niedziela, 19 stycznia 2014

Paulina cz. 46

Budzik zadzwonił tylko raz i to o 6:40, zerwałam się z łóżka jak oparzona. Pobiegłam do łazienki, ubrałam się szybko, zjadłam śniadanie i byłam jak na szpilkach. Powtarzałam najważniejsze informację. A co jeżeli zapomnę, a co jeżeli nie zdam, jeżeli się skompromituje. Te pytania miałam cały czas w głowie i nie potrafiłam na nie odpowiedzieć. Zbliżała się godzina ósma więc założyłam buty i wyszłam z domu. Na miejscu byłam już trzydzieści po, stresowałam się jak nie wiem. Za pięć dziewiąta z klasy nr 11 wyszła pani i zawołała wszystkich. Usiedliśmy na wyznaczonych miejscach i dostaliśmy test do ręki. Na początku mieliśmy sprawdzić czy nie brakuje stron, czy jest wszystko widoczne i w ogóle. O równej 9:00 zaczęliśmy pisać.

Jestem już po. Odetchnęłam z ulgą. Matura okazała się nie taka trudna jak ją sobie wyobrażałam. Mam nadzieje że zdałam i będę realizowała resztę swoich marzeń. Wyszłam z budynku i zobaczyłam Marcina, siedział na motorze i czekam na mnie.
- I jak Ci poszło? 
- Nie chce zapeszać. No alee ...
- Ale ... Mów, bo mnie ciekawość zżera. 
- Chyba dobrze, nawet był łatwy. 
- No i ta odpowiedź mnie zadowala. A teraz zabieram Cię na przejażdżkę. 
- Gdzie?
- Zobaczysz, wsiadaj. 
Podał mi kask, założyłam go i wsiadłam na motor. Objęłam go w pasie i ruszyliśmy. Jechaliśmy około pół godziny. Dotarliśmy na jakieś pole, lasek, jezior, rzeczka. Nie wiem co to było. Ale wyglądało pięknie. Po jednej stronie było pole a po drugiej lasek, dwie te rzeczy dzieła mała rzeczka wpadająca do jeziora. To było cudowne miejsce. Usiedliśmy na trawie po stronie lasku, rozmawialiśmy czuliśmy się przy sobie dobrze. Nie mam pojęcia ile czasu zleciało, ale wydaje mi się że dużo. Dochodziła już 15 więc zaproponowałam żebyśmy się zbierali do domu. Marcin zgodził się i razem pojechaliśmy do domu. Po 16 postanowiłam iść do doktora Gawryły albo dr Eryka po zaświadczenie. Szpital był prawie pusty, akurat w gabinecie ktoś był, więc pielęgniarka kazała poczekać mi na korytarzu. Tym kimś kto był w gabinecie doktora okazał się Marcin, zdziwiłam się na jego widok, choć jego mina była bezcenna.
- Co ty tu robisz? - zapytał pierwszy
- To samo pytanie mogłabym zadać tobie. Pogadamy potem ... 
Weszłam do gabinetu.
- Usiądź Sobie. 
  Co się dzieje?
- Bo mam sprawę?
- Jaką?
- No bo potrzebuje zaświadczenie o chorobie, przebiegu i na ogół wszystko. 
- Mam rozumieć że zdałaś egzaminy?
- Nie wiem, ale wydawały się proste. :) 
- No to mam nadzieje że zdałaś? 
- No ja też. Dlatego teraz idę na praktyki i potrzebuje te durne zaświadczenie. 
- Ok, wypisze co je, pod jednym warunkiem. 
- Nie, nie poddam się badaniom, ani niczym innym. 
- Nie, tylko zostaniesz u nas i będziemy szukali dawcy. 
- Nie ma mowy. Ja muszę teraz szukać stażu w szpitalu, za dwa tygodnie mam zawody z siatkówki, ja muszę na nich być. Niech pan to zrozumie. 
- Rozumiem, ale dla mnie jest ważniejsze twoje zdrowie a nie zawody. 
- Dobra, pójdziemy na taką ugodę, pan mi wypisze te zaświadczenie a ja od razu po zawodach zgłoszę się do szpitala. Okej?
- No dobra, ale od razu, jeżeli się nie zgłosisz to i tak cię kiedyś złapie. 
- Dobrze, zgłoszę się. 
- Przyjdź jutro po te zaświadczenie.
- Dobra na pewno będę. 
- A Paulina, nie chcesz stażu tu odbywać? 
- Zastanowię się nad tym. Do widzenia. 
- Do Widzenia. 
Wyszłam z gabinetu, i postanowiłam zajrzeć do dzieci tam gdzie zwykle. Żeby dotrzeć na 3 piętro musiałam przejść przez oddział dla dzieci będących w trakcie badań.  Zobaczyłam tam Marcina, siedział z przy małej dziewczynce i trzymał ją za rączkę. Weszłam do środka, złapałam chłopaka za ramię, ten od razu spojrzał na mnie, wziął mnie za rękę i wyszedł ze mną na korytarz.
- Co ty tu robisz?
- Szłam na oddział onkologiczny dziecięcy a ty co tu robisz?
- To jest moja siostra, badają ją i nie wiadomo co jej jest, lekarze podejrzewają białaczkę, ale są pewni. 
- Marcin, przepraszam nie wiedziałam. Przykro mi. 
- Nic się nie stało. A po co byłaś w gabinecie. 
- To długa i skomplikowana historia. 
- Wpadnę dziś do Ciebie i mi wszystko opowiesz 
- O której?
- O której ci pasuje?
- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie. 
- No to być u mnie o 18:30 OK?
- Będę na pewno. Do zobaczenia. 
Z jednej strony będę miała to już za sobą a z drugiej się boję, no i wyszłam z tego szpitala i nie poszła do tych dzieci. Jutro pójdę pomyślałam i szybkim ruchem pośpieszyłam do domu.  Ogarnęłam mieszkanie i wygodnie usiadłam na kanapie.
Jeszcze nie wiedziałam co wydarzy się tego dnia, niestety nic ciekawego.
--------------------------------------------------
Elo, we wtorek idę na film Wkręceni w którym gra Kamilla Baar. W już 29 stycznia się z nią spotkam. Nie mogę w to uwierzyć. Niestety przez te wolne dni, będę uczyła się mapy, rozwiązywała ćwiczenia z chemii i biologii. Ale to drugie to z czystej przyjemności, a ta mapa to niestety z przymusu, bo po feriach mamy kartkówkę. :( 
Następny post postaram się dodać na dniach ale nie obiecuję; ) Kocham Was Kochani papatki ;** 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz