce żyć tak jak inni, normalnie a nie, że każdy patrzy na mnie jak na inną.
- Dobra, oboje zrobiliśmy głupio. Przepraszam.
- Ja też, powinnam ci na początku powiedzieć.
Przytuliłam się do chłopaka a on zagarnął mnie swoim ciałem. Staliśmy tam przez chwilę, potem ja napiłam się kawy i gadaliśmy o jego siostrze. Siedzieliśmy do 23 i piliśmy wino, postanowiłam że przenocuje u mnie, po co ma się tułać tak daleko do domu. Marcin jednak uparł się że pojedzie do domu, nie mogłam nic zrobić. Jednak obiecał mi że jak dojedzie do domu to zadzwoni albo napisze SMS. Pożegnałam się z chłopakiem, posprzątałam i poszłam do łazienki. Odświeżyłam się i poszłam spać, ponieważ rano chciałam jechać do Wrocławia pochwalić się.
*** Następny dzień.
Wstałam rano bez budzika, chyba jakimś cudem. Pierwsze co to spojrzałam na telefon i zobaczyłam SMS od Marcina z wczoraj. "Wróciłem do domu <3 " Na mojej tworzy pojawił się uśmiech, bo wiedziałam, żen nic mu się nie stało. Ubrałam się i rozpuściłam włosy, zjadłam śniadanie i poszłam umyć zęby. Zamknęłam mieszkanie na klucz i poszam po motor. Wsiadłam i pojechałam do Wrocławia.
Podróż trwała około 3 godziny, na początku przyjechałam do rodziców. Zaskoczyłam ich swym przyjazdem, ale się bardzo cieszyli. Posiedziałam u nich około godziny i pojechałam po Mateusza do swojej dawnej szkoły gimnazjalnej gdzie teraz Mati chodził. Podjechałam pod blok koleżanki który był obok szkoły, nie chciałam specjalnie wjeżdżać na teren gimnazjum żeby nie robić zamieszania. Akurat trafiłam na koniec lekcji, bo do dzwonka zostało jeszcze 10 minut. Zapukałam do kantorka mając nadzieję, że zastanę tam moją byłą wychowawczynię, niestety zostałam tylko panią z tańców. Przywitałam się z nią, chwilkę z nią porozmawiałam i weszłam na sale gimnastyczną. Pani akurat prowadziła wf z dziewczynami, podeszłam do niej i przywitałam się z nią.
- Dawno Cię u nas nie było.
- A tak nie było mnie w ogóle we Wrocławiu, wyjechałam.
- Mateusz coś mówił.
- Hehe
- Kiedy zdajesz maturę?
- Już jestem po. (uśmiech)
- A to w tym roku zdawałaś?
- Tak.
- I jak Ci poszło?
- Myślę, że dobrze. Nie było najtrudniejsze.
W tym momencie zadzwonił dzwonek na przerwę. Pożegnałam się z wychowawczynią i poszłam na górę. Mateusz akurat wychodził z sali biologicznej, jego mina gdy mnie zobaczył była bezcenna. Podszedł do mnie i przywitaliśmy się naszym przywitaniem którego go nauczyłam jak był młodszy. Dalej go pamiętaliśmy, to było niesamowite.
- Cześć
- Hej, fajnie że przyjechałaś, Pusto tu bez ciebie.
- Kończysz już?
- Nie mam jeszcze jedną lekcje.
- Jaką?
- Chemie.
- Ok, poczekam. Potem cię odwiozę do domu.
- Sam umiem trafić.
- Nie chcesz się przejechać na motorze.?
- Czekaj na mnie!.
 Weszłam do sali biologicznej gdzie pani rozmawiała a bardziej tłumaczyła coś jakiejś dziewczynie.
- Dzień Dobry.
- O Paulina? Dzień Dobry. Co tu robisz?
- Przyjechałam odwiedzić stare mury.
- Kiedyś trzeba. A jak Ci poszła matura?
- Dobrze, znaczy myślę że dobrze.
- A ty na co dalej idziesz, na medycynę?
- No pewnie. Jak zaszłam tak daleko to już z tego nie zrezygnuje no raczej.
- czemu raczej?
- Bo choruje, ale mam nadzieję, że dam rade spełnić to co chce.
- Mam nadzieje że to nic poważnego.
- Niee. Takie tam błachostki.
- Czekasz na brata?
- Tak bo ma jeszcze godzinę.
- Ja muszę iść bo mam dyżur ale jak chcesz to chodź ze mną.
- No dobra. A zwierzaczki dalej są?
- Tak jasne.
- A mogłabym zobaczyć?
- Masz tu klucz, możesz tam wejść.
- Dziękuję.
Poszłam do zwierząt. Było ich tam znacznie więcej niż gdy myśmy się nimi opiekowali. Doszły papugi, szczury, myszy jest więcej królików i świnek morskich, są nawet rybki. Posiedziałam tam trochę, nakarmiłam je, porobiłam zdjęcia i poszłam z powrotem do pani. Miała akurat teraz okienko więc jej pomogłam zgrywać na laptopa jakiś program. Rozmawiałyśmy przez ponad 20 minut, potem poszłam jeszcze do pana z matematyki. A gdy już dochodziła 15:15 czekałam przed salą chemiczną. Zadzwonił dzwonek  wszyscy wybiegli z klasy, pani akurat rozmawiała z moim bratem, więc podeszłam do niej.
- Dzień Dobry.
- Paulina? A co ty tu robisz?
- No kiedyś trzeba było przyjechać i zobaczyć.
- Opowiadaj co u ciebie?
- Jakoś leci, wyprowadziłam się do Warszawy i tam teraz będę szukała praktyk. Mam mieszkanie , jakoś sobie radze.
- No w to nie wątpię. A jak matura?
- Nie chce zapeszać ale chyba dobrze, nie była taka trudna.
- No to się cieszę.
- A ty już odebrałaś wyniki ze szpitala? - wtrącił młody.
- Nie, dziś mam je odebrać, a ty wszystko musisz wiedzieć? Masz załóż i czekaj przy motocyklu. Jest koło bloku Iwony.
- Wow dzięki. Ok paa. - Do widzenia.
- Do widzenia i naucz się na kartkówkę. Byłaś w szpitalu? - zdziwiła się pani.
- Tak ale to już dawno,
- No chyba nie dawno jak dziś masz odebrać wyniki.
- No, to stare bo są mi potrzebna do stażu.
- A to gdzie będzie miała staż tutaj u nas?
- Nie, raczej w Warszawie. Do Wrocławia to ja tylko jeszcze okazjonalnie. Nie ma czasu, nauka, zawody z siatkówki, konkursy różne i wiele innych.
- No to masz plan zawalony widzę.
- No, czasami znajduję wolną chwilę ale to tylko przez wakacje i wykorzystuje ją ścigając się i nie tylko.
- No to widzę, że się rozwijasz?
- No nie narzekam.
- Kiedy jeszcze do nas wpadniesz?
- Oj nie wiem, raczej nie prędko. Przez weekend będę u rodziców a potem raczej jadę do siebie, ale za niecały miesiąc powinnam tu być, bo mamy konkurs taneczny w domu kultury więc na 100% się pokaże.
- Trzymam cię za słowo. Masz mój numer telefonu?
- Jeżeli pani nie zmieniła to tak.
- To napisz mi SMS jak będziesz we Wrocławiu.
- Postaram się napisać. Dobra ja już lecę bo Mati się niecierpliwi.
- Do Widzenia Paulinko i powodzenia.
 - Dziękuje i Do widzenia.
Pożegnałam się z panią z szybko zeszłam na dół. Mati siedział już na motocyklu i czekał aż przyjdę.
- Gotowy?
- Z Tobą siostra zawsze.
- trzymaj się mocno.
Ruszyliśmy przed siebie. W domu zjadłam obiad i cały czas opowiadałam rodzicom o swoim życiu. W pewnej chwili zadzwonił telefon.
- Słucham?
- Hej gdzie jesteś.
- Przepraszam cię Marcin ale jestem we Wrocławiu, dziś rano pojechałam do rodziców.
- Trzeba było mnie uprzedzić, bo mam dla Ciebie niespodziankę.
- Niespodzianką będzie dla mnie to jak tu przyjedziesz. Miejsce zawsze się znajdzie.
- Ok. To może spotkajmy się koło gimnazjum?.
- Mówisz o 3?
- No tak.
- Okej będę czekała paa ;*
Mamo Tato przyjdzie tu Marcin, mój kolega, studiuje prawo i jest ode mnie o 2 lata starszy. Dalsza część rozmowy toczyła się na temat Marcina, mojej choroby, motocykli i niczym innym. Zbliżała się godzina 20 i jego wciąż nie było. Wreszcie po dwudziestej dwadzieścia dostałam SMS, że on już dojeżdża. Wsiadłam na maszynę i pojechałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz